Wygląda na to, że nikt nie wie jak stosować przepisy prawa w sprawie narkotyków. A jeśli tak, to znaczy, że mamy bałagan prawny. Stołeczny sąd chce, żeby Korę zbadał psychiatra. „Po co?” – pyta prokuratura. Przecież artystka nie bierze.
Stołeczny sąd zwrócił prokuraturze akt oskarżenia przeciwko Oldze J. Sędzia chce, żeby artystka, u której znaleziono prawie trzy gramy marihuany, została przebadana przez psychiatrę. Zażądał też, aby zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii, przeprowadzić z artystką wywiad na temat narkotyków. Jak każe ustawa, tak sąd robi.
Od postanowienia sądu chce się odwołać prokuratura. I nic dziwnego. Bo nie ma żadnych dowodów na to, że Kora jest uzależniona, jak również na to, że w ogóle bierze narkotyki. No to po co ma ją badać psychiatra? Logiczne.
Okazuje się, że ustawa w ogóle nie bierze pod uwagę ludzi, którzy kilka razy w życiu zapalili trawkę. Albo takich, u których w domu ktoś ją zostawił po imprezie. A skąd mamy taki prawny bubel? Z jednej strony - z dobrych chęci terapeutów uzależnień. Walczyli o to, żeby nie zamykać do więzień chorych, uzależnionych ludzi, tylko żeby ich leczyć. A jeśli już zamykać - to chociaż leczyć za kratkami. Z drugiej strony bałagan w prawie wynika ze złej woli polityków, którzy uznali, że muszą mieć wpływ na to jak osoby uzależnione leczyć. Bo jeżeli już w ogóle mamy tych zwyrodnialców leczyć, to zapiszmy w ustawie co się da, żeby to utrudnić.
Mam nadzieję, że spór prokuratury i sądu w głośnej sprawie pokaże wszystkim, że obecne prawo w tym zakresie jest do kitu.
Od postanowienia sądu chce się odwołać prokuratura. I nic dziwnego. Bo nie ma żadnych dowodów na to, że Kora jest uzależniona, jak również na to, że w ogóle bierze narkotyki. No to po co ma ją badać psychiatra? Logiczne.
Okazuje się, że ustawa w ogóle nie bierze pod uwagę ludzi, którzy kilka razy w życiu zapalili trawkę. Albo takich, u których w domu ktoś ją zostawił po imprezie. A skąd mamy taki prawny bubel? Z jednej strony - z dobrych chęci terapeutów uzależnień. Walczyli o to, żeby nie zamykać do więzień chorych, uzależnionych ludzi, tylko żeby ich leczyć. A jeśli już zamykać - to chociaż leczyć za kratkami. Z drugiej strony bałagan w prawie wynika ze złej woli polityków, którzy uznali, że muszą mieć wpływ na to jak osoby uzależnione leczyć. Bo jeżeli już w ogóle mamy tych zwyrodnialców leczyć, to zapiszmy w ustawie co się da, żeby to utrudnić.
Mam nadzieję, że spór prokuratury i sądu w głośnej sprawie pokaże wszystkim, że obecne prawo w tym zakresie jest do kitu.