Merkel już jutro

Dodano:   /  Zmieniono: 
W piątek z roboczą wizytą przyjedzie do Warszawy nowa kanclerz Niemiec Angela Merkel. Podczas kilkugodzinnej wizyty spotka się z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem i prezydentem-elektem Lechem Kaczyńskim.
Szefowej koalicyjnego rządu CDU/CSU-SPD będzie w Warszawie towarzyszyć minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który spotka się z szefem polskiej dyplomacji Stefanem Mellerem.

Jak powiedział w czwartek premier, podczas wizyty Angeli Merkel w  Warszawie będzie ją namawiał do "nowego otwarcia" w stosunkach miedzy Polską a Niemcami.

Z kolei pani kanclerz w wygłoszonym w środę w Bundestagu expose zasygnalizowała, że przywiązuje dużą wagę do podróży do Polski. Tłumaczyła, że kryzys, w jakim po odrzuceniu przez Francję i  Holandię unijnej konstytucji, znalazła się UE, może zostać przezwyciężony jedynie dzięki współpracy wszystkich członków wspólnoty - dużych i małych krajów.

Warszawskie rozmowy za pewne skoncentrują się na temacie budżetu UE na lata 2007-2013. "Mam nadzieję na poparcie naszego stanowiska, na wspólne stanowisko w sprawie tego budżetu. Mam także nadzieję, że pomysł, aby UE rozwijała się kosztem ograniczania środków, zwłaszcza środków strukturalnych dla nowych państw, nie zyska poparcia Niemiec" - powiedział w czwartek Marcinkiewicz.

Polska opowiada się za wysokim budżetem Unii, bo to oznacza więcej pieniędzy dla naszego kraju. Polski rząd nie chce zmiany wysokości budżetu zaproponowanego w czerwcu przez Luksemburg, który wówczas przewodniczył Unii. Zgodnie z propozycją Luksemburga, Polska otrzymałaby w latach 2007-13 ok. 60 mld euro na czysto (po odliczeniu naszej składki).

Projekt luksemburski przepadł jednak na czerwcowym szczycie Unii i obecnie swoją propozycję przedstawić ma Wielka Brytania, która będzie kierować Unią do końca roku. Według nieoficjalnych informacji, Brytyjczycy mogą zaproponować zmniejszenie środków dla  nowych państw UE o około 10 proc. Oznaczałoby to dla Polski około 6 mld euro mniej w stosunku do propozycji Luksemburga.

Podczas środowej debaty nad rządowym expose szef niemieckiej dyplomacji uznał kompromis w sprawie budżetu za "nieodzowny, jeżeli chcemy zapewnić nowym krajom Unii nie tylko formalne członkostwo, lecz także możliwość rzeczywistego zrośnięcia się z  UE". Jak powiedział, nowe kraje Unii "potrzebują ram finansowych, aby móc otrzymywać środki z funduszy strukturalnych". Wyraził też nadzieję na osiągnięcie porozumienia jeszcze przed końcem tego roku.

Zarówno minister spraw zagranicznych jak i kanclerz Merkel zastrzegają, że wpłaty Niemiec do unijnego budżetu nie mogą przekroczyć granicy 1 proc. dochodu narodowego brutto, zgodnie z  propozycją przedstawioną w lecie przez Luksemburg.

Wlk. Brytania ma przedstawić swoją propozycję w przyszłym tygodniu. W piątek - tuż przed przyjazdem Merkel do Warszawy -  polski premier wraz z szefami rządów Czech, Słowacji i Węgier będzie w Budapeszcie rozmawiał o budżecie z brytyjskim premierem Tonym Blairem.

Innym tematem rozmów Merkel z polskimi politykami będzie zapewne spór o Centrum przeciwko Wypędzeniom.

Niemieckie media uznają tę sprawę za najtrudniejszy problem warszawskiej wizyty Merkel. W rządowym expose kanclerz nie użyła sformułowania Centrum przeciwko Wypędzeniom. Zapewniła, że  realizacja "widocznego znaku" jako formy upamiętnienia krzywdy wypędzenia odbędzie się "w duchu pojednania" i "w europejskim kontekście".

Gorącym tematem w stosunkach polsko-niemieckich od pół roku jest też sprawa - omijającego nasz kraj - rosyjsko-niemieckiego gazociągu po dnie Bałtyku.

Merkel zapowiadała już, że w drodze do Moskwy niemieccy politycy będą zatrzymywali się w Warszawie, aby rozwiać obawy, że Niemcy i  Rosja dogadują się "ponad głowami Polaków". Jednak jednocześnie nowy rząd niemiecki zapowiada kontynuowanie strategicznego partnerstwa z Rosją, wskazując na wielkie znaczenie tego kraju dla  niemieckiej gospodarki, walki z terroryzmem oraz dla stabilizacji w Europie.

Jak powiedział dr Marek Cichocki z Centrum Europejskiego Natolin, wizyta Merkel jest "wizytą zapoznawczą" i  nie można po niej oczekiwać żadnych przełomów ani daleko idących konkretów.

Jego zdaniem, po wizycie niemieckiej kanclerz nie należy oczekiwać też "daleko idących konkretów" w kwestii unijnego budżetu. Jak mówił, "przynajmniej na razie Niemcy będą trzymały wspólną linię z innymi dużymi państwami - Francją i Wielką Brytanią" i nie zanosi się na to, aby nasi zachodni sąsiedzi "jakoś szczególnie wsparli nas w tym momencie".

W ocenie eksperta, przychylne Polsce deklaracje nowego niemieckiego rządu "trzeba brać za dobrą monetę". Jak jednak podkreślił, "prawdziwym sprawdzianem" będzie praktyczna polityka nowego gabinetu.

Zaznaczył, że chodzi o to, w jaki sposób niemiecki rząd będzie rozwiązywał problem niemiecko-rosyjskiego gazociągu po dnie Bałtyku, problem związany z Centrum Przeciw Wypędzeniom, jak odniesie się do europejskich aspiracji Ukrainy, jaką politykę będzie prowadził w stosunku do prezydenta Rosji Władimira Putina oraz właśnie jakie stanowisko zajmie w sprawie budżetu UE.

Jego zdaniem, Polska - tak samo jak Niemcy - powinna jasno wyrażać swoje interesy i dążyć do ich realizacji. Jak mówił, Polska powinna w swoich stosunkach z Niemcami pozbyć się swoich kompleksów i podkreślać to że nie kieruje się emocjami tylko racjami.

ks, pap