Gorzej z Millerem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Decyzja o wyjeździe Leszka Millera do Brukseli zapadnie dopiero w piątek. "Dolegliwości, które były początkowo mniejsze, obecnie troszkę się nasilają" - powiedział dyrektor szpitala MSWiA.
Marek Durlik podkreślił, że nie chce przesądzać, czy premier pojedzie w  piątek do Brukseli. "Sądzę, że wszystko jednak będzie zależało od  samopoczucia pacjenta, zwłaszcza w piątek, a także od decyzji lekarzy i od decyzji samego premiera" - oświadczył.

Powiedział, że "jednak stłuczenie mięśni przedkręgosłupowych i  ich tkanek jest u premiera bardzo poważne", ale mimo występujących dolegliwości i zmęczenia, pacjent "czuje się dobrze". "W środę premier był w zakładzie uzdrowienia leczniczego, gdzie był rehabilitowany, zażywał kąpieli solankowej, przebywał w  komorze kriogenicznej (niskotemperaturowej od -110 do -160 stopni Celsjusza). Miał też masaż oraz gimnastykę" - powiedział Durlik. Dodał, że zabiegi te były wykonywane w ciągu dnia dwa razy.

Jedna z osób, które zostały ranne 4 grudnia w wypadku rządowego śmigłowca, dziennikarka CIR, była w środę operowana w szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów, gdzie miała wykonaną stabilizację kręgosłupa. Tego samego dnia rano był również operowany jeden z  oficerów BOR. Okazało się, że miał on stłuczony nie tylko bark, ale również nastąpiło u niego "rozejście scalenia obojczykowo- barkowego". Podczas operacji dokonano stabilizacji tego stawu. Zapytany, czy operacje przebiegły pomyślnie, Durlik oświadczył, że  tak.

Pozostałe osoby, które są leczone w szpitalu MSWiA, m.in. szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska - jak oświadczył dyrektor Durlik - czują się dobrze.

W szpitalu przy ul. Szaserów przebywają także dwaj piloci i  stewardesa. Prof. Wojciech Marczyński z tej placówki powiedział w środę, że czują się oni dobrze.

Poinformował, że jeden z pilotów jest po operacji kręgosłupa, drugi ma złamany kręgosłup, ale nie musi być operowany. Natomiast stewardesa ma złamanie dwóch kręgów i te dwa kręgi były leczone operacyjnie.

"Ci, którzy byli operowani dwa dni temu, są jeszcze w takim stanie, jaki operacja narzuca, ale ich zdrowiu nic nie zagraża i z  dnia na dzień wyraźnie czują się lepiej" - oświadczył prof. Marczyński. Dodał, że rehabilitacja została już wdrożona u całej trójki, ale z różną intensywnością, w zależności od bieżących ich możliwości. Wyraził nadzieję, że jeśli dalej wszystko tak pójdzie, jak do tej pory, nie będzie żadnych obaw o ogólny stan ich zdrowia.

Zapytany, czy poszkodowani powrócą do pełnej sprawności, prof. Marczyński oświadczył, że wszystko na to wskazuje.

sg, pap