Przekręty za wiedzą PZU

Przekręty za wiedzą PZU

Dodano:   /  Zmieniono: 
PZU wiedziała o nieprawidłowościach przy ubezpieczeniu elektrowni Opole i o nadużyciach szefowej oddziału Stanisławy Ch., która swą pozycję zawdzięczała Aleksandrze Jakubowskiej. Mimo to - zdaniem prasy - stała murem za Ch.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do protokołów z kontroli przeprowadzonej przez PZU w opolskim oddziale w ub. roku. Opatrzone klauzulą "poufne" przesłano do wiadomości szefostwa w Opolu w maju. Dwa dni wcześniej trzech urzędników kadry kierowniczej opolskiego oddziału dostało po 25 tys. zł nagrody za ubezpieczenie elektrowni Opole -  podaje dziennik.

Według prokuratury na tym ubezpieczeniu w przestępczy sposób obłowili się szefowa opolskiego PZU Stanisława Ch. oraz dyrektor elektrowni Henryk S., dwójka brokerów z firmy Jargo i mąż Aleksandry Jakubowskiej Maciej. Kontrolerzy PZU wskazywali, że  wcześniej można się było obyć bez pośrednictwa brokera, więc PZU nie płaciło żadnej prowizji. Tymczasem nagle w marcu 2003 r. zakład zerwał wcześniejszą umowę i wpuścił pośrednika - Jargo z  Wrocławia - któremu już prowizję płacić trzeba było - informuje gazeta.

Na dodatek broker nie miał aktualnego pełnomocnictwa elektrowni Opole do pośredniczenia. Nie ustalono też z Jargo przed podpisaniem umowy wysokości prowizji, co narażało PZU na  niebezpieczeństwo zgłoszenia innej prowizji, np. wyższej, lub  nieporozumień - napisali kontrolerzy. "Zamiast się zainteresować wynikami kontroli, nagrodzono pracowników za rzekomo dobrą robotę" - mówi informator "Gazety Wyborczej" z kręgów PZU.

Według rzecznika PZU Tomasza Filla, wytknięte przez kontrolerów błędy nie miały większego znaczenia, bo to firma ubezpieczana wybiera sobie brokera, więc PZU nie miało na to wpływu. A 15-proc. prowizja, jaką zapłacono Jargo, jest bardzo niska jak na polskie warunki - pisze dziennik. "Że mieliśmy do czynienia z korupcyjnym układem udało się wykryć dopiero organom ścigania, które mają do  dyspozycji swe techniki operacyjne" - tłumaczy rzecznik.

Kontrolerzy PZU wykazali też nieprawidłowości obciążające Stanisławę Ch. Zwrócili uwagę, że wystawiała faktury po 1,5-2 tys. zł z funduszu reprezentacyjnego za swoje rzekome spotkania biznesowe w opolskich restauracjach, choć w tym czasie była w  delegacji lub na urlopie. "Gazeta Wyborcza" nieoficjalnie dowiedziała się, że podobne nieprawidłowości wytknęła Ch. opolska delegatura NIK.

ss, pap