Stacja metra Beitucheng, stąd odjeżdżają autobusy, które dowożą na stadiony. Tu też można kupić, sprzedać czy wymienić się biletami na zawody. Europejczycy chodzą z kartkami: potrzebuję biletów, kupię bilet. Chińczycy siedzą i wachlują się biletami. Oficjalnie nie wolno im odsprzedawać biletów, nieoficjalny handel kwitnie.
Na wiele tygodni przed igrzyskami wszystkie bilety na igrzyska były już wyprzedane, tymczasem średnie zapełnienie stadionów to zaledwie 60 proc. Chińczycy, którzy dostali bilety albo próbują je odsprzedać, albo po prostu je wyrzucają. Dotyczy to też Amerykanów czy Europejczyków (rodzin sportowców, działaczy sportowych), którzy często dostają bilety na przypadkowe zawody, a nie mogą obejrzeć konkurencji, w których udział biorą ich krewni.
Na środowy mecz siatkówki Polska-Japonia kilkuset Polaków próbowało nabyć bilety, przyszli nawet pod stadion, gdzie czekali do ostatniej chwili. Nie pomogła nawet interwencja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Polacy odeszli z niczym. Tymczasem na trybunach było ok. 600 miejsc wolnych.
100 euro to przeciętna cena biletu na czarnym rynku. Podchodzę do przypadkowych Chińczyków, którzy siedzą na murku z biletami w ręku. – Macie bilety do sprzedania? – pytam. Mają, na atletykę, chcą za nie ok. 100 euro. Historia powtarza się kilkakrotnie. Z drugiej strony spotykam Europejczyków i Amerykanów, którzy szukają biletów.
Zdarzają się też wpadki. John z Kalifornii opowiadał jak chciał kupić od pewnej rodziny bilety na tenisa. Dostali 8 kart wstępu, z których 2 chcieli odsprzedać. Transakcja dobiegała końca, gdy nagle zjawił się policjant i zabrał zarówno bilety jak i pieniądze. Jacyś kibice próbowali wyrwać bilety policjantom z ręki. Johnowi udało się ukryć jeden bilet w kieszeni. Policjant oddał mu pieniądze, a Chińczyków zabrał do radiowozu. - Chyba nic poważnego się nie stało, bo spotkałem ich na zawodach, byli tak samo zdziwieni jak i ja - mówi John.
Na środowy mecz siatkówki Polska-Japonia kilkuset Polaków próbowało nabyć bilety, przyszli nawet pod stadion, gdzie czekali do ostatniej chwili. Nie pomogła nawet interwencja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Polacy odeszli z niczym. Tymczasem na trybunach było ok. 600 miejsc wolnych.
100 euro to przeciętna cena biletu na czarnym rynku. Podchodzę do przypadkowych Chińczyków, którzy siedzą na murku z biletami w ręku. – Macie bilety do sprzedania? – pytam. Mają, na atletykę, chcą za nie ok. 100 euro. Historia powtarza się kilkakrotnie. Z drugiej strony spotykam Europejczyków i Amerykanów, którzy szukają biletów.
Zdarzają się też wpadki. John z Kalifornii opowiadał jak chciał kupić od pewnej rodziny bilety na tenisa. Dostali 8 kart wstępu, z których 2 chcieli odsprzedać. Transakcja dobiegała końca, gdy nagle zjawił się policjant i zabrał zarówno bilety jak i pieniądze. Jacyś kibice próbowali wyrwać bilety policjantom z ręki. Johnowi udało się ukryć jeden bilet w kieszeni. Policjant oddał mu pieniądze, a Chińczyków zabrał do radiowozu. - Chyba nic poważnego się nie stało, bo spotkałem ich na zawodach, byli tak samo zdziwieni jak i ja - mówi John.