Puszka Pandory

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Dekrety Benesza to rana na ciele Europy. Upieranie się czeskiego rządu przed ich unieważnieniem prowadzi do nikąd" - mówił podczas 52. zjazdu Niemców Sudeckich w Augsburgu premier Bawarii Edmund Stoiber, który po jesiennych wyborach najprawdopodobniej zostanie kanclerzem niemieckiego rządu. W bardzo emocjonalnym przemówieniu wyraźnie dał do zrozumienia, jakiego kroku oczekuje od czeskich władz. Logikę Stoibera podzielił publicznie premier Węgier.
Przemówienia jednak, choć bardzo emocjonalne i pełne ekspresji, ale merytorycznie są dość umiarkowane. Stoiber jak ognia unikał wszelkich sformułowań, które można byłoby zinterpretować jako czynienie z unieważnienia dekretów Benesza warunku zakończenia negocjacji akcesyjnych i wstąpienia Czech do Unii.
Dlaczego? Odpowiedź jest wyjątkowo prosta. Postawienie takiego warunku oznaczało by otwarcie środkowoeuropejskiej puszki Pandory. Jeśli wymagać od Czechów odwołania przepisów gwałcących prawa człowieka, to dlaczego nie od Polaków czy Bałtów. Wywlekanie wzajemnych pretensji i historycznych zaszłości zaprzepaściłoby szanse na pomyślne zakończenie procesu rozszerzenia. Zachodniej Europie na rozszerzeniu zależy równie mocno jak nam i żaden rozsądny polityk nie podejmie tego ryzyka. A że tu i ówdzie, przy tej czy innej okazji pojawiają się żądania odwołania spornych dekretów, wyrównywania, odszkodowania...
Polityka, a zwłaszcza kampania wyborcza, ma swoje prawa. Ale język wieców nie ma wpływu się na zmianę tonu przy stołach negocjacyjnych. Tu od odniesień do drugiej wojny światowej znacznie ważniejsze są poziom dopłat bezpośrednich dla rolników. Puszka Pandory pozostaje zamknięta.
Tomasz Wojciechowski