62-latek z Haczowa na Podkarpaciu zabił nożem mężczyznę, który włamywał się do jego domu. Zdaniem prokuratury nie można w tym przypadku mówić o obronie koniecznej. Śledczy postawili starszemu mężczyźnie zarzut zabójstwa. Sąd podjął decyzję o aresztowaniu go na dwa miesiące. Mężczyźnie grozi dożywocie.
W niedzielny wieczór, 25-letni Mateusz S., zbił szybę w domu mieszkającego samotnie starszego pana. Gospodarz, Marian M. wziął nóż kuchenny i ugodził włamywacza w klatkę piersiową – informuje portal „Nowiny24.pl”. Cios trafił w serce. 62-latek natychmiast pobiegł do sąsiadki, żeby ta zaalarmowała policję. Włamywacz zmarł zanim na miejscu zjawiło się pogotowie.
Prokuratura postawiła starszemu mężczyźnie zarzut zabójstwa. Marian M. złożył obszerne wyjaśnienia. Przyznał, że użył noża, ale twierdzi, że nie chciał zabić włamywacza. Prokuratura oceniła jednak, że w tej sytuacji nie ma mowy o obronie koniecznej, ani o przekroczeniu jej granic pod wpływem strachu. - Nie było bezpośredniego ataku ani agresji, która by zagrażała mężczyźnie – tłumaczył portalowi „Nowiny24.pl” szef miejscowej prokuratury. Sąd aresztował 62-latka na dwa miesiące. Grozi mu dożywocie.
To jak to jest? Wolno zabić kogoś, kto włamuje się do naszego domu? Po nowelizacji Kodeksu karnego sprzed kilku lat, żyjemy w przeświadczeniu, że tak. Wierzymy, że możemy włamywacza zabić i to nawet w sytuacji, gdy do odparcia jego ataku nie było to konieczne. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Jeszcze kilka informacji za „Nowinami24”. Zabity włamywacz i Marian M. znali się. Zdarzało im się nawet razem pić wódkę. Mateusz S. znany był z włamań i kradzieży, ale nic nie wiadomo o tym, by miał na sumieniu pobicia czy rozboje. Co więcej - feralnego wieczora obaj mężczyźni widzieli się wcześniej na meczu. Starszy pan zdawał sobie sprawę, że Mateusz S. jest pijany. Co więcej - spodziewał się jego wizyty i rozpoznał go, zanim zadał cios nożem.
Zdaniem mecenasa Radosława Baszuka, na podstawie tych dość lakonicznych informacji, można uznać decyzję prokuratury, o postawieniu zarzutu zabójstwa za trafną. Baszuk podkreślił, że Marian M. zastosował środki obrony niewspółmierne do zamachu. Mecenas widziałby możliwość zastosowania przez sąd artykułu 25 par. 2 Kodeksu karnego - pozwala on sądowi, właśnie w takiej sytuacji, nadzwyczajnie złagodzić karę a nawet od niej odstąpić. To może jednak zrobić tylko sąd, a nie prokurator. - Gdybym był obrońcą w tej sprawie, zasugerowałbym sądowi konieczność rozważenia czy mój klient nie mógł się bać, że zostanie wyeliminowany jako świadek przestępstwa. Zapewne napastnik wiedział, że został rozpoznany – podkreślił mec. Baszuk.
A więc nasz dom jest naszą twierdzą - ale nie do końca. I chyba dobrze, że są jakieś granice, które sąd może ewentualnie przesunąć.
Prokuratura postawiła starszemu mężczyźnie zarzut zabójstwa. Marian M. złożył obszerne wyjaśnienia. Przyznał, że użył noża, ale twierdzi, że nie chciał zabić włamywacza. Prokuratura oceniła jednak, że w tej sytuacji nie ma mowy o obronie koniecznej, ani o przekroczeniu jej granic pod wpływem strachu. - Nie było bezpośredniego ataku ani agresji, która by zagrażała mężczyźnie – tłumaczył portalowi „Nowiny24.pl” szef miejscowej prokuratury. Sąd aresztował 62-latka na dwa miesiące. Grozi mu dożywocie.
To jak to jest? Wolno zabić kogoś, kto włamuje się do naszego domu? Po nowelizacji Kodeksu karnego sprzed kilku lat, żyjemy w przeświadczeniu, że tak. Wierzymy, że możemy włamywacza zabić i to nawet w sytuacji, gdy do odparcia jego ataku nie było to konieczne. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Jeszcze kilka informacji za „Nowinami24”. Zabity włamywacz i Marian M. znali się. Zdarzało im się nawet razem pić wódkę. Mateusz S. znany był z włamań i kradzieży, ale nic nie wiadomo o tym, by miał na sumieniu pobicia czy rozboje. Co więcej - feralnego wieczora obaj mężczyźni widzieli się wcześniej na meczu. Starszy pan zdawał sobie sprawę, że Mateusz S. jest pijany. Co więcej - spodziewał się jego wizyty i rozpoznał go, zanim zadał cios nożem.
Zdaniem mecenasa Radosława Baszuka, na podstawie tych dość lakonicznych informacji, można uznać decyzję prokuratury, o postawieniu zarzutu zabójstwa za trafną. Baszuk podkreślił, że Marian M. zastosował środki obrony niewspółmierne do zamachu. Mecenas widziałby możliwość zastosowania przez sąd artykułu 25 par. 2 Kodeksu karnego - pozwala on sądowi, właśnie w takiej sytuacji, nadzwyczajnie złagodzić karę a nawet od niej odstąpić. To może jednak zrobić tylko sąd, a nie prokurator. - Gdybym był obrońcą w tej sprawie, zasugerowałbym sądowi konieczność rozważenia czy mój klient nie mógł się bać, że zostanie wyeliminowany jako świadek przestępstwa. Zapewne napastnik wiedział, że został rozpoznany – podkreślił mec. Baszuk.
A więc nasz dom jest naszą twierdzą - ale nie do końca. I chyba dobrze, że są jakieś granice, które sąd może ewentualnie przesunąć.