Jeden z najbogatszych i na pewno najbardziej kontrowersyjny polski biznesmen przenosi się do Izraela. - Ten Titanic nabiera wody - tak o Polsce mówi Gudzowaty. I dlatego ewakuuje się pan do Izraela? - pytam, a dyrektor, bo tak tytułują go jego współpracownicy rzuca ze śmiechem: - Babsztyl.
W marcu do Jerozolimy na otwarcie Światowego Centrum Tolerancji mają przyjechać wielcy tego świata. Głównym zapraszającym są prezydent honorowy centrum Aleksander Gudzowaty i prezydent Fundacji Jerozolimskiej Mark Sofer. Twierdzi, że na świecie go szanują, ma drzwi otwarte do wielu pałaców prezydenckich. Kto dokładnie przybędzie? - dopytuję Gudzowatego, właściciela Bartimpeksu i słyszę, że dyplomaci to ustalają. Szykuje się przedsięwzięcie, które rozsławi Polskę. Widziała pani pomnik "Tolerancja"? Zaraz pani pokażę. Szuka na wielkim, dębowym biurku jakiś kartek. - O, są. Niech pani spojrzy. 17-metrowy monument. Stoi tam od prawie czterech lat.
Gudzowaty opowiada, że znalazł rejon, który króluje nad całą Jerozolimą, do tego jest to pas ziemi niczyjej, ani żydowskiej ani arabskiej. - Postawić pomnik w Jerozolimie, madame, jest bardzo trudno. A mnie się udało - mówi. Jak? - Kiedyś przyjechał do mnie Szymon Peres obejrzeć moją kaplicę ekumeniczną i tam zaczęliśmy rozmowę o filozofii, polityce, Bogu, tolerancji. I zaprzyjaźniliśmy się i wówczas zaczęliśmy myśleć o tym, co zrobić, żeby przekonywać ludzi do tolerancji - wspomina i dodaje: - O pomniku Tolerancja już się mówi, że to jest dar Polski, a nie dar Gudzowatego. Już nazwiska zapomnieli. To dobrze. Polska ma zaistnieć na firmamencie tzw. deklaracji humanitarnych.
Kiedy sugeruję, że ta cała akcja z pomnikiem, ze Światowym Centrum Tolerancji, to preludium do wielkiego biznesowego skoku na Izrael i kraje arabskie, przygotowanie gruntu do robienia interesów słyszę tylko: Tak, tak. Żydzi też główkowali nad tym potężnie. Nie mogli zrozumieć, że robię coś dla idei. Zresztą, działam tam od lat. Od trzech organizuję w Jerozolimie konferencje dla hierarchów trzech religii monoteistycznych. Państwa utraciły sterowność, a Kościoły póki co mają duże oddziaływanie i prestiż. Przecież w Polsce te wszystkie kretyńskie popisy antykościelne doprowadzają do dezorganizacji społeczeństwa. Bardzo popieram Kościół. Każdy, ale katolicki szczególnie - deklaruje.
Ciekawi mnie czy nagrywa naszą rozmowę, bo podobno nagrywał wszystkich, którzy pojawiali się w jego gabinecie na piątym piętrze kamienicy przy Al. Szucha w Warszawie. W 2006 roku nagrał premiera Józefa Oleksego, który mówił o mętnych interesach Aleksandra Kwaśniewskiego i innych polityków. - To nie ja nagrałem i dobrze pani o tym wie. Ten numer z Oleksym zaliczam do mistrzostwa intrygi politycznej i jednocześnie do indolencji polityków. Poza tym prawie nikt nie zauważył, że Oleksy do mnie przyszedł po to, żeby skrzywdzić syna Leszka Millera. Proszę popatrzyć, jak silna musi być walka o stołki partyjne, skoro były premier Oleksy chciał wykończyć, posłać do więzienia syna swojego partyjnego kolegi Millera. Tego wszystkiego wysłuchać można było z owych "taśm Oleksego". Okazało się, że tu u mnie było całe studio nagrań. Wszyscy wiedzą, kto nagrywał - mówi.
Pracownik Bartimpexu, szef ochrony Gudzowatego. Kiedy piszę nazwisko Marcin Kossek, dyrektor wykreśla je w trakcie autoryzacji swoich wypowiedzi. Według Gudzowatego ochroniarz był najpewniej współpracownikiem naszych służb. Jego kolega też. Całkiem niedawno prokurator odesłał nam 17 taśm. W rewanżu nawet faktury do ABW wysłałem. Na sumę milion siedemset tysięcy złotych. Doszczętnie wyliczyłem, ile on pracował dla mnie, a ile dla ABW i wyszło, że 80 proc. jego aktywności było na rzecz ABW. I sądowne wezwanie do zapłaty też wysłałem. I cicho. Nie zapłacili. Ale znaczące, że faktur nikt nam nie odesłał - opowiada.
Dlaczego Aleksander Gudzowaty chce stworzyć "światowy blok ludzi dobrej woli, którzy nie dadzą się zbałamucić politykom"? Odpowiedź w najnowszym numerze "Wprost", który od niedzielnego południa (12.00) jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku
Gudzowaty opowiada, że znalazł rejon, który króluje nad całą Jerozolimą, do tego jest to pas ziemi niczyjej, ani żydowskiej ani arabskiej. - Postawić pomnik w Jerozolimie, madame, jest bardzo trudno. A mnie się udało - mówi. Jak? - Kiedyś przyjechał do mnie Szymon Peres obejrzeć moją kaplicę ekumeniczną i tam zaczęliśmy rozmowę o filozofii, polityce, Bogu, tolerancji. I zaprzyjaźniliśmy się i wówczas zaczęliśmy myśleć o tym, co zrobić, żeby przekonywać ludzi do tolerancji - wspomina i dodaje: - O pomniku Tolerancja już się mówi, że to jest dar Polski, a nie dar Gudzowatego. Już nazwiska zapomnieli. To dobrze. Polska ma zaistnieć na firmamencie tzw. deklaracji humanitarnych.
Kiedy sugeruję, że ta cała akcja z pomnikiem, ze Światowym Centrum Tolerancji, to preludium do wielkiego biznesowego skoku na Izrael i kraje arabskie, przygotowanie gruntu do robienia interesów słyszę tylko: Tak, tak. Żydzi też główkowali nad tym potężnie. Nie mogli zrozumieć, że robię coś dla idei. Zresztą, działam tam od lat. Od trzech organizuję w Jerozolimie konferencje dla hierarchów trzech religii monoteistycznych. Państwa utraciły sterowność, a Kościoły póki co mają duże oddziaływanie i prestiż. Przecież w Polsce te wszystkie kretyńskie popisy antykościelne doprowadzają do dezorganizacji społeczeństwa. Bardzo popieram Kościół. Każdy, ale katolicki szczególnie - deklaruje.
Ciekawi mnie czy nagrywa naszą rozmowę, bo podobno nagrywał wszystkich, którzy pojawiali się w jego gabinecie na piątym piętrze kamienicy przy Al. Szucha w Warszawie. W 2006 roku nagrał premiera Józefa Oleksego, który mówił o mętnych interesach Aleksandra Kwaśniewskiego i innych polityków. - To nie ja nagrałem i dobrze pani o tym wie. Ten numer z Oleksym zaliczam do mistrzostwa intrygi politycznej i jednocześnie do indolencji polityków. Poza tym prawie nikt nie zauważył, że Oleksy do mnie przyszedł po to, żeby skrzywdzić syna Leszka Millera. Proszę popatrzyć, jak silna musi być walka o stołki partyjne, skoro były premier Oleksy chciał wykończyć, posłać do więzienia syna swojego partyjnego kolegi Millera. Tego wszystkiego wysłuchać można było z owych "taśm Oleksego". Okazało się, że tu u mnie było całe studio nagrań. Wszyscy wiedzą, kto nagrywał - mówi.
Pracownik Bartimpexu, szef ochrony Gudzowatego. Kiedy piszę nazwisko Marcin Kossek, dyrektor wykreśla je w trakcie autoryzacji swoich wypowiedzi. Według Gudzowatego ochroniarz był najpewniej współpracownikiem naszych służb. Jego kolega też. Całkiem niedawno prokurator odesłał nam 17 taśm. W rewanżu nawet faktury do ABW wysłałem. Na sumę milion siedemset tysięcy złotych. Doszczętnie wyliczyłem, ile on pracował dla mnie, a ile dla ABW i wyszło, że 80 proc. jego aktywności było na rzecz ABW. I sądowne wezwanie do zapłaty też wysłałem. I cicho. Nie zapłacili. Ale znaczące, że faktur nikt nam nie odesłał - opowiada.
Dlaczego Aleksander Gudzowaty chce stworzyć "światowy blok ludzi dobrej woli, którzy nie dadzą się zbałamucić politykom"? Odpowiedź w najnowszym numerze "Wprost", który od niedzielnego południa (12.00) jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne też na Facebooku