"Czuję się uprowadzony"
Obecny na cmentarzu adwokat rodziny Anny Walentynowicz (również ofiary katastrofy smoleńskiej, ekshumowanej w poniedziałek w Gdańsku) Stefan Hambura powiedział, że ekshumowano ciało z grobu Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Poinformował, że konwój z ciałem wyjechał już z cmentarza. Hambura dodał, że on sam został zabrany z cmentarza samochodem Żandarmerii Wojskowej, który prawdopodobnie udaje się do Krakowa. Jak mówił, zaskoczyło go to. - Czuję się uprowadzony – powiedział. O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Ekshumacja ma związek z wątpliwościami dotyczącymi Anny Walentynowicz. Jej rodzina, po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją medyczną, ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało Walentynowicz. Zdaniem rodziny rosyjski opis zdaje się dotyczyć innej osoby. Ekshumacji legendarnej działaczki Solidarności dokonano w poniedziałek o świcie w Gdańsku.
"Smoleńsk - nie pozwolimy zakłamać prawdy"
Adwokat rodziny Walentynowicz Stefan Hambura powiedział przed wejściem na cmentarz, że nie wie, kogo dotyczy ekshumacja. Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa tłumaczył wcześniej, że powodem ekshumacji były wątpliwości i rozbieżności między dokumentacją sądowo-medyczną otrzymaną z Rosji a innymi dowodami, np. zeznaniami świadków. Prokurator po analizie materiału dowodowego uznał, że ekshumacje są konieczne ze względu na niemożność wyjaśnienia w inny sposób wątpliwości, jakie się pojawiły w tej sprawie - mówił Rzepa.
Cmentarz jest zamknięty dla osób postronnych, a wejść pilnuje żandarmeria wojskowa. Teren wokół cmentarza kontroluje policja. W ekshumacji uczestniczą m.in. prokuratorzy i inspektorzy sanitarni. Przed wejściem na cmentarz zgromadziła się grupa kilkudziesięciu osób z klubów "Gazety Polskiej", z transparentami "Żądamy prawdy" i "Smoleńsk - nie pozwolimy zakłamać prawdy". Przybyli też posłowie PiS, m.in. Antoni Macierewicz i Anna Fotyga.
Kilka osób próbowało przedostać się na teren cmentarza przechodząc przez mur. Jedna z nich została zatrzymana. Według pikietujących bramę cmentarną był to Grzegorz Braun. Policja próbowała wywieźć go z terenu cmentarza, jednak po przepychankach z policją i żandarmerią wojskową pikietujący i posłowie PiS nie dopuścili do wyjazdu radiowozu z terenu cmentarza. Podczas przepychanek krzyczeli "Uwolnić Grzegorza Brauna. On tylko wykonywał swoje obowiązki, dokumentował ekshumację", "Tu jest Polska".
"Dwie osoby wtargnęły na cmentarz"
Pytany o incydent rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek powiedział, że na teren cmentarza wtargnęły dwie osoby. - Ponieważ nastąpiło to przed godziną siódmą - czyli w czasie, gdy zgodnie z regulaminem cmentarz był zamknięty a dodatkowo odbywały się na nim czynności zlecone przez prokuraturę - poproszono je o opuszczenie terenu. Kobieta dostosowała się do tej prośby, mężczyzna nie - dlatego został zatrzymany do wyjaśnienia. Po przesłuchaniu zwolniono go do domu - poinformował rzecznik.
Według nieoficjalnych informacji Braun ma ponownie stawić się na komisariacie. Zostanie wtedy przesłuchany pod kątem naruszenia nietykalności funkcjonariusza i taki zarzut może usłyszeć.
Wcześniej mecenas Hambura w zaprezentowanym dziennikarzom piśmie do prokuratora generalnego zwrócił się o przeprowadzenie sekcji zwłok w szwajcarskim centrum uniwersyteckim medycyny sądowej, bądź dopuszczenie do zespołu przeprowadzającego sekcję zwłok dr Michaela Badena i wstrzymanie czynności sekcyjnych do czasu rozpatrzenia tych wniosków Adwokat wniósł też zażalenie na prokuratorów biorących udział w ekshumacji i sekcji zwłok na cmentarzu w Gdańsku. Chce, by wszcząć wobec nich postępowanie. Prosi też prokuratora generalnego o objęcie sekcji zwłok bezpośrednim nadzorem służbowym. Pisma przekazał posłowi Antoniemu Macierewiczowi z prośbą o doręczenie ich do prokuratury generalnej.
Piąta ekshumacja
Wcześniej w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała ekshumacji trzech ofiar tragedii - Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Walewska-Przyjałkowska przewodniczyła fundacji założonej przez ks. Zdzisława Peszkowskiego, zmarłego w 2007 roku kapelana Rodzin Katyńskich. Pielęgnowała również pamięć o losach Polaków na Wschodzie oraz była orędowniczką beatyfikacji księży zamordowanych w Katyniu.
Była pracownikiem naukowym Politechniki Warszawskiej, pracowała na wydziale samochodów i maszyn roboczych, specjalizowała się w automatyce i robotyce przemysłowej. Została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Spoczęła w rodzinnym grobie na Starych Powązkach 22 kwietnia 2012 r.
ja, PAP