Komu najbardziej zależy na utrzymaniu restrykcyjnych przepisów antynarkotykowych? To oczywiste - przestępcom, którzy je produkują lub przemycają. Na legalnych rzeczach zarabia się dużo gorzej.
Zajmę się tylko marihuaną. Według danych policji, ilość rekwirowanej marihuany z roku na rok rośnie. W 2000 roku było to 70 kilogramów, w 2005 – ponad 200, w 2011 – 1211 kg. W ubiegłym roku CBŚ zlikwidowała 56 profesjonalnych plantacji.
Gram dobrej, czystej marihuany kosztuje w dużych miastach 60 złotych – twierdzi działacz Wolnych Konopi Jakub Gajewski. Ale na ulicy można kupić głównie zanieczyszczoną, po 30 złotych. Żeby dodawanie wypełniaczy się opłacało, można założyć, że w takim gramie z ulicy marihuany jest 10 - 25 procent.
Policzmy, ile jest warta w detalu marihuana zarekwirowana w zeszłym roku. Sprzedawana jako czysta używka ponad 72 miliony złotych. A zmieszana z wypełniaczami - 145 do 360 milionów złotych. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej, bo mimo wysiłków policji, marihuana cały czas na rynku jest. Ile więc jest wart czarny rynek tylko tego jednego narkotyku w Polsce? Pewnie miliardy.
I tę całą kasę państwo może zabrać przestępcom przez prostą legalizację, przeprowadzoną w tej czy innej formie; dopuszczając trzy krzaki na własny użytek, czy zezwalając na koncesjonowane plantacje. Pozbędzie się przy tym części przestępczości, która towarzyszy nielegalnej marihuanie. Jeszcze na podatkach może zarobić.
Wiadomo od dawna, że opory w tej kwestii powodowane są wyłącznie względami kulturowymi. Że uzasadnienie medyczne zakazywania marihuany jest mocno naciągane. Kolejne raporty udowadniają, że marihuana jest mniej szkodliwa od papierosów i wódki.
A i tak będziemy tkwić w tym, co mamy. Bo nie wierzę, że to, co piszę wywrze jakikolwiek skutek. Ale kropla drąży skałę.
Gram dobrej, czystej marihuany kosztuje w dużych miastach 60 złotych – twierdzi działacz Wolnych Konopi Jakub Gajewski. Ale na ulicy można kupić głównie zanieczyszczoną, po 30 złotych. Żeby dodawanie wypełniaczy się opłacało, można założyć, że w takim gramie z ulicy marihuany jest 10 - 25 procent.
Policzmy, ile jest warta w detalu marihuana zarekwirowana w zeszłym roku. Sprzedawana jako czysta używka ponad 72 miliony złotych. A zmieszana z wypełniaczami - 145 do 360 milionów złotych. A to przecież tylko wierzchołek góry lodowej, bo mimo wysiłków policji, marihuana cały czas na rynku jest. Ile więc jest wart czarny rynek tylko tego jednego narkotyku w Polsce? Pewnie miliardy.
I tę całą kasę państwo może zabrać przestępcom przez prostą legalizację, przeprowadzoną w tej czy innej formie; dopuszczając trzy krzaki na własny użytek, czy zezwalając na koncesjonowane plantacje. Pozbędzie się przy tym części przestępczości, która towarzyszy nielegalnej marihuanie. Jeszcze na podatkach może zarobić.
Wiadomo od dawna, że opory w tej kwestii powodowane są wyłącznie względami kulturowymi. Że uzasadnienie medyczne zakazywania marihuany jest mocno naciągane. Kolejne raporty udowadniają, że marihuana jest mniej szkodliwa od papierosów i wódki.
A i tak będziemy tkwić w tym, co mamy. Bo nie wierzę, że to, co piszę wywrze jakikolwiek skutek. Ale kropla drąży skałę.