Nie chcą kas, więc zatkali stolicę (aktl.)

Nie chcą kas, więc zatkali stolicę (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Taksówkarze zapowiedzieli kontynuację protestu: w środę od 8 rano pikieta pod gmachem Ministerstwa Finansów, w czwartek - kolejna blokada warszawskich ulic.
"Jutro nie będziemy blokować ulic, ale to cisza przed burzą. W  czwartek do Warszawy przyjedzie kilka tysięcy taksówkarzy" - powiedział Artur Oporski z  Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Taksówkarzy i  Transportowców. Zapowiedział, że protestować będą "do skutku".

Wtorkowy protest trwał prawie 10 godzin. Ok. godziny 9.00 rano taksówkarze wyruszyli z obrzeży Warszawy do centrum. Jechali wolno, grupami po kilkaset samochodów - w ten sposób zakorkowali m.in. Trasę Łazienkowską, ulice Wawelską i  Marszałkowską. W newralgicznych miejscach wyłączono sygnalizację świetlną a policjanci ręcznie kierowali ruchem. Ok. godziny 10.00 protestujący zablokowali na prawie dwie godziny ul. Świętokrzyską (gdzie znajduje się gmach Ministerstwa Finansów).

Policja wezwała blokujących ulicę do odjechania, zapowiedziała usunięcie samochodów na koszt właścicieli. W pobliżu w gotowości stały lawety. Kiedy jedno z aut odholowano, oburzeni taksówkarze natarli na policjantów. Doszło do szarpaniny i potyczek słownych.

Ostatecznie, kiedy policja zagroziła dalszymi odholowaniami pojazdów, a w ostateczności użyciem armatek wodnych i gazu łzawiącego, organizatorzy protestu zaczęli nawoływać do odjechania z ulicy Świętokrzyskiej. Przez kolejne dwie godziny taksówkarze jeździli po Warszawie, grożąc m.in. blokadą lotniska Okęcie.

Tuż przed 17.00 taksówki ponownie wróciły w okolice gmachu MF, tym razem blokując ulicę Nowy Świat. Taksówkarze przez ponad godzinę twierdzili, że nie mogą jej odblokować, bo uniemożliwiają im to sami policjanci. Ok. 100 funkcjonariuszy stało w okolicach Świętokrzyskiej, blokując dostęp do Krakowskiego Przedmieścia. Między taksówkami próbowała przejechać karetka pogotowia, ale taksówkarze nie ustąpili jej miejsca; karetka musiała przejechać chodnikiem. W końcu taksówki zaczęły jednak odjeżdżać bocznymi ulicami. Policjanci spisali większość taksówkarzy blokujących ulicę i kilku z nich ukarali mandatami po  100 zł. Wobec tych, którzy nie chcieli przyjąć mandatów, skierowane będą wnioski do sądów grodzkich.

W proteście brali udział taksówkarze z większość warszawskich korporacji, a także przyjezdni m.in. z Częstochowy, Poznania, Bydgoszczy. We wszystkich korporacjach były normalnie pracujące taksówki dyżurne, ale minimalny czas oczekiwania na nie wynosił 20 minut. Osoby przyjmujące zamówienia informowały ponadto, że nie przyjmuje się kursów do centrum "z powodu dużych utrudnień w ruchu".

Warszawiacy dość spokojnie przyjęli kolejny protest taksówkarzy. Wielu zmotoryzowanych pozostawiło samochody w domu i  skorzystało ze środków komunikacji miejskiej, o czym świadczyło stosunkowo małe natężenie ruchu. Ci, którzy, mimo przestróg policji, zdecydowali się podróżować samochodem, narzekali, stojąc w korkach i próbując przejechać chodnikami i torami tramwajowymi. "To skandal. Ciekawe, ile jeszcze razy będą blokować stolicę. Przecież ten ich protest do niczego nie prowadzi" - powiedział zdenerwowany kierowca opla.

Między jednym z protestujących a przechodniem doszło do  szarpaniny. Policja zatrzymała taksówkarza, a później jeszcze dwóch innych. "Gestapo, Uwolnijcie ich" - krzyczeli pozostali.

Ministerstwo Finansów chce, by od 1 stycznia przyszłego roku kasa fiskalna była w każdej taksówce. Taksówkarze protestują przeciwko temu już od czerwca br. argumentując, że kasy w  pojazdach nie są potrzebne, mogą rozliczać się przy pomocy taksometrów. Eksperci z ministerstwa, po przeprowadzeniu "analiz stanu prawnego i technicznego" tych urządzeń, twierdzą jednak, że nie spełniają one prawnych i technicznych wymagań ewidencji podatkowej.

Taksówkarze podkreślają, że nie chcą już rozmawiać z  przedstawicielami resortu finansów, a "ich działania skierowane są do Sejmu i sejmowej komisji". Jak poinformował Oporski, domagają się, by zakup samochodu i paliwa można było odliczać od podatku VAT oraz by z podatku VAT zwolnione były ich roczne obroty sięgające 30 tys. euro. Według przepisów, którymi obecnie zajmuje się Sejm, ten limit wynosi 10 tys. euro.

Przewodniczący sejmowej podkomisji finansów do rozpatrzenia projektu ustawy o podatku VAT, Janusz Lisak powiedział, że postulaty taksówkarzy, dotyczące zwolnienia z podatku z VAT, mają jednak niewielkie szanse uzyskania poparcia wśród posłów. "Wśród posłów jest wola, by wszyscy przedsiębiorcy rozliczali się z podatku VAT na zasadach ogólnych i żeby nie wyróżniać poszczególnych branż gospodarczych. W gruncie rzeczy ten podatek jest obojętny dla działalności gospodarczej, bo obciąża finalnego odbiorcę, czyli w przypadku taksówkarzy - ich klientów" - powiedział Lisak.

W czwartek taksówkarze mają spotkać się z przedstawicielami Ministerstwa Finansów.

Do największych protestów taksówkarzy doszło pod koniec września br. - w stolicy protestowało wówczas 3 tys. taksówek, i w  październiku -  ok. 1,5 tys. W ubiegłym tygodniu taksówkarze wyjechali na ulice największych polskich miast.

sg, pap