Huraganowy ostrzał rosyjskiej artylerii, Ukraińcy w odwrocie. Powstanie partyzantka?

Huraganowy ostrzał rosyjskiej artylerii, Ukraińcy w odwrocie. Powstanie partyzantka?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjski czołg (fot. over-blog-kiwi.com) 
Generałowie złożyli relację z aktualnej sytuacji militarnej w Donbasie. - Sytuacja jest ciężka, ale ukraiński duch bojowy silniejszy niż okupantów. Bronimy swojej ziemi – powiedział prezydent Petro Poroszenko na zebraniu Sztabu Generalnego. Choć ostatnie kilka dni były pasmem porażek po stronie ukraińskiej w walce z Rosją i prorosyjskimi bojownikami, w ciągu ostatniej doby udało się ustabilizować sytuację.
W ciągu ostatniej doby największe straty terytorialne Ukraińcy ponieśli w rejonie Ługańska, skąd jeszcze w poniedziałek, pod zmasowanym ostrzałem batalionu rosyjskich czołgów musieli ewakuować się spadochroniarze z ługańskiego lotniska.

Działania wojenne w Donbasie przybierają charakter regularnej wojny pozycyjnej. Po klęsce Ukraińców w tak zwanym sektorze B i odwrocie spod Ługańska, linia frontu ustabilizowała się.

Według głównych map taktycznych pojawiających się w mediach można ją wyznaczyć od od Morza Azowskiego (na zachód od Mariupola, który jest już prawie okrążony) na północ wzdłuż drogi H20 do Doniecka. Dalej na zachód od Gorłówki, gdzie skręca w prawo, na wschód, znajduje się ukraiński klin wbijający się w tereny opanowane przez separatystów – to rejon Debalcewa. Prawdopodobnie Ukraińcy będą musieli się stąd wycofać, o ile chcą uniknąć okrążenia - teren i tak jest otoczony z trzech stron. Dalej linia frontu biegnie znów na północ, zostawiając po stronie rebelii Stachanow i Pierwomajsk, i znów skręca na wschód. Przebiega na północ od Słowianoserbska, przez Sczastje, dalej zaczyna schodzić na południe, dochodzi do Stanicy Ługańskiej, a stąd już kilka kilometrów do granicy Rosji. Stąd nadal przebijają się nieliczne grupy wojsk rządowych do rejonu Starobieszewa i Amwrosijewa.

Mariupol, który w zeszłym tygodniu był ostrzeliwany z artylerii przez Rosjan, może być zaatakowany od strony morza, co sugeruje choćby niedzielny atak na statki straży granicznej. Choć strona rządowa zapewnia, że sił w mieście wystarczy do obrony, to pojawiają się informacje o bardzo kiepskim stanie broni ciężkiej. Ponadto, w szeregach obrońców Mariupola krążą pogłoski, że w samym mieście znajdują się ukryte grupy dywersyjne, które mają destabilizować sytuację na tyłach obrony przed głównym natarciem od Nowoazowska.

Przy granicy z Krymem, skąd ewentualnie mogą wyruszyć wojska rosyjskie na Mariupol, obserwowane są niepokojące ruchy. Stacjonuje na Półwyspie ok. 22 tys. żołnierzy rosyjskich, gromadzone są tam ogromne ilości broni ciężkiej, wyrzutni rakietowych i samolotów. Do tego dochodzi potężna Flota Czarnomorska. Na samym półwyspie przerzucane są oddziały wojska i najemników w stronę Dżankoj, miasta leżącego blisko połączenia Krymu z resztą lądu, na drodze M18, biegnącej do Melitopola (stąd można podążać dalej na północ na Zaporoże, lub na wschód, drogą M14 do Berdiańska i Mariupola).

Sztab zapewnia, że mimo ciągłych ataków rebeliantów i Rosjan, lotnisko w Doniecku pozostaje pod kontrolą ukraińską. Po ostatnim zebraniu Sztabu Generalnego na Ukrainie poinformowano, że w ciągu tygodnia zastąpiono sześciu wysokich rangą oficerów w rejonie Donbasu "młodszą, zdolną kadrą". Ponadto, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Ukrainy Andrij Łysenko oświadczył, że planowane jest utworzenie ruchu partyzanckiego do walk dywersyjnych w obliczu wsparcia rebeliantów regularną armią rosyjską - podobno wyznaczono już dowódców takich oddziałów.  Sam Łysenko przyznał jednak, że partyzantka w Donbasie byłaby trudnym przedsięwzięciem, bo tu masywów leśnych, w których mogliby się ukrywać partyzanci.

Z tego, co mówi Łysenko wynika, że na terytorium Ukrainy przebywa już ok. 10-15 tys. Rosjan - ale to liczba łączna z rebeliantami.

TVN24, kiyvpost.com
Ankieta: Czy kryzys ukraiński doprowadzi do wybuchu wojny?