Kapitan Boeinga relacjonuje: do Warszawy było bezpiecznie

Kapitan Boeinga relacjonuje: do Warszawy było bezpiecznie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tadeusz Wrona i drugi pilot Jerzy Szwarc (z lewej) (fot. Reuters/Forum) 
- Nad Warszawą dowiedzieliśmy się o problemach z samolotem - powiedział kpt. Tadeusz Wrona, który pilotował awaryjnie lądujący na Lotnisku Chopina w Warszawie samolot LOT-u Boeing 767.
- W Warszawie nie schodziliśmy awaryjnie do lądowania. Pierwsze podejście było normalne. Ten moment dla nas krytyczny pojawił się dopiero przy pierwszej nieudanej próbie wypuszczenia podwozia, w rejonie Warszawy - powiedział pilot, pytany o to, kiedy dowiedział się o  problemach z samolotem. Jak dodał, w tym momencie załoga przerwała podejście do lądowania i  zaczęła się zastanawiać o przyczynach problemów z podwoziem.

Do Warszawy było w porządku

- Lot od startu aż do Warszawy odbywał się bezpiecznie, natomiast nasz komputer pokładowy wykrył usterkę w instalacji hydraulicznej i nam ją zasygnalizował. My mamy do tego procedurę, która pozwala zneutralizować skutki takiej usterki do tego stopnia, aby lot mógł się odbyć bezpiecznie. Po wykonaniu wszystkich punktów na tej naszej liście czynności na okoliczność wystąpienia jakiejś usterki dla nas jedyną kwestią było nadal lecieć. Nie było wtedy żadnej przesłanki do awaryjnej procedury - mówił Wrona.

Jak dodał, o możliwości awaryjnego lądowania piloci poinformowali wieżę kontrolną po drugiej nieudanej próbie wystawienia podwozia. - To  było jakieś 30-35 minut przed lądowaniem, zadeklarowaliśmy, aby służby zaczęły przygotowywać lotnisko na ewentualność awaryjnego lądowania -  powiedział. Podkreślił, że w ciągu tych 30 minut było jeszcze "bardzo dużo" prób wysunięcia podwozia. - Wracaliśmy do sytuacji zerowej i zaczynaliśmy od  początku jeszcze raz całą procedurę - powiedział kpt. Wrona.

Twarde lądowanie byłoby groźne

- Zawsze staramy się lądować delikatnie - powiedział kapitan. Dodał, że w ostatnich sekundach lotu, tuż przed lądowaniem, myślał przede wszystkim o ludziach znajdujących się na pokładzie maszyny. - Musimy zadbać o to, że ci ludzie lecą z nami i nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek błąd, czyli że kontakt z ziemią nie może być twardy - powiedział Wrona.

Jak tłumaczył, gdyby doszło do twardego lądowania, to uszkodzeniu mogła ulec konstrukcja samolotu, która "przygotowana jest do tego, że  samolot może oprzeć się na gondolach silników i kadłubie i on to  obciążenie wytrzyma". Kapitan dodał, że przy uderzeniu, przeciążeniu, mogło dojść do  urwania lub uszkodzenia jakiejś części, która uniemożliwiłaby odpowiednie "podparcie samolotu". - Mogłoby dojść do urwania silnika i to mogłoby doprowadzić do poważnych skutków - stwierdził Wrona. Kapitan mówił, że prawdziwą ulgę poczuł, kiedy szef pokładu powiedział mu, że pasażerowie już się ewakuowali, a maszyna jest pusta. 

Awaria systemu hydraulicznego

W czasie lotu z Newark do Warszawy komputery zasygnalizowały brak płynu w jednym z trzech systemów hydraulicznych - powiedział kpt. Tadeusz Wrona. Boeing 767 ma  trzy niezależne systemy hydrauliczne: "prawy", "lewy" i "centralny". Samolot sygnalizował ubytek płynu - nie wiadomo, z jakiego powodu - i  spadek ciśnienia w instalacji "centralnej". Jak wyjaśnił kpt. Wrona, procedura przewiduje w takim wypadku m.in. wyłączenie pomp hydraulicznych z uszkodzonej instalacji. Jak mówił, taka pompa, pracując bez płynu mogłaby np. się przegrzać lub nawet zapalić. Ta część procedury została wykonana - stwierdził. Procedura przewiduje kolejne działania dopiero przed lądowaniem - dodał. - W mojej ocenie, ponieważ nie było innego powodu, by zmieniać decyzję, to lot kontynuowaliśmy. Nie było powodu, by go przerwać -  podkreślił pilot. Pozostały dwie sprawne instalacje z "podpiętymi" do nich autopilotami - zaznaczył kpt. Wrona.

Do 18.00 usuną kadłub

Do godz. 18 w środę samolot Boeing 767 ma być usunięty z pasa -  powiedział prezes PLL LOT Marcin Piróg. - W tej chwili trwają prace nad przesunięciem samolotu. Są w drodze technicy z Boeinga. Będą lądować w Warszawie helikopterem, przylecą z  Katowic o wpół do trzeciej. Spodziewamy się, że do godz. 18 samolot zostanie tak przesunięty, że drugi pas startowy będzie mógł być otwarty po inspekcji, czyli ok. 19-20 - powiedział prezes LOT-u.

zew, PAP