Wszystko albo nic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dużej klasy biznesmen, skuteczny pośrednik, mitoman czy ...? Jaka jest prawda o Marku Dochnalu?
Biurem Marka Dochnala jest ostatnio boisko do polo. Z siodła steruje tworzeniem Polskiego Funduszu Komunalnego

Marek Dochnal
właściciel Larchmont Capital
urodzony: 16 września 1961
wykształcenie: ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie
pierwsza praca: asystent na wydziale prawa UJ
duże zlecenie: plan przekształcenia Zakładów Metalowych `Mesko`, Dochnal brał też udział w tworzeniu Polkomtela, operatora sieci Plus GSM
rodzina: żona Aleksandra, trzyletnia córka
hobby: konie, polo

Celem działalności Polskiego Funduszu Komunalnego jest zebranie w ciągu pięciu lat miliarda złotych. Pieniądze będą pochodzić z emisji obligacji i mają być przeznaczone na wykup długów małych i średnich samorządów. Kilka dni temu Komisja Papierów Wartościowych i Giełd dopuściła papiery PFK do obrotu i dała zielone światło dla pierwszej emisji o wartości około 100 mln zł. Dojdzie do niej we wrześniu lub październiku. Za pomysłem utworzenia PFK stoi Larchmont Finance, spółka należąca do grupy firm, których właścicielem jest Marek Dochnal, znany lobbysta. Po tym, jak on i jego drużyna zdobyli Puchar Świata w polo na śniegu, zrobiło się o nim głośno. Przede wszystkim w pismach kolorowych, które zachwyciły się błyskotliwą karierą i pełnym blichtru, wystawnym stylem życia Marka Dochnala i jego żony Aleksandry. W rzeczywistości dorobek biznesmena nie jest tak imponujący.
Jak twierdzą panie z dziekanatu Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, Marek Dochnal już na studiach wyróżniał się z tłumu studentów - działał w samorządzie i Towarzystwie Przyjaciół Biblioteki Szkoły Prawa. Potrafił dużo załatwić. Po studiach został asystentem, ale doktoratu nie zrobił.

Lobbysta Ducha Świętego
Niezależnie od tego, jakie były przyczyny jego odejścia z UJ (uczelnia na ten temat milczy), Dochnal szybko odnalazł się w biznesie. Razem z Jolantą Kramarz stworzył spółkę Proxy, która zarobiła 1,5 mld starych złotych na opracowaniu strategii restrukturyzacji Zakładów Metalowych `Mesko`, a potem także całego sektora zbrojeniowego. To drugie zlecenie spółka Dochnala otrzymała na polecenie ówczesnego ministra przemysłu i handlu Henryki Bochniarz. Dziś szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych odmawia komentowania tej sprawy i odcina się od znajomości z Dochnalem, mimo że działa w kierownictwie Polskiej Rady Biznesu, a Dochnal jest członkiem Klubu PRB. Działalność Proxy zakończyła się aferą - jak się okazało, jej pracownicy bezprawnie uzyskali dostęp do tajnych materiałów, a do tego ich opracowania zostały uznane za zupełnie bezużyteczne.
W 1993 roku Dochnal stworzył konsorcjum Chemico, które przy pomocy finansowej Ciechu miało się zajmować konsolidacją przemysłu chemicznego i paliwowego. Miało, bo w ostatniej chwili uruchomienie planu zablokował Lesław Podkański, ówczesny minister współpracy gospodarczej z zagranicą. Tłumaczył wtedy, że realizacja pomysłu Marka Dochnala mogłaby doprowadzić do przejęcia kontroli nad państwowymi przedsiębiorstwami przez osoby prywatne i to za publiczne pieniądze.
Niezrażony biznesmen w 1994 roku założył kilka nowych spółek - między innymi Larchmont Capital i Triton Ventures. Później dołączyła do nich firma Espirito Santo Financial Manegement (pisownia zgodna z aktami RHB). Partnerem Marka Dochnala w spółce Larchmont od 1995 do 1997 roku był Siergiej Gawriłow, Rosjanin z paszportem brytyjskim i obywatelstwem Belize, deportowany do Rosji w związku z podejrzeniami o kontakty ze służbami wywiadowczymi.
Prawą ręką polskiego biznesmena od dziesięciu lat jest Maciej Popenda, były poseł KPN, któremu w prowadzeniu działań na rynku finansowym nie przeszkadza wykształcenie zasadnicze zawodowe. Popenda jest zresztą przedstawiony na stronie internetowej Larchmonta jako bardzo doświadczony doradca finansowy (veteran financial adviser). Biznesowym partnerem Dochnala była jego żona Aleksandra, która kierowała między innymi agencją PR Blue-Sky Communications i zasiadała w radzie nadzorczej Triton Ventures.

Komornik od BP
Larchmont Capital powstał z kapitałem 4 tys. zł, ale suma ta systematycznie rosła. Tyle że w dość nietypowy sposób. Kiedy 20 proc. udziałów w spółce za 45 tys. zł objął Gawriłow, Dochnal dorzucił do tego własne 180 tys. zł, głównie aportem, w postaci sześcioletniego bmw 750. Kolejne podniesienie kapitału, do 1 mln zł w 1996 roku, Dochnal pokrył wierzytelnościami wobec spółki. Larchmont działał wtedy na małą skalę. W pierwszym roku działalności przychody firmy wyniosły 318 tys. zł, a strata netto 63 tys. zł.
Na nadmiar pieniędzy nie cierpiała najwyraźniej także spółka Triton Ventures, która do dziś nie zapłaciła BP 35 tys. zł z tytułu rozliczenia kart paliwowych. Jak poinformowała rzecznik BP Dorota Adamska, komornik umorzył postępowanie egzekucyjne, bo nie mógł ustalić siedziby spółki. Nic dziwnego, bo firma pod taką nazwą już nie istnieje. W 2002 roku, decyzją NWZA (czyli Marka Dochnala) z rady nadzorczej Tritona odeszli on, jego żona i kilku współpracowników, a na ich miejsce Dochnal powołał kilku Arabów. Maciej Popenda, obecnie prokurent Larchmont Capital, sprawę kart paliwowych zapisuje na konto byłego prezesa Triton Ventures, Artura Folarona, który został usunięty ze stanowiska za działanie na szkodę spółki. Triton skierował nawet do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Hindus zapłacił?
Punktem zwrotnym w karierze Marka Dochnala było nawiązanie kontaktu z Tele Danmark, duńskim operatorem telekomunikacyjnym i stworzenie konsorcjum z udziałem Vodafone i największych spółek skarbu państwa, które doprowadziły do powstania Polkomtelu, pierwszego operatora GSM w Polsce. Maciej Popenda twierdzi, że ma dowody, iż autorem pomysłu stworzenia spółki był prezes jego firmy. Wiesław Kaczmarek, który wtedy był ministrem skarbu państwa, mówiąc o autorze koncepcji Polkomtela wskazuje jednak na Władysława Bartoszewicza, pierwszego prezesa tej firmy. - Z tego, co pamiętam, pan Dochnal później dołączył do tego projektu - mówi Wiesław Kaczmarek.
Potem Dochnal doradzał belgijskiemu Tractabelowi w przetargu na Elektrownię Połaniec. Współpracował z Bogusławem Cupiałem przy zakupie Elektrimu Kable (między innymi zakładu w Ożarowie Mazowieckim). W końcu Larchmont był doradcą LNM w przetargu na Polskie Huty Stali. I tu zaczynają się wątpliwości: na ile znacząca w tych transakcjach była rola Marka Dochnala? Osoba zbliżona do przetargu na PHS twierdzi, że niewielka.
- Jeżeli przez udział w transakcji rozumiemy przeprowadzenie due dilligence, negocjacje ze wszystkimi stronami, działania public relations, to rola Marka Dochnala była zerowa - mówi osoba, która brała udział w rozmowach między rządem a LNM. - Brałem udział w negocjacjach, które trwały od godziny 10 rano do 24. I tak dzień w dzień przez pięć miesięcy. Dochnala nie widziałem ani razu. Solidnie napracowali się za to pracujący dla niego prawnicy i doradcy - dodaje.
Feta z okazji zwycięstwa hinduskiego koncernu odbyła się siedzibie Polskiej Rady Biznesu w Warszawie, ale jak się dowiedzieliśmy, sukces Marka Dochnala był tylko połowiczny. Larchmont działa na zasadzie `succes fee`. Dostaje wynagrodzenie tylko wtedy, kiedy sprawa, którą się zajmuje, zakończy się po myśli jego klienta. Według osoby bardzo blisko związanej ze sprawą przetargu, LNM miał zapłacić Larchmontowi dopiero po przejęciu - poza PHS - także Huty Częstochowa. LNM wygrał konkurs, ale wynik został zaskarżony przez drugiego kandydata - Związek Przemysłowy Donbas. Maciej Popenda twierdzi, że kontrakt z LNM na PHS nie obejmował Huty Częstochowa.
Dochnal nie może też dobrze wspominać przetargu na samolot wielozadaniowy dla polskiej armii. Reprezentował wtedy brytyjsko-szwedzkie konsorcjum SAAB i BAE, producenta gripenów. Przegrał i Larchmont nie dostał za tamten przetarg ani grosza.
Do skutku nie doszła także współpraca z Larchmont Finance, spółki z grupy Larchmonta z ITI Holdings. Spółka Dochnala miała zorganizować emisję obligacji dla polskiej grupy medialnej.
- My tylko rozważaliśmy taką możliwość, a mimo to informacja szybko przedostała się do prasy - mówi Paweł Kosmala, rzecznik ITI. Jan Wejchert, prezes ITI, mówił wtedy o nieprofesjonalnym zachowaniu Larchmnont Finance.
Dochnal działa jak wytrawny lobbysta. Jest uznawany za człowieka, który poprzez publikacje prasowe może storpedować każdą transakcję. Z drugiej strony podczas przetargu na PHS wpłacił na konto lewicowej fundacji kojarzonej z Leszkiem Millerem 100 tys. zł. Do pomocy w sprawie PHS Dochnal zatrudnił byłego szefa Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych Antoniego Styrczulę. Pomogło. Z drugiej strony - jak twierdzi przedstawiciel LNM - hinduski koncern miał szczęście, bo przetarg zbiegł się w czasie z okresem słabszych wyników finansowych US Steel.
Styl działania Marka Dochnala dobrze obrazuje przykład Rafinerii Gdańskiej i Orlenu. Kiedy trwały polityczne przepychanki, które miały zadecydować o przyszłości RG, pojawiły się informacje, że Dochnal reprezentuje rosyjskie koncerny naftowe, które są zainteresowane zakupem polskich rafinerii także po ich ewentualnym połączeniu z węgierskim MOL-em.
- Słyszałem, że pan Dochnal rozsiewa takie informacje. Sprawdziłem w moskiewskiej centrali - nikt nie kojarzył takiej osoby - mówi Janusz Szum, szef polskiego przedstawicielstwa Jukosu.
Jednak Dochnalowi udało się namówić do współpracy Łukoil. Szef rosyjskiego giganta odwiedził nawet wiosną warszawską siedzibę Larchmont Capital. Maciej Popenda w żartach skarżył się wtedy kolegom, że jako stary KPN-owiec musi współpracować z Rosjanami.
Niedopowiedzeń w działalności Marka Dochnala jest więcej. W jednym z kolorowych pism pochwalił się, że kupił udziały w niemieckim domu mody Escada. Viona Brandt, szefowa działu relacji inwestorskich Escady twierdzi jednak, że nic o tym nie wie.
Za Dochnalem ciągnie się też opinia człowieka związanego ze służbami specjalnymi. Polityka napisała niedawno, że Larchmont zatrudnia ludzi wywodzących się ze służb. Larchmont, który zaprzecza tym informacjom, rozważa skierowanie sprawy do sądu.
U DRZWI KRÓLOWEJ
Dochnal uchodzi za człowieka doskonale ustosunkowanego w kręgach rządowych, nieco mniej w otoczeniu prezydenta. Może dlatego większość jego znajomych albo byłych współpracowników nie chce się wypowiadać pod nazwiskiem.
- To trochę krzywdzące dla Marka. Kiedy był potrzebny, zabiegano o kontakty z nim, a kiedy wokół jego osoby pojawiły się plotki, wielu się od niego odwróciło - mówi jego były doradca, który - jak twierdzi - zakończył współpracę z Dochnalem z ulgą, ale chce pozostać wobec niego lojalny. - Miałem dość epatowania blichtrem i atmosfery niedomówień wokół firmy - dodaje.
Marek Dochnal ostatnio rzadko bywa w kraju. Krąży między Anglią, Argentyną i Monako. W tym roku był w kraju trzy razy - łącznie kilka dni.
Od paru miesięcy Dochnal intensywnie pracuje nad swoim wizerunkiem. Sponsorowana przez niego drużyna polo wygrała elitarny turniej w St. Moritz. The Daily Telegraph napisał wtedy o sukcesie `polskiego oligarchy`.
Potem Larchmont sponsorował królewski turniej polo w Windsorze, gdzie Dochnalowie wręczali nagrody razem z królową Elżbietą II. Reportaż z domu Dochnalów wynajętego w Anglii, pióra Alicji Resich-Modlińskiej, opublikowała Gala. W prasie pojawiło się jego zdjęcie z księciem Monako i informacje o posiadłościach Dochnala w Argentynie.
- Po tych publikacjach można odnieść wrażenie, że Marek Dochnal żyje w świecie nieprawdopodobnego bogactwa. Tak naprawdę dostęp do podobnego poziomu życia ma co najmniej kilkuset Polaków - mówi Andrzej Długosz, właściciel agencji PR Cross Media.
Utrzymanie drużyny polo na poziomie takim jak Larchmont kosztuje tyle, ile średni budżet pierwszoligowego klubu piłkarskiego w Polsce. Osoby niechętne biznesmenowi wytykają mu, że wille na angielskiej prowincji można wynająć za kilka tysięcy funtów miesięcznie, a ceny nieruchomości w Argentynie - jak twierdzą znawcy tematu - spadły po załamaniu systemu walutowego z przełomu 2001 i 2002 roku.

CZWARTY DO BRYDŻA
Andrzej Długosz kilka lat temu krótko współpracował z Markiem Dochnalem. Szef Larchmont Capital zakładał agencję PR i szukał partnerów do tego interesu. Udziałami podzielili się po połowie Aleksandra Dochnal i David Eisenstadt, amerykański dziennikarz, który pisał przemówienia dla Billa Clintona.
- Ja sprowadziłem do agencji pierwszego klienta, ale nasza współpraca skończyła się już po kilku miesiącach - mówi Długosz.
Poszło o pieniądze. - Mówiąc ogólnikowo, druga strona nie wypełniała warunków umowy. - David był tą sytuacja zniesmaczony. Po kilku miesiącach wyjechał z Polski - kończy Długosz.
Maciej Popenda widzi sprawę inaczej.
- David Eisenstadt był dla nas wielkim rozczarowaniem. Za jego kadencji spółka nie pozyskała ani jego klienta. Do tego był bardzo `kosztogenny` ze względu na wielogodzinne rozmowy z komórki do Stanów - wspomina Popenda, obecnie właściciel agencji.
Firma obsługuje teraz klientów Larchmonta - ostatnio LNM. Nic nie wiadomo natomiast o działaniach na rzecz spółki-
-matki. - Marek Dochnal niczego takiego nie potrzebuje. Doskonale radzi sobie sam - mówi Andrzej Długosz.
Wiosną 2004 roku Larchmont rozpoczął współpracę z rosyjskim monopolem energetycznym - RAO JES. Rosjanie złożyli ofertę odkupienia 50 proc. pakietu akcji w grupie elektrowni PAK (Pątnów
- Adamów - Konin). Kontakty Dochnala z Rosjanami podsumowuje jeden z jego byłych współpracowników: - To ryzykowna gra. Żeby robić interesy z Rosjanami, trzeba być odpornym jak Gudzowaty.
Tematem numer jeden dla Larchmonta i Marka Dochnala jest Polski Fundusz Komunalny. Polskie samorządy są zadłużone na ponad 20 mld zł, więc grunt do działania PFK ma szeroki. Fundusz jest oparty na znanej w USA strukturze sierocej, która ma ograniczać wpływ akcjonariuszy na pieniądze zgromadzone na jego kontach.
- Środki będą zdeponowane na kontrolowanych przez bank kontach, z których można wykonywać tylko określone rodzaje przelewów - na zakup wierzytelności albo ich spłatę - mówi Hubert Nowacki, prezes Larchmont Finance.
PFK chce wykupywać wierzytelności zapadłe, głównie od gmin prowadzących inwestycje i rozkładać je na kilkuletnie raty. Wygląda więc na to, że PFK będzie pełnił rolę pośrednika kredytowego.
Właścicielem 99 proc. akcji PFK jest Fundacja Rozwoju Sekurytyzacji, należąca do menedżerów Larchmont Finance. 1 proc. należy do wrocławskiej firmy Bensari Consulting, która będzie podmiotem zarządzającym. Przejęcie gminnych wierzytelności może się okazać kapitalnym posunięciem, zwłaszcza jeżeli samorządy nie będą miały pieniędzy na ich spłacenie. Andrzej Porawski, dyrektor w Związku Miast Polskich niczego się jednak nie obawia. - Oferta PKF jest interesująca i wygląda na solidną. Ma przecież autoryzację CeTO - mówi.
Larchmont Finance rzeczywiście od 2002 roku jest autoryzowanym partnerem Centralnej Tabeli Ofert.
Przebieg kariery Dochnala wskazuje, że zgodnie z zasadą wszystko albo nic, PFK albo zrobi całkowitą klapę, albo przyniesie krocie. Na kolejny turniej polo.