Ta wojna była konieczna

Ta wojna była konieczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
W. Brytania i USA miały historyczną rację decydując się mimo krytyki na inwazję Iraku - mówił przed połączonymi izbami Kongresu USA brytyjski premier Tony Blair.
"Historia na pewno wybaczy nam" ewentualny brak dowodów istnienia tej broni, ale  byłaby mniej pobłażliwa, "gdybyśmy się zawahali i nic nie zrobili" w obliczu groźby ze strony takich państw jak reżim Saddama Husajna - mówił Blair. W wygłoszonym z pasją i wielokrotnie przerywanym oklaskami przemówieniu podkreślił, że zagrożenie ze strony Iraku i  innych dyktatorskich reżimów prowadzących awanturniczą politykę wykracza poza sprawę broni masowego rażenia; chodzi także o  sponsorowanie przez nie międzynarodowego terroryzmu i łamanie elementarnych praw człowieka.

Przypomniał, że kraje te mogą udostępniać terrorystom broń masowego rażenia. "Istnieje ryzyko, że terroryzm i broń masowego rażenia się spotkają. Niektóre z tych państw dążą do zdobycia broni nuklearnej. To nie fantazja, to rzeczywistość XXI wieku i  musimy stawić jej czoła".

Blair podkreślił, że stawką w kampanii przeciwko takim reżimom jak ten obalony w Bagdadzie jest szerzenie wolności i demokracji, gdyż tylko one mogą na dłuższą metę zagwarantować bezpieczeństwo na świecie. "Powinniśmy się zjednoczyć wokół idei i tą ideą jest wolność. Rozszerzenie strefy wolności jest najlepszym środkiem bezpieczeństwa" - powiedział szef brytyjskiego rządu.

Po obaleniu reżimu Husajna w  Iraku trzeba koniecznie "wygrać pokój" w tym kraju, doprowadzając do stabilizacji i ustanowienia demokracji. USA wzięły na siebie odpowiedzialność za odbudowę Iraku, podobnie jak Afganistanu - podkreślił Blair. "Zakończenie walk nie oznacza jeszcze zakończenia naszego zadania". W Iraku trzeba pozostać tak długo, "aż robota będzie wykonana".

Sporo miejsca brytyjski premier poświęcił stosunkom między USA a Europą, gdzie takie mocarstwa jak Niemcy i Francja pozostają w konflikcie z Waszyngtonem na tle Iraku i innych problemów.

Zgodnie z przyjętą na siebie rolą mediatora między Ameryką a  starym kontynentem, Blair wezwał do jedności wspólnoty transatlantyckiej, upomniał też będące w opozycji do USA kraje europejskie że idą na "kompromisy z terroryzmem".

"Europa ma w sobie potencjał słabości. Ponieważ spędziliśmy ponad tysiąc lat zabijając się nawzajem, polityczna kultura Europy jest kulturą oparta na kompromisie. Kompromis jest rzeczą znakomitą, o ile nie jest oparty na złudzeniach. A ja nie sądzę, aby można było iść na kompromisy z terroryzmem" - powiedział.

W wyraźnej aluzji do Francji, premier skrytykował "antyamerykanizm, który czasem uchodzi za polityczny dyskurs", a także próby tworzenia "przeciwwagi" dla hegemonii USA. "Nie ma bardziej niebezpiecznej teorii w dzisiejszej polityce międzynarodowej, niż teza, że musimy teraz zrównoważyć potęgę Ameryki innymi konkurencyjnymi potęgami, biegunami, wokół których gromadzą się różne narody. Taka teoria miała sens w XIX wieku. Dziś to anachronizm, podobnie jak tradycyjne teorie na temat bezpieczeństwa" - mówił.

"Potrzebujemy bowiem nie rywalizacji, a partnerstwa. Wspólnej woli i wspólnego celu w obliczu wspólnego zagrożenia. Kiedy Europa i Ameryka są razem, inni będą z nami współpracowali. Jeśli się podzielimy, reszta będzie to wygrywać przeciw nam i tylko nieszczęście z tego wyniknie".

Ze swej strony "Ameryka musi pokazać, że sojusz atlantycki to partnerstwo oparte na perswazji, a nie rozkazach". Dodał też, że - kierując te słowa do  oskarżanej o unilateralizm administracji prezydenta Busha - że  należy budować koalicje i "działać samodzielnie tylko wtedy gdy jest to konieczne".

Blair przypomniał, że do Unii Europejskiej wchodzi 10 nowych państw z "nowej Europy", czyli głównie z dawnego obozu komunistycznego, które są dużo bardziej proamerykańskie niż Niemcy czy Francja. Kraje te "mają do wolności stosunek pełen pasji, wierzą w sojusz atlantycki, popierają reformy ekonomiczne". "Są one naszymi sojusznikami. Nie traćcie więc wiary w  Europę.

Słowa te Kongres nagrodził burzliwą owacją.

em, pap