Kasa albo fuzja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co może się zdarzyć w ciągu trzech tygodni, skoro od ubiegłego roku do dziś polski rząd i włoska grupa UniCredit nie były w stanie porozumieć się w sprawie połączenia Pekao SA i Banku BPH w Polsce, do czego dążą Włosi?
Premier Kazimierz Marcinkiewicz i Alessandro Profumo, prezes grupy Unicredit, stwierdzili po swoim spotkaniu, że rozmowa była "konstruktywna", wzajemnie się komplementowali i zapowiedzieli dalsze negocjacje. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jeśli rozmowy ciągnęły się dotąd bezowocnie, to znaczy tylko, że ktoś licytuje zbyt wysoko i nie potrafił póki co zmusić drugiej strony do zapłacenia żądanej ceny. Wojna rządu z NBP, krokodyle łzy wylewane przez Leszka Balcerowicza w zachodnich mediach, nacisk Brukseli na Warszawę - to wszystko tylko oprawa, element twardych negocjacji.

Polski premier uchylił nieco rąbka tajemnicy, dając do zrozumienia, że chce wymóc na Włochach obietnicę, że nie będą zwalniali pracowników po ewentualnym połączeniu Pekao SA i Banku BPH. Rząd PiS obrał w tym przypadku nonsensowną strategię, bo politycy nie są od tego, by bronić etatów w prywatnych firmach i mówić ich właścicielom, kto jest im potrzebny, a kto nie. A przecież wystarczyłoby wyłożyć kawę na ławę - Włosi muszą zapłacić skarbowi państwa spore pieniądze.

Polski rząd ma asa w rękawie - umowę prywatyzacyjną z 1999 r., na mocy której UniCredit kupił Pekao SA. Inwestor zgodził się w niej, że nie będzie inwestował w żaden bank konkurencyjny dla Pekao SA, dopóki będzie posiadał co najmniej 10 proc. akcji Pekao SA (dziś ma nieco ponad 52 proc. akcji banku). Włosi nie mogą przejąć Banku BPH, nie łamiąc umowy. Twierdzenia Komisji Europejskiej, że nie przestała ona obowiązywać jako niezgodna z prawem unijnym to brednie (obowiązuje swoboda umów i nikt inwestora nie zmuszał do podjęcia takich zobowiązań). Pamiętajmy, jaka była filozofia umów prywatyzacyjnych z lat 90. - inwestorom sprzedawano spółki skarbu państwa za mniej, niż były one warte (konsorcjum UniCredit i Allianz za 52 proc. akcji Pekao SA zapłaciło 4,24 mld zł), w zamian za narzucenie im różnych ograniczeń (gwarancje zatrudnienia dla załogi, zobowiązania do nie przejmowania konkurencyjnych podmiotów itp.). Jeśli Włosi chcą dziś pozbyć się krępujących ich ograniczeń i nabyć Bank BPH zgodnie z prawem, to sprawa jest prosta - muszą dopłacić skarbowi państwa "różnicę". O jak najwyższą wysokość tej dopłaty rząd powinien walczyć z inwestorem, a nie o ocalenie nawet paru tysięcy miejsc pracy na dwa czy trzy lata.

Krzysztof Trębski