Kaleta dla "Wprost": Wirtualny bunt młodych

Kaleta dla "Wprost": Wirtualny bunt młodych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sebastian Kaleta (fot. WOJCIECH KASZLEJ) 
Ostatnio w wielu audycjach i na konferencjach dyskutowano o buncie młodych. Czy mamy z nim do czynienia? Jaki jest jego charakter? Jakie będą jego skutki?
Sam miałem okazję w kilku takich spotkaniach uczestniczyć i nie ukrywam, że wielokrotnie na moich ustach gościł pełny irytacji uśmiech. W związku z tym, że prezydentem został Andrzej Duda, a grupą wiekową, która najmocniej go wsparła, była grupa najmłodsza, naczelni, komentatorzy, eksperci i autorytety zaczęli w panice szukać odpowiedzi na pytanie „Co z tymi młodymi?”.

Pierwszym symptomem, że młodzi inaczej widzą politykę, były wybory do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Około 60 proc. młodych wyborców poparło Nową Prawicę, PiS oraz Ruch Narodowy. Nie przypomina państwu czegoś ten wynik? Tak, bo być może te same 60 proc. rok później w II turze wyborów prezydenckich zagłosowało na Andrzeja Dudę, bo ciężko mi sobie wyobrazić, by zwolennicy Janusza Korwin-Mikkego czy narodowców w drugiej turze popierali Bronisława Komorowskiego (bynajmniej nie udało mi się spotkać takiej osoby). Przez rok nie doszło zatem do żadnej rewolucji w myśleniu młodych, ale został podtrzymany trend, w którym najmłodsi wyborcy wybierają w Polsce prawicę lub głosują przeciw PO.

Lewicowy establishment medialny zachodzi więc w głowę, dlaczego młode pokolenie przestało go słuchać i wiernie powielać wzorce prezentowane przez dyżurne autorytety. Ciągle nie rozumie, że wśród młodych, jakkolwiek interesujących się polityką, tzw. mainstream jest coraz większym obciachem, a prawdziwych inspiracji i informacji szukają w internecie. Dlatego podniesiono larum o rzekomym buncie młodych.

Na konferencji organizowanej przez Fundację Batorego zastanawiano się, jak to jest, że młodzi patrzą optymistycznie w przyszłość – bo tak im wyszło w badaniach – ale postanowili odrzucić najbardziej światłego prezydenta i chcą zmian. Zapomniano jednak o innych badaniach, w których tylko 5 proc. młodych Polaków uważa, że sytuacja w Polsce zmierza w dobrym kierunku. Dokonując prostej korelacji, można dojść do wniosku, że młodzi optymistycznie patrzą w swoją przyszłość, bo wierzą, że zły kierunek, w którym zmierza Polska, zostanie zmieniony.

Nie mamy do czynienia z żadnym buntem młodych, ale racjonalnym wyborem polegającym na tym, że chcemy radykalnej zmiany w wielu aspektach życia i funkcjonowania państwa. Trudniejszy niż kilka lat temu start na rynku pracy, beznadziejna sytuacja mieszkaniowa i wynikający z nich problem startu młodych rodzin nie mają barw politycznych. Zaniechania i błędy w tych dziedzinach barwy jednak mają. Są to barwy PO. Dlatego chęć zmiany władzy przez młodych nie jest buntem, ale zwykłym demokratycznym rozliczeniem przy wyborczej urnie.