Ze szpitala do aresztu

Ze szpitala do aresztu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podejrzany o udział w mafii paliwowej detektyw i były poseł Samoobrony Krzysztof Rutkowski opuścił katowicki szpital MSWiA. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przewieźli go do aresztu w Bytomiu.
Trafił tam na oddział szpitalny.

Rutkowski spędził w szpitalu blisko dobę. Został tam przewieziony we wtorek, kiedy zasłabł na sali sądowej, tuż przed ogłoszeniem decyzji o jego aresztowaniu. W środę po godz. 12, wyprowadzany przez ABW ze szpitala powiedział dziennikarzom, że czuje się dobrze.

Wydając postanowienie o aresztowaniu Rutkowskiego, Sąd Rejonowy w Katowicach podzielił argumenty prokuratury, która uzasadniła wniosek o aresztowanie surową karą, grożącą podejrzanemu i obawą, że mógłby utrudniać śledztwo. Zgodnie z decyzją sądu, Rutkowski będzie aresztowany do 22 października.

Decyzja o aresztowaniu Rutkowskiego zapadała w dramatycznych okolicznościach. Przed zasłabnięciem podejrzanego na sali rozpraw sąd nie zdążył odczytać sentencji postanowienia o areszcie. Tymczasem 24-godzinny termin, w którym miała zapaść decyzja, upływał za kilka godzin. Dlatego skład sędziowski podjechał do szpitala, aby tam kontynuować posiedzenie. Lekarze uznali, że Rutkowski może w nim uczestniczyć.

Rutkowski został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę przez ABW. Jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczanie nieprawdy.

Zatrzymanie i aresztowanie Rutkowskiego ma związek z prowadzonym od 2002 r. śledztwem w sprawie śląskiego barona paliwowego Henryka M. To aresztowany od kilku lat właściciel firmy paliwowej z Siemianowic Śląskich, podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa, które naraziły Skarb Państwa na straty sięgające setek milionów złotych. Zdaniem prokuratury, współdziałając z M., Rutkowski naraził państwo na stratę 3 mln zł.

Według ABW i prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy uzasadnia podejrzenie, że detektyw pomógł Henrykowi M. w "wypraniu" pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych. Miał zgłosić w urzędzie skarbowym przyjęcie od niego fikcyjnej pożyczki w wysokości 500 tys. zł. Powołując się na wpływy w Sejmie i organach ścigania Rutkowski miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej. Po zatrzymaniu "barona" miał zaś obiecywać mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy.

Z ustaleń śledztwa wynika, że aby zalegalizować zapłatę za te przysługi Rutkowski wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M.

Jak informował po niedzielnym przesłuchaniu obrońca Rutkowskiego, detektyw złożył obszerne wyjaśnienia, nie przyznał się też do stawianych mu zarzutów. W niewinność Rutkowskiego wierzą pracownicy jego biura detektywistycznego, którzy w poniedziałek wystosowali oświadczenie w tej sprawie. Sam podejrzany, kiedy ABW doprowadzało go do sądu lub prokuratury twierdził, że został "wrobiony".

Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim ludzi w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek. W sprawie podejrzanych jest 36 osób, 10 z nich zostało aresztowanych. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono u podejrzanych 54 mln zł.

Według śledczych, w przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy.

W ramach śledztwa ABW zatrzymano m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. w zamian za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych. W grupie podejrzanych w tej sprawie osób jest także mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych na kwotę ponad 73 mln zł. D. jest zawieszony w czynnościach zawodowych od 13 stycznia ubiegłego roku.

Wątek korupcyjny sprawy Henryka M. prowadzi prokuratura w Gliwicach. Na jej polecenie w maju tego roku ABW zatrzymała znanego katowickiego adwokata Romana M. Miał on - powołując się na wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - usiłować wyłudzić od Henryka M. 2 mln złotych, obiecując w zamian pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań. Także Roman M. krótko po przedstawieniu mu zarzutów został zawieszony w wykonywaniu czynności zawodowych adwokata.

Wcześniej na polecenie gliwickiej prokuratury zatrzymano trzy osoby, m.in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań.

pap, ab