Jakubowska: jestem tu obrażana (aktl.)

Jakubowska: jestem tu obrażana (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zeznająca przed komisją śledczą Aleksandra Jakubowska, nie mogąc przekonywująco wytłumaczyć swoich posunięć, zaatakowała komisję, twierdząc, że jest od 9 miesięcy obrażana przez nią i w mediach.
Przed dwoma tygodniami ze względu na jej złe samopoczucie przesłuchanie przerwano.

W piątek Aleksandra Jakubowska powtórzyła, że materiał, który został dostarczony komisji jako jej notatka z 19 czerwca - składający się z kilku stron napisanych na komputerze i jednej napisanej przez nią odręcznie, nie ma nic wspólnego z notatką, którą przekazała premierowi. Tamta półtorastronicowa notatka - twierdziła Jakubowska - była odręczna, jej kopii b. wiceminister jednak nie posiada. O notatkę tę po raz kolejny spytał szef komisji Tomasz Nałęcz (UP). Według niego, mogła ona być pierwszym zarysem kompromisu z nadawcami prywatnymi. Przewodniczący komisji chciał się dowiedzieć, gdzie jest oryginał materiału, który ma komisja. Jakubowska powiedziała, że nie wie, że sama ma też tylko kopię i  również kopię przekazała do Kancelarii Premiera. Być może oryginał został zniszczony, bo dla niej to był materiał roboczy, a nie dokument. Według niej, jest to materiał roboczy z jakiegoś momentu prac nad autopoprawką.

Jakubowska powiedziała, że w notatce, którą przesłała premierowi, nie było określonego procentowo progu koncentracji, ponieważ to  właśnie miało być m.in. przedmiotem jej rozmów z nadawcami prywatnymi, do których zobowiązał ją premier.

Tomasz Nałęcz zapytał następnie Jakubowską o zmieniające się zapisy antykoncentracyjne w kolejnych wersjach projektu autopoprawki.

Zdaniem b. wiceminister, były tylko dwie wersje autopoprawki - z 5 i 23 lipca ub.r. Reszta - łącznie z tekstem z 1 lipca, przedstawionym jej przez Nałęcza - to tylko teksty robocze. "Z takich materiałów korzystano równolegle, zmieniano, dyskutowano i na moje polecenie wprowadzano różne zmiany".

Szef komisji dociekał, dlaczego zapisy dekoncentracyjne w wersji z 1 lipca pozwalają właścicielowi dziennika lub czasopisma posiadać stację radiową lub telewizyjną, a w wersji z 3 lipca ten zapis został uszczelniony. Chciał też wiedzieć, dlaczego, skoro kompromis z prywatnymi nadawcami - jak twierdziła strona rządowa - został osiągnięty 26 czerwca, w późniejszych w materiałach znajduje kilka wykluczających się zapisów, dotyczących koncentracji w mediach.

Miałam prawo rozważać różne warianty - brzmiała odpowiedź. Jakubowska oświadczyła, że projekt autopoprawki , który przesłała do Kancelarii Premiera 5 lipca, zawierał wszystkie zobowiązania rządu wobec nadawców prywatnych.

Zbigniew Ziobro (PiS) pytał, dlaczego wersję tę chciała wprowadzić pod obrady rządu 16 lipca, skoro jak wcześniej zeznała, na spotkaniu z nadawcami 12 lipca uzgodnione zostało, że zostanie przygotowana kolejna wersja autopoprawki i dlaczego nie zdecydowała się przesłać korzystniejszej dla Agory wersji z 12 lipca.

Jakubowska powtórzyła, że w jej ocenie autopoprawka z 5 lipca wypełniała warunki kompromisu z prywatnymi nadawcami z 26 czerwca. Dopiero 15 lipca w rozmowie z prezes Agory Wandą Rapaczyńską zorientowała się - jak twierdzi - że  dla Agory nie do przyjęcia jest 20-proc. próg koncentracji, a to przewidywała wersja autopoprawki z 5 lipca.

Na spotkaniu 26 czerwca, kiedy po raz pierwszy b. wiceminister mówiła o 20 proc. progu koncentracji w mediach, jej zdaniem prezes Agory Wanda Rapaczyńska nie negowała tej propozycji. Twierdziła, że z jej rozmów z Rapaczyńską wynikało, że są problemy z dekoncentracją, ale "głównie chodziło o radia", i  ona mówiła, że nie ustąpi w tej sprawie.

"Natomiast kwestia 20-proc. progu po raz pierwszy okazała się dla  mnie rzeczą namacalną w tej rozmowie telefonicznej, kiedy pani Rapaczyńska powiedziała mi wręcz: +nasz udział w rynku jest ponad 37 proc. i dlatego 20 proc. nas nie satysfakcjonuje+. A ja mówię: +a to trzeba było od razu tak mówić, a nie mówić, że przepisy są złe+" - mówiła Jakubowska.

Nie dał temu wiary Ziobro. Są pisma nadawców prywatnych, również Agory, w których wskazują, że nie satysfakcjonuje ich próg 20 proc. - mówił. Jako przykład podał pismo Agory do premiera z 11 lipca.

Poseł PiS zarzucił jej, że świadomie wprowadzała w błąd opinię publiczną w grudniu 2002 r., twierdząc, że poprawka z 5 lipca byłą satysfakcjonująca dla Agory, a już 15 lipca dowiedziała się, że tak nie było. Powołał się na jej ówczesną wypowiedź, że Rywin skierował swoją ofertę do Agory już po tym, jak resort kultury przygotował autopoprawkę do noweli ustawy o rtv, która była po myśli Agory i  została skierowana do rządu 5 lipca, więc prowadzenie rozmów z  Rywinem po 5 lipca było dla niej bezsensowne.

Jakubowska powiedziała, że wtedy ona nie znała szczegółów tego, o  czym Rywin mówił Rapaczyńskiej 15 lipca, że była tylko ogólna notatka prezes Agory. Natomiast - podkreśliła - przed 22 lipca (kiedy Adam Michnik nagrał rozmowę z Rywinem) była już autopoprawka z 18 lipca z satysfakcjonującym dla Agory progiem koncentracji.

Na pytanie Ziobro, czemu w taki sposób wypowiedziała się w grudniu 2002 r., odparła, że nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć i być może jest jakieś przekłamanie w  tym co powiedziała.

Jeśli pani minister uważa, iż w świetle ustalonych w piątek faktów, pani stwierdzenie z grudnia 2002 r. o  tym, że autopoprawka z 5 lipca była po myśli Agory jest wiarygodne, to gratuluje pani poczucia humoru - powiedział Ziobro

"Wie pan, ludzie się mylą" -  odparła Jakubowska. W tym momencie b. minister puściły nerwy. Podkreśliła, że spędziła już kilkadziesiąt godzin przed komisją i jak będzie przesłuchiwana następne 50 godzin to jeszcze sobie coś przypomni. Dla pana posła "wszystko jest ważne, kapitalne i fundamentalne". Dodała, że jeśli tak jest, to w takim razie ma dla niego informację dzienną Komendy Głównej Policji z 15 lipca 2002 r., że tego dnia popełniono 23 przestępstwa gospodarcze i może sobie jeszcze jedno przestępstwo z tego dnia wybrać. Poseł PiS zwrócił się do niej żeby nie kpiła z komisji.

"To nie jest kpienie. Jestem przez pana i niektórych innych członków komisji od 9 miesięcy obrażana i na posiedzeniach komisji i w mediach. Państwo już z góry wiedzą, kto jest winny. Państwo sugerują w swoich wypowiedziach publicznych, że gdyby nie  Aleksandra Jakubowska to Lew Rywin nie mógłby złożyć propozycji korupcyjnej" - powiedziała wzburzona.

Szefowa gabinetu politycznego premiera, która zaprzeczyła kolejny raz, jakoby miała powołać zespół do prac nad ustawą o rtv, nie potrafiła jednak wyjaśnić powodu częstych rozmów z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim 15 lipca 2002 roku.

em, pap