Ile sprzętu, ile pieniędzy, ile otwartości zwykłych obywateli dla monitoringu ryzyk przez władze... i 129 ofiar w Paryżu.
Ile gościnności, otwartości Europejczyków, ile swobody wyznania i tolerancji... i 129 ofiar w Paryżu... w drugim zamachu, w ciągu niecałego roku.
Ilekroć myślę o tym bezsensownym wielokrotnym morderstwie, mam łzy w oczach. Łzy żalu, łzy bólu, łzy wściekłości i łzy bezsilności. Chciałabym na kogoś krzyczeć – ale milczę, bo co właściwie miałoby być treścią tego krzyku?
Rozmawiamy z moimi współpracownikami w ostatnich dniach nie tylko o tym, co zwykle – o zadaniach które wyznacza nam praca, ale też o zamachach. Rozmawiamy o nich, bo chyba każdy leader musi się zastanowić nad bezpieczeństwem swoich pracowników a my wszyscy nad bezpieczeństwem bliskich.
Rozmawiamy o zamachach, bo ilekroć myślę o radosnym piątkowym wieczorze, który dla tylu ludzi zamienił się w cierpienie a dla ponad stu – był po prostu ostatnią chwilą życia - ...pęka mi serce.
I ja i moja firma jesteśmy myślami przy tych, którzy stracili bliskich i myślimy o tych ofiarach zamachów, które straciły życie. I składamy wyrazy serdecznego współczucia.
Reszta jest milczeniem... i nadzieją, że jednak Dobro i nasza cywilizacja pokonają tych, którzy cierpieniem i śmiercią chcą załatwiać swoje interesy.