Tragedia Kaukazu (aktl.)

Tragedia Kaukazu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liczba osób zabitych podczas tragedii w Biesłanie w Osetii Północnej wynosi prawdopodobnie ponad 500 (oficjalnie podano, że zginęły 330 osoby, 260 uznaje się za zaginione). Spod gruzów ratownicy wyciągają ciała.
W sobotę od rana spod gruzów zawalonej części szkoły w Biesłanie ratownicy wyciągnęli ciała 210 zabitych zakładników. Ponad 100 zabitych leżało - według mediów - w sali gimnastycznej biesłańskiej szkoły, zaś kilkadziesiąt ciał widzieli dziennikarze przed szkołą.

W szkole w Biesłanie zginęło 322 zakładników - podał w sobotę po południu przebywający w tym mieście w Osetii Północnej zastępca prokuratora generalnego Rosji, Siergiej Fridinski. Wśród 322 zabitych ludzi, 155 to dzieci - powiedział. Fridinski nie wykluczył, iż podana przez niego liczba śmiertelnych ofiar może ostatecznie okazać się wyższa. Później rzecznik rządu Osetii Północnej Lew Dzugajew podał, że  według ostatniego bilansu, liczba śmiertelnych ofiar piątkowej operacji osiągnęła 330. Nie podano ile wśród zabitych jest dzieci. 260 osób uznano za zaginione. W szpitalach Osetii Północnej wciąż znajduje się 448 osób, które ucierpiały podczas operacji uwalniania zakładników. W liczbie tej jest 248 dzieci. Stan 69 osób, które doznały obrażeń, lekarze uznają za ciężki. Kilka osób ma zostać przewiezionych do Moskwy.

Fridinski zaprzeczył informacjom, podanym rano w sobotę przez szefa rosyjskich służb specjalnych (FSB) w Osetii Północnej, Walerija Andriejewa, iż na miejscu zabito 32 członków terrorystycznego komanda, odpowiedzialnych za tragedię.

Według rosyjskiego zastępcy prokuratora generalnego, zabito 26 terrorystów - żadnego też nie wzięto żywego do niewoli.

Wcześniej informowano o ujęciu trzech żywych terrorystów.

Oficjalne źródła północnoosetyjskie potwierdziły też, że w szkole w Biesłanie było "ponad tysiąc" zakładników. Taką liczbę podał Lew Dzugajew, rzecznik władz Osetii Północnej.

Prezydent Rosji Władimir Putin, który złożył w sobotę rano trzygodzinną wizytę na miejscu tragedii, odwiedził szpital i  rozmawiał z rannymi. Na posiedzeniu sztabu kryzysowego powiedział, że "w Biesłanie rozpatrywano wszelkie możliwe warianty działań, ale nie planowano rozwiązania siłowego". Putin oskarżył rebeliantów o to, że przyświecał im cel zasiania waśni etnicznych w należących do Rosji autonomicznych republikach Północnego Kaukazu, który jest najbardziej różnorodnym etnicznie regionem Rosji.

Prezydent Rosji wcześniej nakazał zamknięcie przez wojsko całego regionu Biesłanu, a także zablokowanie granic Osetii Północnej.

******

Organizatorzy terrorystycznej akcji w  Biesłanie z góry wiedzieli, że prawdopodobnie dojdzie do takiego, a nie innego rozwoju wypadków - powiedział w sobotę, w radiowych "Sygnałach Dnia" ambasador RP w Uzbekistanie Zenon Kuchciak, który w przeszłości sam uczestniczył w zabiegach prowadzących do  uwolnienia zakładników w Czeczenii.

Kuchciak uważa, że terroryści w Biesłanie zakładali, iż nie będzie żadnych negocjacji.

Ambasador wyraził przekonanie, że jednym z celów tej akcji miało być "rozpętanie jeżeli nie wojny, to głębokiego i długotrwałego konfliktu między narodowościami". Jak podkreślił, mamy do  czynienia z Czeczeniami, z Inguszami i Osetyjczykami, "i to wszystko dzieje się na wyjątkowo zapalnym kawałku Federacji Rosyjskiej".

Zaznaczył, że sytuacja w Biesłanie był inna od tej, w której on prowadził negocjacje m.in. z tego względu, że "po raz pierwszy przekroczono historyczną granicę: mieliśmy do czynienia z ludźmi, którzy okazali się nie być ludźmi".

Kuchciak podkreślił, że chociaż negocjować można z każdym, to w  tym konkretnym przypadku nie bardzo było wiadomo, z kim. Jak dodał, według ostatnich wiadomości wśród terrorystów było wielu Arabów, a nie Czeczenów.

Ambasador zaznaczył także, że negocjator nigdy nie działa sam -  ma w ręku przynajmniej ogólną instrukcję i wie, jak daleko może się posunąć. "To był dramat doktora Roszala (rosyjski lekarz Leonid Roszal prowadził negocjacje z terrorystami w Biesłanie), że(...) chyba nie bardzo wiedział, jak daleko może się posunąć w  rozmowach" - oświadczył Kuchciak.

sg, pap