Piwnik: nie chodziło o kontrakt (aktl.)

Piwnik: nie chodziło o kontrakt (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie było przesłanek do wszczęcia postępowania prokuraturskiego ws. podpisania przez PKN Orlen kontraktu uzależniającego go od jednego dostawcy - oświadczyła przed komisją śledczą b. minister sprawiedliwości Barbara Piwnik.
Była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik stawiła się przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen. Wyjaśniając, dlaczego nie stawiła się na pierwsze przesłuchanie komisji - 4 września, podkreśliła, że z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem zaplanowała urlop wypoczynkowy od 1 do 7 września, zaś wniosek o urlop złożyła z 7-dniowym wyprzedzeniem - 25 sierpnia. Pierwszy raz sekretariat komisji skontaktował się z nią 1 września, kiedy była już na urlopie. "Jeszcze tego dnia próbowałam się skontaktować z komisją, udało mi się to jednak dopiero następnego dnia" - tłumaczyła. "Mówię o tym dlatego, że ze zdziwieniem przyjęłam informację, że wykorzystuję urlop i unikam stawania przed komisją" - mówiła Piwnik.

"Przysługuje mi prawo do nieprzerwanego urlopu, poza tym dopełniłam wszelkich formalności i urlop otrzymałam w zaplanowanym terminie" - podkreśliła Piwnik. Odniosła się w ten sposób do komentarza jednego z wiceszefów komisji Romana Giertycha (LPR), który na początku września na konferencji prasowej sugerował, że urlop Piwnik to wybieg, by uniknąć stawienia się przed komisją śledczą. "Dziwię się, że nie słyszała w telewizji, że ma być przesłuchiwana. Jako sędzia Piwnik uznałaby taki nieszczęśliwy zbieg okoliczności za niewiarygodny" - ocenił wówczas Giertych.

Składając zeznania Piwnik oznajmiła, że brała udział tylko w jednym spotkaniu w kancelarii premiera, które dotyczyło sytuacji PKN Orlen. Twierdziła też, że jadąc na poranne spotkanie w Kancelarii, nie wiedziała, co będzie jego tematem, a także, że do czasu tego spotkania sprawy PKN Orlen były jej "całkowicie obce". W spotkaniu w gabinecie premiera, oprócz niego samego i Piwnik, brali udział ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek i Zbigniew Siemiątkowski, wtedy p.o. szefa UOP. Była minister nie pamięta innych osób, które miały być wtedy w Kancelarii i z którymi miałaby się tam spotkać lub rozmawiać przed czy po spotkaniu u premiera.

Na spotkaniu zadano jej pytanie, czy sprawa podpisania kontraktu uzależniającego PKN Orlen od jednego dostawcy ma  znamiona przestępstwa i może uzasadniać podjęcie postępowania przez prokuraturę. Piwnik miała na to odpowiedzieć, że nie widzi takich przesłanek. - Te informacje, które zostały przedstawione na spotkaniu u premiera, nie dawały podstaw do  podjęcia przez prokuraturę działań wyjaśniających w związku z  podejrzeniem popełnienia przestępstwa - powiedziała komisji.

- Jeśli zatrzymanie b. prezesa spółki Andrzeja Modrzejewskiego miało miejsce 7 lutego 2002 roku - tak jak donoszą media - i jeśli te informacje są prawdziwe, to spotkanie w Kancelarii Premiera odbyło się tego samego dnia, co zatrzymanie - powiedziała Piwnik. Zastrzegła jednocześnie, że nie dysponuje żadnymi dokumentami, na podstawie których mogłaby stwierdzić, że zatrzymanie Modrzejewskiego odbyło się 7 lutego.

Według b. minister, spotkanie u premiera trwało "od kilkudziesięciu minut do godziny". Swoje przekonanie w tej sprawie opiera na tym, że po powrocie do ministerstwa nie zastała sytuacji, iż "jakieś sprawy zawaliła, że była z kimś umówiona, że ktoś na nią czekał".

Piwnik broniła przed komisją decyzji prokuratury, dotyczącej zatrzymania Modrzejewskiego. "Uważam, że jeśli jest taka wiarygodna informacja (dotycząca rzekomej chęci ucieczki za granicę Modrzejewskiego), to prokurator nie robiąc nic naraziłby się w przyszłości właśnie na zarzut, że nic nie zrobił" - powiedziała. Według niej, prokurator dostając taką wiarygodną informację, nie może postąpić inaczej, niż zdecydować o zatrzymaniu, bo mogłoby się zdarzyć tak, że zaniechałby podjęcia decyzji, a następnie dana osoba wyjechałaby w czasie, gdy prokurator powinien przedstawić zarzut.

Prokurator Katarzyna Kalinowska, która 7 lutego 2002 r. wystawiła nakaz zatrzymania ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, wyjaśniała przed komisją, że podjęła tę decyzję po otrzymaniu z UOP informacji, iż Modrzejewski może wyjechać z  kraju. Kalinowska prowadziła na początku 2002 r. śledztwo w sprawie manipulowania kursem akcji jednej ze spółek; Modrzejewski był przesłuchiwany w tej sprawie.

em, pap