Kolejny blamaż polskich informatyków (aktl.)

Kolejny blamaż polskich informatyków (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie firmy informatyczne znowu zawiodły. Tym razem opóźnią podanie wyborów samorządowych. Dlaczego naszym informatykom prawie nic się nie udaje? To wstyd, że XXI wieku w Polsce od komputerów pewniejsze są liczydła ręczne.
O god 13.00 nadal były problemy z centralnym serwerem PKW - działał, ale bardzo wolno. Kilka komisji oznajmiło, że przechodzi na ręczne liczenie głosów, bo nie ma zaufania do systemu. W związku z tym PKW podjęła decyzję o przejściu na system awaryjny w ciągu doby, powiedział Ferdynand Rymarz, przewodniczący PKW.

Oznacza to, że dane będą rejestrowane na dyskietkach i dowożone do  terytorialnych komisji wyborczych. Sposób rejestracji danych na  dyskietkach będzie dostosowany do systemu, jakim dysponują te komisje, mówi Rymarz. Jeśli system nie będzie musiał przetwarzać danych, być może zacznie działać szybciej, mają nadzieję w Państwowej Komisji Wyborczej.

Czy jednak taki "system" musiał aż tyle kosztować?

Wdrożenie systemu awaryjnego pozwoli dotrzymać terminów - 31 października PKW ma ogłosić statystyczne zbiorcze wyniki wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów i "mapę polityczną" tych wyborów, a około 10 listopada opracuje statystykę dotyczącą wyborów rad wszystkich szczebli i sejmików województw.

Rymarz twierdzi, że teraz nie można już zrezygnować z powolnego systemu, bo jest w nim już część danych. Nie było też szans na rozpisanie przetargu, który wyłoniłby najlepszego wykonawcę systemu, bo PKW dostaje pieniądze na organizację wyborów na 60 dni przed wyborami, a więc na przetarg było zbyt mało czasu.

Szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki poinformował, że PKW po policzeniu wyników wyborów powoła inspekcję, która dokona analizy przyczyn kłopotów z  centralnym serwerem Komisji i systemami informatycznymi.

Problemy z centralnym serwerem PKW biorą się stąd, że dwa systemy informatyczne - centralna baza danych PKW i program dla  terytorialnych komisji wyborczych - są niekompatybilne, nie chcą ze sobą współdziałać.

Stanisław Zabłocki z PKW poinformował w poniedziałek wieczorem na  konferencji prasowej, że po odłączeniu na kilka godzin części terytorialnych komisji wyborczych od systemu, kłopoty z serwerem nie ustąpiły. Wskazuje to na to, że przyczyną problemów nie jest "efekt skali" polegający na tym, że system "wyrzuca" niektórych użytkowników, gdy jest ich bardzo wielu, jak twierdzi Prokom, jedna z firm, które ten system tworzyły.

Zabłocki podkreślił, że PKW na razie "nie szuka winnych" tego, że  systemy terytorialny i centralny okazały się niekompatybilne, zajmie się tym po policzeniu wyników wyborów.

"Rzeczywiście system komputerowy trawi pewne schorzenie tajemnicze. Jakie są objawy tego schorzenia? Otóż zamiast szeroką rzeką informacje z terenowych komisji wyborczych płyną do nas bardzo wąskim strumyczkiem" - powiedział Zabłocki.

Według przedstawicieli komisji, problemy z systemem nie opóźnią obliczania wyników wyborów na tyle, by 31 października - jak zapowiadała wcześniej PKW - niemożliwe było ogłoszenie oficjalnych wyników wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Głównym wykonawcą systemu informatycznego obsługującego wybory samorządowe jest firma Prokom Software, która wykonała system centralnej bazy danych, natomiast firma Pixel opracowała program dla terytorialnych komisji wyborczych. Audyt obu systemów wykonała natomiast firma Infovide.

Firma Prokom oświadczyła, że nie poczuwa się do winy za problemy z systemem.

PKW oświadczyła, że opóźni podanie wyników wyborów. Dane z komisji w całym kraju przewiezione zostaną do PKW na dyskietkach i płytach CD.

To kolejna niedoróbka polskich firm informatycznych. Systemy celne, obsługi administracji publicznej i regionalnej, kas chorych, ruchu granicznego i policyjne działają od lat poprawnie nie tylko w krajach wysoko rozwiniętych, ale i w niektórych państwach Ameryki Łacińskiej (Surinam, Trynidad i Tobago) i Afryki (Zambia, Botswana). W Polsce nie udaje się ich skutecznie wdrożyć.

Jak podała "Rzeczpospolita" z 16 października, obsługa informatyczna wyborów ma kosztować ok. 24,5 mln zł .

les, pap