COVER: Eliksir życia

COVER: Eliksir życia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marlon Brando, podwójny laureat Oscara, dożył osiemdziesiątki, choć, zdaniem lekarzy, prowadził tak wyniszczający tryb życia, że nie powinien dożyć sześćdziesiątki. Wyróżniony Oscarem piosenkarz i aktor Frank Sinatra żył 83 lata, choć eksploatował swoje zdrowie (głównie wątrobę) nie mniej niż Brando. Znany z ról ekranowych twardzieli Ronald Reagan nigdy wprawdzie nie zdobył Oscara, za to dwukrotnie wybierano go na prezydenta USA i cieszył się sławą jednego z najwybitniejszych światowych przywódców XX wieku. Mimo że chorował na Alzheimera i został postrzelony w zamachu, przeżył 93 lata.
Lekiem na ich długowieczność był sukces i towarzyszący mu prestiż.

- Nie dożyłabym swojego wieku, gdyby nie sukcesy odnoszone na scenie. Choć występuję od 65 lat, wciąż mam tremę, ale stres doskonale na mnie działa - mówi 89-letnia Hanka Bielicka. Nina Andrycz (również 89-latka) dodaje, że uznanie publiczności mobilizuje ją do tego, by - jak żołnierz na warcie - być gotową do służenia widzom. - Dobre samopoczucie i sędziwy wiek zawdzięczam ustawicznemu napięciu, czyli pozytywnemu stresowi - zapewnia Andrycz. 91-letni Jan Nowak-Jeziorański, legendarny kurier z Warszawy, były dyrektor Radia Wolna Europa, swoją długowieczność również wiąże z odnoszonymi sukcesami i prestiżem, jakim się cieszył dzięki nim. - Zawsze wierzyłem, że mi się w życiu uda, przez co stres, nawet bardzo silny, był moim sprzymierzeńcem - zauważa Nowak-Jeziorański.

Sukces na zawał

Sukces, a także wynikający z niego wysoki status społeczny oraz towarzyszący im stres działają jak szczepionka wydłużająca życie - dowodzi w swojej książce "Status syndrome" ("Syndrom sukcesu") prof. Michael Marmot, epidemiolog z University College of London. Brytyjski uczony przez ponad ćwierć wieku prowadził badania na ten temat (przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i USA). - Wszyscy zdobywcy Oscara, bez względu na stan zdrowia, żyją średnio aż o cztery lata dłużej niż aktorzy, których jedynie nominowano do tej nagrody - mówi "Wprost" prof. Marmot. Prześledził on losy ponad siedmiuset zdobywców nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej. - Cztery lata zyskane dzięki szczepionce sukcesu to mniej więcej tyle, o ile średnio w całej populacji można wydłużyć życie dzięki wyeliminowaniu wszystkich chorób układu krążenia! - tłumaczy prof. Marmot.

To nie dochody, a co za tym idzie wydatki na leczenie oraz wygodne życie, są najważniejsze dla długości życia. Dochód przeciętnego Amerykanina jest ponad sto razy wyższy niż Kubańczyka. Biedny mieszkaniec Kuby jest - jak na warunki amerykańskie - wręcz niewyobrażalnie biedny. W obydwu tych krajach występuje jednak ta sama prawidłowość dotycząca długości życia osób stojących na dole hierarchii społecznej. Żyją one kilka lat krócej niż ci, którzy odnieśli sukces. Socjolog Robert Erikson, prowadzący w Szwecji badania w latach 1991-1996, dowiódł, że im wyższy społeczny prestiż, tym dłuższe życie.

Życiodajny stres

Wyniki badań Mamrota czy Eriksona przeczą powszechnemu przekonaniu o niszczącym zdrowie uczestnictwie w tzw. wyścigu szczurów. Stres towarzyszący sukcesom, pięciu się w górę dzięki ciężkiej pracy, jest mniej groźny niż frustracja spowodowana niepowodzeniami. Jak zauważa prof. Mamrot, mniej stresująca praca to nie praca mniej wymagająca, ale taka, która daje poczucie kontroli nad tym, co się robi. A właśnie taką kontrolę zapewnia wysoka pozycja w hierarchii społecznej. Nie dziwi więc, że na przykład na choroby serca częściej zapadają osoby okazujące wrogość czy agresję, a są to najczęściej ludzie sfrustrowani brakiem sukcesów. Taką prawidłowość można w ostatnich latach zaobserwować w Polsce. - Liczba osób umierających na zawały serca maleje najszybciej wśród ludzi lepiej zarabiających, lepiej wykształconych, o wyższym statusie - zauważa prof. Jerzy Adamus, kardiolog z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Wpływ sukcesu na zdrowie ma swoje biologiczne wytłumaczenie. W wielu wypadkach praca na niskim stanowisku powoduje, że napięcie prowadzi do zwiększenia wydzielania kortyzolu (nazywanego hormonem stresu), co w efekcie osłabia układ odpornościowy - wykazały badania Gary'ego Bennetta z Duke University Medical Center. Dopiero, gdy takie osoby odniosą zawodowy sukces, kortyzol może działać stymulująco na układ immunologiczny. Do podobnych wniosków doszedł wiele lat temu twórca teorii stresu Hans Selye. "Sukces w działaniu daje radosne poczucie młodzieńczej siły nawet w zaawansowanym wieku. Praca zużywa człowieka głównie z powodu frustracji, jaką niosą porażki. Wielu najwybitniejszych spośród ludzi ciężko pracujących niemal w każdej dziedzinie żyło długie lata. Swoje trudne do uniknięcia frustracje przezwyciężali dzięki temu, że sukcesy w ich życiu zdecydowanie przeważały" - stwierdził Selye.

Ozdrowieńczy prestiż

Podstawowym motywem skłaniającym ludzi do zdobywania kolejnych szczebli kariery jest społeczny prestiż. W swojej klasycznej już teorii, która legła u podstaw rozwoju współczesnej socjologii, Max Weber wyróżnił trzy czynniki tzw. społecznej stratyfikacji, czyli budowania hierarchii. Pierwszym jest władza, drugim pieniądze, a trzecim prestiż. Jednak zdobycie władzy i pieniędzy to najczęściej środek do zdobycia prestiżu. Jak wyjaśnia prof. Henryk Domański, socjolog z PAN, autor książki "Prestiż", prestiż jest wartością najcenniejszą, bo pochodzi z zewnątrz. Nie można go zadekretować. Dlatego jego zdobycie jest największym sukcesem, potwierdzeniem własnej wartości. - Jeżeli cokolwiek pomaga długo żyć, to wynikające z prestiżu dobre samopoczucie - mówi prof. Domański.

Długiemu życiu i osiągnięciu sukcesu sprzyja też wysoka samoocena. Nie może być ona przeszacowana, bo wtedy bywa destrukcyjna. Kolejne sukcesy stają się bardziej prawdopodobne u ludzi, którzy już odnieśli sukces i wiedzą, ile są warci. Jest jakiś ład wyższego rzędu w naturze, skoro długie i dobre jakościowo życie jest nagrodą za ciężką pracę i sukcesy, które przecież są kapitałem społeczeństwa, a nie tylko długowiecznych jednostek.

Mariusz Cieślik, Paweł Górecki