Zespół Macierewicza nie przekonał prokuratury. "Zdrady nie było"

Zespół Macierewicza nie przekonał prokuratury. "Zdrady nie było"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154M rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku (fot. B. Staszewski/PRS Team.net/CC-BY-2.0)
Polska dyplomacja zrobiła wszystko, co w jej mocy, by odzyskać wrak tupolewa - ustaliła prokuratura i odrzuciła doniesienia zespołu Macierewicza. O sprawie donosi "Gazeta Wyborcza".
Śledztwo ws."zaniechań starań o właściwe zabezpieczenie szczątków" wraku rozbitego 10 kwietnia 2010 r. prezydenckiego tupolewa zostało umorzone na początku listopada. Jak donosił wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, winni owych zaniechań mieli być premier Donald Tusk, szef MSZ Radosław Sikorski i ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. "W porozumieniu" z nimi miał działać naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski - pisze "Gazeta Wyborcza".

Jak donosił Macierewicz, polskie władze miały wyrazić zgodę na posługiwanie sie przez prokuraturę sfałszowanymi zapisami czarnych skrzynek. Prokuratura orzekła jednak, że nagrania nie zostały zmanipulowane. Ich analizę przeprowadził krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych i firma ATM, polski producent jednego z rejestratorów. Jak podaje "GW", ekspertyzy nie wykazały przeróbek.

Z kolei w sprawie zwrotu wraku tupolewa, jak stwierdza prokuratura, polskie MSZ "wielokrotnie występowało o zwrot wraku" oraz podejmowało interwencje w sprawie doniesień mediów o jego niewłaściwym przechowywaniu i przypadkach, gdy części tupolewa odnajdywano u "osób postronnych". W ocenie prokuratury polscy urzędnicy niczego nie zaniedbali i "nie doszło do niedopełnienia przez nich obowiązków".

Jak pisze "GW", w uzasadnieniu umorzenia śledztwa czytamy, że "zrobiono wszystko", ale "metody dyplomatyczne oraz zwracanie się z wnioskami o pomoc prawną są jedynym sposobem wpływania na stronę rosyjską". Urzędnicy nie są ponadto, jak chciał wiceprezes PiS - winni "przestępstwa zdrady dyplomatycznej".

sjk, "Gazeta Wyborcza"