23 maja 2007

23 maja 2007

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powiedziałem dziś w I Programie Radia:



Mili Państwo,


że nie ma ludzi niezastąpionych? Bla, bla , bla. Ci niezastąpieni leżą po lewej stronie Alei Zasłużonych, a ci całkiem niezastąpieni po prawej stronie. Z tym, że to wszystko nieprawda. Bo jak ktoś jest rzeczywiście niezastąpiony, to jest niezastąpiony i już.

Jak Agnieszka Osiecka, która niezastąpiona zostaje już dziesięć lat, bo tyle akurat mija od jej śmierci. Mamy nawet z tej okazji konkurs ogólnopolski wokalny, na interpretację piosenek z tekstami Osieckiej. I pewnie nic wielkiego z niego nie wyniknie. Żadna tam Osiecka bis. Bo na Osiecką nie ma patentu, Osiecką trzeba się urodzić.



Przecież ona nie śpiewała, nie była mistrzynią sportową, nie grała w filmach. A była jedną z najbardziej znanych mieszkanek Polski Ludowej. No i wreszcie powiedzmy to głośno. To na tekstach Agnieszki Osieckiej, a nie na wierszach Wisławy Szymborskiej, miliony Polaków uczyły się poezji.

Natchnienie Osiecka czerpała wprost z życia i to garściami. A było z czego. Już jej tato, znany pianista Wiktor Osiecki w burych latach 50 posyłał córkę na naukę języków obcych, gry w tenisa, pływania, a planował wyszkolić ją jeszcze na pilota szybowca. Z ZMP e wyrzucono ją w 1953 roku, bo się zapomniała i wybuchnęła śmiechem, gdy kolega opowiedział dowcip. Pech chciał, że akurat trwały uroczystości żałobne po śmierci Stalina.

Ale Z ZMP żegnała się bez żalu. Nęciło ją już inne życie. Związała się z piosenką. „Okularnicy” - piosenka z jej tekstem - wygrali pierwszy Festiwal w Opolu. A potem się już posypało. Andrzej Dąbrowski śpiewał „Zielono mi”, Urszula Sipińska „Weselne dzieci”, a Skaldowie „Króliczka”. No i najważniejsze. Na Festiwalu w Opolu w roku 1972 Maryla Rdowocz , w sukni do ziemi i wianku na głowie, zaśpiewała „Małgośkę”. „Dla mnie to była błahostka o dziewczynie porzuconej przez kochasia” – mówiła piosenkarka. „Po latach zrozumiałam, że musiało być w niej coś więcej. Słowa Agnieszki, połączone z moim stylem śpiewania, ubierania się, stworzyły nową postać: dziewczyny wolnej, silnej, odważnej życiowo, kolorowej”. Chwyciło. Więc Maryla śpiewła dalej: „Nie mam głowy do dyplomu, do poziomu, zbiórki złomu. Nie, mnie nie zrozumie pan”. Osiecka nazwała Marylę „Madonną RWPG” i traktowała jak ulubienicę, ale teksty pisała też dla wielu innych artystów. „Nie umiała być wierna. Miała charakter kota” – wspomina Magda Umer. „Ale każdy, kto miał te swoje pięć minut, był szczęśliwy, że się załapał”.
W latach 90. dowiedziała się, że choruje na raka. Z czasem okazało się, że to rak złośliwy i że śmierć nadejdzie niebawem. Pisała: „Jutro, jutro będzie futro, a pojutrze - czarny dół”.
Wiele razy planowała emigrację do USA. Zawsze jednak wracała z zagranicznych wyjazdów do domu na warszawskiej Saskiej Kępie. I do baru „Sax”, gdzie pisywała wiersze na papierowych serwetkach. Pytana, dlaczego wraca, Tłumaczyła: : „Mam w sercu taką prywatną Polskę, która mi nie pozwala na emigrację. Język. W jakim języku mogłabym powiedzieć: Kto czeka na ciebie, łzą się bławacąc?”


Tak, to mogła powiedzieć tylko Osiecka, więc jeszcze jedno przesłanie poetki, z tych ponadczasowych:
„Przyjaciele moi i przyjaciółki! Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, a ni dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości. Nie mówcie jej „przyjdź jutro, przyjdź pojutrze, dziś nie mam dla ciebie czasu”. Bo może się zdarzyć, że otworzysz drzwi, a tam stoi zziębnięta staruszka i mówi: „Przepraszam, musiałam pomylić adres…”
I pstryk, iskierka zgaśnie”.