Przekleństwo książek, które czytać muszę, choć nie powinienem. Taki tam romansik współczesny: Irena Matuszkiewicz „Seryjny narzeczony”.Żeby się całkiem nie zmarnowało, parę wypisów:
Przystojny, jak to wuefista.
Wszedł ze śmiechem i kurwą na ustach.
Ewelina może była łatwa do zdobycia, lecz trudna do zniesienia.
„Słońce w liściach igrało. Jeleń pił swe kakao” – to z Gałczyń-skiego.
Dla równowagi coś z klasyki.
Franc Fiszer o wizycie u piaskarzy na Powiślu: Jedliśmy salceson, piliśmy wódkę. Konwersacji nie było żadnej.
Przystojny, jak to wuefista.
Wszedł ze śmiechem i kurwą na ustach.
Ewelina może była łatwa do zdobycia, lecz trudna do zniesienia.
„Słońce w liściach igrało. Jeleń pił swe kakao” – to z Gałczyń-skiego.
Dla równowagi coś z klasyki.
Franc Fiszer o wizycie u piaskarzy na Powiślu: Jedliśmy salceson, piliśmy wódkę. Konwersacji nie było żadnej.