Czarny scenariusz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Górnicy to jedna z ostatnich grup zawodowych w Polsce, dla której gospodarka rynkowa jest abstrakcją. Choć wcale nie jest winą ludzi, którzy dla chleba codziennie narażają swoje zdrowie i życie, zjeżdżając ponad tysiąc metrów pod ziemię, że nie przyjmują do wiadomości oczywistych prawd ekonomii.
Górnicy żądają bowiem wypłat zysku na tym samym poziomie finansowym, co rok temu tyle tylko, że zyski spółek węglowych spadły o połowę. W żądaniach płacowych nie przeszkadza im też, że do dziś nie zostały spłacone długi tej branży, które w zenicie sięgały ponad 21 miliardów złotych ! Kilka lat temu, pod naciskiem silnego lobby związkowego rząd Jerzego Buzka zafundował ustawę o restrukturyzacji górnictwa, dzięki której kopalniom lekką ręką umorzono prawie 10 miliardów złotych długów wobec skarbu państwa. Ale przecież tak naprawdę długów anulować się nie da. Nie zna tego żadna teoria ekonomii. Zawsze jest tak, że za długi jednych muszą zapłacić inni.

Kto za to płaci? "Pan płaci... pani płaci... my płacimy... Społeczeństwo" - dialog głównych bohaterów "Rejsu" Marka Piwowskiego nadal bardzo pasuje do zadłużonego u polskich podatników górnictwa węgla kamiennego. Liderzy związków zawodowych wykazują jednak, że matematyka górnicza różni się od normalnej matematyki. Oni za to nie płacą. To dzięki nim krajowe lobby węglowe trzyma się dobrze. Nie przyjmuje do wiadomości, że w USA, Wenezueli i Australii 6 tys. osób wydobywa 60 mln ton węgla rocznie. a u nas do wydobycia niespełna 100 mln ton węgla zatrudnia się aż 140 tys. osób. Do obrońców wydobycia węgla kamiennego jako "narodowego bogactwa" nie dociera tak oczywista prawda, że narodowym bogactwem są ludzie, zamieszkujący dany kraj, nie zaś jego surowce, na które albo jest koniunktura rynkowa albo jej nie ma i albo opłaca się je wydobywać albo lepiej kupić taniej za granicą.

Trzeba by więc odwagi Margaret Thatcher, która w latach 80. potrafiła położyć kres podobnym absurdom w swoim kraju. Niestety brak tej odwagi, kolejnym rządom w Polsce.

Krzysztof Grzegrzółka