Wyszedł warunkowo na wolność, po siedmiu latach za kratkami. Mieszkał i pracował w kościelnym ośrodku resocjalizacyjnym. Tydzień temu pobił i brutalnie zgwałcił 10-latkę.
Do tragedii doszło w Morzęcinie Wielkim pod Obornikami na Dolnym Śląsku. Mężczyzna mieszkał i pracował w ośrodku „Zagroda Wawrzynowa”, należącym do Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Trafił tam zaraz po wyjściu z więzienia.
W ubiegłą środę spotkał znajomą 10-latkę z braćmi. Powiedział, że ma dla niej obiecaną grę. Razem poszli do ośrodka. Na schodach puścił dziewczynkę przodem. Gdy doszli do drzwi, odepchnął braci i zamknął się z nią w pokoju – relacjonuje serwis nowagazeta.pl.
Chłopcy bezskutecznie dobijali się do drzwi. Wyważyli je wezwani przez nich dorośli. Gdy wpadli do pokoju zastali pobita i zgwałconą dziewczynkę. Oprawca uciekł przez balkon. Policja złapała go kilka dni później. Mieszkańcy też go zaczęli szukać – powiedział serwisowi mmwrocław.pl sołtys Morzęcina.
Gwałciciel usłyszał już zarzuty. Grozi mu 15-lat więzienia.
28-latek siedział siedem lat. Nie był skazywany za przestępstwa seksualne. Miał na koncie znęcanie się nad matką i przestępstwa przeciwko mieniu – powiedział TVN 24 Marek Poteralski z wrocławskiego Sądu Okręgowego. Wcześniej sąd kilka razy odmawiał mu zwolnienia. Tym razem wystąpiła o to Służba Więzienna. We wniosku napisała, że mężczyzna przeszedł kurację alkoholowa i wyuczył się zawodu.
Jeśli sprawa nie ma drugiego dna, jest to zbrodnia, przy której opadają ręce. Chyba wszyscy zrobili, co do nich należało. Jedyne, do czego można się czepiać, to sama instytucja przedterminowego, warunkowego zwolnienia. Gdyby nie ona, wtedy ten właśnie mężczyzna, nie spotkałby tej właśnie dziewczynki, w tym właśnie miejscu. I do tej właśnie tragedii by nie doszło. Tylko to niczego nie rozwiązuje.
W ubiegłą środę spotkał znajomą 10-latkę z braćmi. Powiedział, że ma dla niej obiecaną grę. Razem poszli do ośrodka. Na schodach puścił dziewczynkę przodem. Gdy doszli do drzwi, odepchnął braci i zamknął się z nią w pokoju – relacjonuje serwis nowagazeta.pl.
Chłopcy bezskutecznie dobijali się do drzwi. Wyważyli je wezwani przez nich dorośli. Gdy wpadli do pokoju zastali pobita i zgwałconą dziewczynkę. Oprawca uciekł przez balkon. Policja złapała go kilka dni później. Mieszkańcy też go zaczęli szukać – powiedział serwisowi mmwrocław.pl sołtys Morzęcina.
Gwałciciel usłyszał już zarzuty. Grozi mu 15-lat więzienia.
28-latek siedział siedem lat. Nie był skazywany za przestępstwa seksualne. Miał na koncie znęcanie się nad matką i przestępstwa przeciwko mieniu – powiedział TVN 24 Marek Poteralski z wrocławskiego Sądu Okręgowego. Wcześniej sąd kilka razy odmawiał mu zwolnienia. Tym razem wystąpiła o to Służba Więzienna. We wniosku napisała, że mężczyzna przeszedł kurację alkoholowa i wyuczył się zawodu.
Jeśli sprawa nie ma drugiego dna, jest to zbrodnia, przy której opadają ręce. Chyba wszyscy zrobili, co do nich należało. Jedyne, do czego można się czepiać, to sama instytucja przedterminowego, warunkowego zwolnienia. Gdyby nie ona, wtedy ten właśnie mężczyzna, nie spotkałby tej właśnie dziewczynki, w tym właśnie miejscu. I do tej właśnie tragedii by nie doszło. Tylko to niczego nie rozwiązuje.