- Polską chorobą jest obsadzanie wszystkiego, co się da swoimi ludźmi przez ludzi sprawujących władzę – powiedział na antenie radiowej Jedynki Marek Solon-Lipiński z Instytutu Spraw Publicznych. - To się nazywa "state capture" [zagrabianie państwa – red.] – dodał.
- To jest element systemu, który polega na tym, że przyjęło się w Polsce spłacać pewne polityczne długi - powiedział Solon-Lipiński. - Za pracę na rzecz partii politycznej płaci się w pewien sposób. Dobrze zapłacić nie swoim, tylko wspólnym, czyli np. posadami w spółkach Skarbu Państwa czy w administracji publicznej - dodał.
- To nie jest problem tylko i wyłącznie spłacania politycznych długów, ale ogólnie pewnej kultury politycznej, która przyjęła się w Polsce i która polega na tym, że na wielu szczeblach władzy czy administracji promuje się zatrudnianie osób, które nie są koniecznie najlepszymi merytorycznie na te stanowiska, a raczej, że tak powiem, krewnymi i znajomymi królika – stwierdził Solon-Lipiński.
Przyzwoite prawo, nieprzyzwoite praktyki
Według specjalisty z ISP prawo w Polsce jest „całkiem przyzwoite” i w większości przypadków „odpowiadające światowym standardom”. Praktyka jest jednak dużo gorsza. - W Polsce opanowaliśmy w wysokim stopniu sztukę obchodzenia przepisów - uznał. Zauważył, że bardzo ważny jest w tym przypadku także czynnik kulturowy. Polacy jednocześnie piętnują nepotyzm wśród polityków i sami uprawiają podobne procedery. - To bardzo fajnie się krytykuje, kiedy widzi się w telewizji ważnych polityków, którzy zachowują się w sposób nieetyczny, niemoralny - powiedział. - Ale też na niższym poziomie, takim jakby codziennym, nie ze świata wielkiej polityki, powinniśmy się zastanowić nad tym, jak wyglądają te kwestie związane z przejrzystością - dodał.
Pawlak szefem wszystkich szefów?
Co do Daniela Kalemby Solon-Lipiński nie wyraził jednoznacznej opinii. Zauważył, że ten człowiek pracuje w Agencji od 10 lat, a jego ojciec został ministrem na dniach. Zwrócił za to uwagę inny problem. - Waldemar Pawlak stwierdza autorytatywnie, że człowiek, który jest zatrudniony w spółce, która nie jest wprost związana z Waldemarem Pawlakiem, odejdzie ze stanowiska - powiedział. - Czy to znaczy, że Waldemar Pawlak jest, że tak powiem, szefem wszystkich szefów, jeśli chodzi o agencje, które podlegają Polskiemu Stronnictwu Ludowemu? - zastanowił się. - Być może te agencje powinny być jednak bardziej niezależne i nie powinno być tak, że lider jednej z partii decyduje, że ten człowiek musi odejść - stwierdził.
jl, Program Pierwszy Polskiego Radia
- To nie jest problem tylko i wyłącznie spłacania politycznych długów, ale ogólnie pewnej kultury politycznej, która przyjęła się w Polsce i która polega na tym, że na wielu szczeblach władzy czy administracji promuje się zatrudnianie osób, które nie są koniecznie najlepszymi merytorycznie na te stanowiska, a raczej, że tak powiem, krewnymi i znajomymi królika – stwierdził Solon-Lipiński.
Przyzwoite prawo, nieprzyzwoite praktyki
Według specjalisty z ISP prawo w Polsce jest „całkiem przyzwoite” i w większości przypadków „odpowiadające światowym standardom”. Praktyka jest jednak dużo gorsza. - W Polsce opanowaliśmy w wysokim stopniu sztukę obchodzenia przepisów - uznał. Zauważył, że bardzo ważny jest w tym przypadku także czynnik kulturowy. Polacy jednocześnie piętnują nepotyzm wśród polityków i sami uprawiają podobne procedery. - To bardzo fajnie się krytykuje, kiedy widzi się w telewizji ważnych polityków, którzy zachowują się w sposób nieetyczny, niemoralny - powiedział. - Ale też na niższym poziomie, takim jakby codziennym, nie ze świata wielkiej polityki, powinniśmy się zastanowić nad tym, jak wyglądają te kwestie związane z przejrzystością - dodał.
Pawlak szefem wszystkich szefów?
Co do Daniela Kalemby Solon-Lipiński nie wyraził jednoznacznej opinii. Zauważył, że ten człowiek pracuje w Agencji od 10 lat, a jego ojciec został ministrem na dniach. Zwrócił za to uwagę inny problem. - Waldemar Pawlak stwierdza autorytatywnie, że człowiek, który jest zatrudniony w spółce, która nie jest wprost związana z Waldemarem Pawlakiem, odejdzie ze stanowiska - powiedział. - Czy to znaczy, że Waldemar Pawlak jest, że tak powiem, szefem wszystkich szefów, jeśli chodzi o agencje, które podlegają Polskiemu Stronnictwu Ludowemu? - zastanowił się. - Być może te agencje powinny być jednak bardziej niezależne i nie powinno być tak, że lider jednej z partii decyduje, że ten człowiek musi odejść - stwierdził.
jl, Program Pierwszy Polskiego Radia