Wypędzeni wciąż w natarciu

Wypędzeni wciąż w natarciu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Erika Steinbach, przewodnicząca Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) oskarżyła Polskę o brak zainteresowania dyskusją o kształcie planowanego Centrum przeciwko Wypędzeniom.
"Od samego początku poszukiwaliśmy dialogu z naszymi sąsiadami" -  powiedziała Steinbach w sobotę podczas obchodów Dnia Stron Ojczystych w Berlinie. Szefowa BdV wymieniła m. in. pismo do  ambasady Polski w Berlinie z sierpnia 2000 r., w którym prosiła o  "ideowe pilotowanie i wsparcie" dla jej projektu, oraz list do  ówczesnego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego.

"Nie zgłoszono żadnych zastrzeżeń i nie wykazano żadnego zainteresowania" - zauważyła Steinbach. Zamiast współpracy tworzy się obecnie "sztuczny podział" na "narodowy" i "europejski" charakter centrum. Placówka nie jest pomyślana jako "pręgierz" dla sprawców wypędzeń - zapewniła dodając, że niemieckie centrum musi powstać w Berlinie, a nie w Sarajewie lub w Szwecji.

Trwający wciąż w Niemczech spór na temat zasad funkcjonowania przyszłego Centrum przeciwko Wypędzeniom skrytykował prezydent Niemiec Johhanes Rau. W przemówieniu podczas zorganizowanego w Berlinie przez Związek Wypędzonych Dnia Stron Ojczystych powiedział, że dyskusja na  temat Centrum napełnia niektórych mieszkańców sąsiednich państw niepokojem i troską. Tymczasem po obu stronach dialogu na temat wypędzeń mamy nienagannych demokratów, co do których zaangażowania w porozumienie i pojednanie nie ma żadnych wątpliwości - zaznaczył prezydent. Dlatego "nie może być miejsca na wzajemne przypisywanie sobie winy, na wysuwanie tu i tam rachunków i przeciwrachunków i  na zgłaszanie wzajemnych roszczeń materialnych"

W opinii Raua, warunki do prowadzenia takiego dialogu z sąsiadami Niemiec nigdy wcześniej nie były tak korzystne jak obecnie.

Zdaniem prezydenta, podstawą dialogu powinna być uchwała Bundestagu z lipca ubiegłego roku, która zatwierdziła utworzenie Centrum, ale bez jego ścisłej lokalizacji. "Potrzebna jest postawa umożliwiająca ogólnoeuropejski dialog o wypędzeniach, które miały miejsce w ubiegłym wieku na naszym kontynencie. Potrzebujemy trwałej pamięci o indywidualnym cierpieniu ofiar i o ciężkim losie całych grup etnicznych" - zaznaczył Rau.

W sprawie Centrum zabrał też głos wpływowy konserwatywny dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zdaniem komentatora gazety, najodpowiedniejszą okazją do otwarcia w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom będzie przypadająca w 2005 roku 60. rocznica zakończenia II wojny światowej.

Ocenia on, że próby mediacji ze strony prezydenta RFN Johannesa Raua pomiędzy zwolennikami narodowego i  międzynarodowego charakteru centrum "skazane są na porażkę". O  odegranie roli mediatora zaapelował do prezydenta na łamach "FAZ" minister spraw wewnętrznych Otto Schily.

Krytykuje też ministra, że radzi on Erice Steinbach "zwolnienie tempa", co jego zdaniem oznacza odłożenie sprawy do lamusa. Tymczasem - uważa komentator - Centrum przeciwko Wypędzeniom "znajduje się dziś na porządku dnia", zaś droga do powstania takiego miejsca pamięci o wypędzonych jest już "utorowana". Sprawą sporną pozostaje jedynie siedziba takiej placówki.

Niemiecki dziennikarz ubolewa nad tym, że to właśnie Władysław Bartoszewski - który w 1995 r. jako ówczesny minister spraw zagranicznych wyznaczył "pojednawczy kierunek" - odrzuca obecnie Berlin jako "symbol wszelkiego zła".

"Za jego plecami chowają się wszyscy - także szef MSW i kanclerz Niemiec - którzy uważają narodowe centrum za rzecz podejrzaną i  zamiast tego optują za międzynarodowym centrum, może w Polsce lub  w Republice Czeskiej" - pisze komentator "FAZ". Nie zauważa jednak, że po wystąpieniu ministra Bartoszewskiego w Bundestagu, w którym złożyl on wyrazy współczucia wszystkim ofiarom przesiedleń, Erica Steinbach uznała to za niewystarczające i domagała się, by Polska wzięła na siebie odpowiedzialność za akcję przesiedleńczą, nie wspominając, że po wojnie zdecydowały o niej mocarstwa alianckie.

Projekt budowy w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom forsuje fundacja, założona przez Steinbach oraz polityka SPD Petera Glotza. Inicjatorzy projektu dążą do upamiętnienia cierpień milionów Niemców, którzy w wyniku II wojny światowej uciekli lub  zostali przymusowo wysiedleni z terenu Europy Środkowej i  Wschodniej. Kanclerz Schroeder, minister spraw zagranicznych Joschka Fischer oraz liczne środowiska polskie, czeskie i  niemieckie obawiają się, że kierowana przez ziomkostwa placówka może eksponować cierpienia Niemców, pomijając historyczny kontekst oraz krzywdy, wyrządzone przez nazistów innym narodom.

em, pap