Za paradę do Strasburga

Za paradę do Strasburga

Dodano:   /  Zmieniono: 
Organizatorzy Parady Równości 2005 złożyli do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skargę na naruszenie przez Polskę Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Ma ona związek z zakazem zorganizowania w czerwcu przemarszu gejów i lesbijek ulicami stolicy.

Organizatorzy Parady skarżą się na naruszenie prawa do  swobodnego gromadzenia się, do skutecznego środka odwoławczego oraz na dyskryminację - poinformowała w piątek na konferencji Maria Ejchart z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, której przedstawiciele reprezentować mają organizatorów Parady przed Trybunałem.

Mimo zakazu prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, 11 czerwca 2005 roku ulicami Warszawy przeszło w pokojowej manifestacji, mającej zwrócić uwagę na dyskryminację mniejszości seksualnych i  innych grup mniejszościowych oraz kobiet, kilka tysięcy osób. Demonstrację ochraniała policja. Marsz kilkakrotnie próbowała zakłócić grupa Młodzieży Wszechpolskiej i tzw. szalikowców. W  stronę paradujących poleciały jajka, kamienie, butelki.

To najprawdopodobniej precedensowa sprawa. Przed Trybunałem -  według organizatorów - nie rozstrzygano jeszcze o zakazie zgromadzeń mniejszości seksualnej. Skarżący nie domagają się zadośćuczynienia i deklarują, że zależy im na orzeczeniu, na  stwierdzeniu naruszenia przez polskie władze prawa.

"Wyrok będzie miał znaczenie dla organizatorów przyszłych manifestacji, marszów, parad, którym władze ze względu na  światopogląd nie będą mogły odmówić prawa do gromadzenia się" -  podkreślił szef Kampanii Przeciw Homofobii Robert Biedroń, jeden z  organizatorów Parady.

"Wojewoda uchylił zakaz prezydenta Warszawy, ale stało się to po fakcie, po terminie, w którym demonstracja miała się odbyć.(...) I  to, naszym zdaniem, narusza prawo zawarte w artykule 13. Konwencji, który mówi, że każdy człowiek powinien mieć skuteczny środek odwoławczy. Skuteczny, znaczy taki w tym przypadku, który spowodowałby wydanie wiążącego orzeczenia przed terminem zgromadzenia" - powiedział Sławomir Cybulski, prawnik z  Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, odwołując się do zarzutów skarżących.

"My uważamy, że efektywnym, skutecznym środkiem w tego rodzaju procedurze byłoby zagwarantowanie takiej oto sytuacji, że przed planowanym terminem zgromadzenia powinien wypowiedzieć się co  najmniej wojewódzki sąd administracyjny" - dodał Cybulski.

Z kolei dyskryminacja mniejszości seksualnej polegała - w ocenie Cybulskiego - na "nieobiektywnym, nieracjonalnym i nieuzasadnionym różnicowaniu ludzi, którzy są w podobnej sytuacji". "Władze wykonawcze stolicy inaczej traktowały organizatorów tej parady niż  organizatorów innych podobnych zgromadzeń. Ta inność polegała m.in. na tym, że żądano od organizatorów Parady spełnienia zawartych, co prawda, w prawie, pewnego typu obowiązków, czego nie  robiła wobec organizatorów innych zgromadzeń np. górników" -  powiedział. (Organizatorzy Parady mieli przedstawić m.in. plan zmiany organizacji ruchu na trasie przemarszu - PAP).

Pytany, jakie sankcje grożą Polsce, odparł, że "sankcje natury moralnej, etycznej". "Gdyby w Polsce dochodziło do systematycznego łamania prawa konwencji można sobie wyobrazić również sankcje o  charakterze politycznym lub ekonomicznym stosowane przez inne państwa" - powiedział.

"Nawet, gdybym uważała orientację seksualną za coś moralnie niewłaściwego, to nie miałoby żadnego wpływu na moje przekonanie, że nie można zakazywać tego rodzaju demonstracji, bo są to  demonstracje obywateli w sprawach, które ich dotyczą i oni sami oceniają ich sensowność i celowość" - powiedziała Halina Bortnowska, członek Komitetu Helsińskiego w Polsce.

Zdaniem Bortnowskiej, używany często argument, że Parada stanowi zagrożenie, bo spowoduje, że będą kontrdemonstracje "faktycznie oddaje władzę w ręce tych ludzi, którzy zgłaszają chęć protestowania przeciwko protestowi".

ks, pap