"Ta publikacja wyraża, jak sądzę, przypuszczenia, może powtarza pogłoski, ale nie jest informacją opartą na faktach" - skomentował marszałek. Powtórzył, że nie zmienił decyzji, ale nie wykluczał, że może ją zmienić. Dodał, że jest pod wrażeniem wielu listów i e-maili, w których jest nakłaniany do wzięcia udziału w wyborach. Namawia go do tego także prezydent Aleksander Kwaśniewski. "Dalej go namawiam, żeby decyzję podjął. Ale decyzja nie jest jeszcze gotowa" - powiedział prezydent. Jego zdaniem, na kandydowaniu marszałka, "zyskałaby polska demokracja".
Zdaniem "Rz", decyzja już została podjęta, a zasadniczy wpływ na nią, mimo zapowiedzi Cimoszewicza z 18 maja wycofania się z życia publicznego na jesieni, miał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Prezydent - jak powiedział informator "Rzeczpospolitej" - wykonał ogromną pracę, by nakłonić Cimoszewicza do zmiany zdania. Temu miała służyć weekendowa wizyta Kwaśniewskich u Cimoszewiczów w Kalinówce.
Gazeta potwierdza, o czym wielokrotnie mówił sam Cimoszewicz, że swoje zrobiły też listy - często od zwykłych ludzi - apele ugrupowań politycznych, postaci ze świata nauki i kultury.
Z kuluarowych informacji wynika też, że także nowy szef SLD Wojciech Olejniczak zawarł umowę z Włodzimierzem Cimoszewiczem, iż zgodzi się odejść z resortu rolnictwa i kandydować na szefa Sojuszy pod warunkiem, że marszałek Sejmu podejmie prezydenckie wyzwanie.
Niewykluczone, że gdyby Cimoszewicz przeszedł do II tury wyborów prezydenckich, poparłaby go również Partia Demokratyczna - pisze "Rzeczpospolita".
em, pap