Wielka koalicja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na razie trudno sobie wyobrazić chińsko-amerykański oddział specjalny wykorzystujący wsparcie rosyjskiego wywiadu. Ale kto wiosną 1945 r. mógł sobie sobie wyobrazić, że USA, Niemcy i Francja wejdą do jednego bloku wojskowego? Kto jeszcze latem tego roku potraktowałby poważnie rozważania na temat lądowania amerykańskich oddziałów bojowych w Uzbekistanie?
To prawda, że dzisiaj pomysł Szimona Peresa może być traktowany jedynie w kategoriach political fiction, ale za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat może się okazać, że izraelski polityk okazał się prekursorem nowego myślenia o polityce bezpieczeństwa. Zresztą od czasu zakończenia zimnej wojny myślenie o blokach militarnych i tak uległo wyraźnej ulec rewizji - przede wszystkim z uwagi na "deficyt wroga".
Najsilniejszą strukturą militarną świata pozostaje bez wątpienia NATO, dlatego wszelkie pomysły na rozbudowę globalnego systemu bezpieczeństwa przyjmują jego struktury za podstawę. Przed Peresem o przystąpieniu Rosji do paktu północnoatlantyckiego mówił sam Władymir Putin. Zawiązanie sojuszu światowych potęg nie musi być jednak tylko abstrakcyjną spekulacją. Na razie propozycja taka jest przedwczesna, ale sytuacja na świecie zmienia się w sposób, jakiego nie można było przewidzieć jeszcze kilka miesięcy temu.
Początek pierwszej światowej wojny antyterrorystycznej zmienia wyobrażenia o środkach i metodach prowadzenia wojen. Z plagą terroru nie można już skutecznie walczyć przy użyciu samolotów, staków wojennych i rakiet. Nowa wojna wymaga nowych środków, nowej taktyki i być może nowych sojuszy.
Jarosław Giziński