Teraz było trochę inaczej. Prezydent przyznał, i zaciskał przy tym pięści, że w Czeczenii jest korupcja i porywają dla okupu. Więcej, robią to także miejscowe władze. Było to ryzykowne zagranie. W końcu społeczeństwo mogło sobie pomyśleć, że w Czeczenii toczy się wojna. I choć tak niepokojące słowa można było usłyszeć, widziało się co innego. Otóż w słonecznym Groznym, w cieniu niewielkiego drzewka stali ludzie pogodni i jacyś tacy szczęśliwi z przynależności do wielkiego imperium rosyjskiego. Problemy dawnej wojny gdzieś zniknęły, ważna stała się kwestia wielu czeczeńskich "specjalistów, którzy po uniwersytetach, a bez pracy".
Tak, teraz zdecydowanie było inaczej. Ale chciałoby się, by było też trochę jak wcześniej. No bo bezrobocie jutro nie zniknie, czeczeńscy porywacze nie wyjdą z lasów i posterunków milicji i poddadzą się dobrowolnie. Nie, tak nie będzie. Czarnoskórych bić będą nadal, a rządzić będą nadal ci, których naród wybierze. A na dodatek Władimir Władimirowicz tak szybko z kolejnej kadencji nie zrezygnuje.
Grzegorz Sadowski