Tymczasem przywódcy junty ogłosili 27 marca zniesienie godziny policyjnej i otwarcie granic. Wcześniej częściowo otwarto największy port lotniczy w stolicy kraju - Bamako. Lotnisko ma być otwarte od ósmej rano do pierwszej w nocy, wyłącznie dla samolotów cywilnych.
21 marca malijscy żołnierze pod wodzą mającego za sobą szkolenie w USA kapitana Amadou Sanogo otoczyli pałac prezydencki i ogłosili przejęcie władzy. Associated Press podkreśla, że zamach stanu stawia pod znakiem zapytania zaplanowane na kwiecień wybory, w których zresztą nie miał startować dotychczasowy prezydent Amadou Toumani Toure. Los prezydenta jak dotąd nie jest znany. Rebelianci zapowiedzieli, że oddadzą władzę dopiero wtedy, gdy armia będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo w kraju. Zbuntowani żołnierze protestują przeciwko niedostatecznym działaniom rządu w obliczu rebelii nomadów na północy. Uskarżają się, że nie otrzymywali od państwa dość broni i amunicji, by skutecznie walczyć z rebelią Tuaregów.
W odpowiedzi na zbrojny przewrót Unia Afrykańska zawiesiła Mali w prawach członka, a Unia Europejska, Bank Światowy i Afrykański Bank Rozwoju wstrzymały pomoc dla tego kraju. 26 marca Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła zamach i wezwała buntowników, by zaprzestali wszelkich aktów przemocy i wrócili do koszar.
PAP, arb