Internetowi oszuści blokują bogu ducha winnym ludziom komputery, a za odblokowanie żądają pieniędzy. Nikt nie wie ile osób padło ich ofiarą i ile im zapłaciło. Skoro jednak przestępcy ciągle zarażają komputery, to znaczy że to się opłaca. Policja jest właściwie bezradna - także przez same ofiary.
Moja nastoletnia córka oglądała film w sieci. Nagle przerażona przybiegła - tato zobacz, policja zablokowała nam komputer. No i rzeczywiście komputer był zablokowany. Cały ekran przesłaniała plansza z komunikatem, że komputer jest zablokowany. Na pierwszy rzut oka mogło to wyglądać rzeczywiście na policję. Na górze ekranu był znaczek policji i zdjęcie komendanta głównego. Dalej ostrzeżenie, że wszystkie operacje wykonywane na komputerze są rejestrowane, a jeżeli używa się kamery internetowej, to obraz jest rejestrowany. Dla zwiększenia wrażenia kamera rzeczywiście była włączona, a w okienku widziałem siebie. Był też numer IP komputera i nazwa dostawcy internetu.
Komputer miał zostać zablokowany za naruszenie któregoś z przepisów prawa, wymienionych poniżej. Za odblokowanie miałem zapłacić 300 złotych w ciągu 48 godzin - inaczej sprawa miała trafić do sądu. Sposób płatności? Poprzez kody paysafecard.
Na planszy były dwa błędy widoczne nawet dla nieznającej prawa, potencjalnej ofiary. Logo policji pochodziło - nie wiedzieć czemu - z Sępólna Krajeńskiego. Oszuści mogli się lepiej postarać i skopiować logo na przykład ze strony komendy głównej. Był tez duży napis „cyberprzestępczość department” - czego jak czego ale żadnego „departmentu” w polskiej policji zapewne nie będzie. Przynajmniej dopóki polski jest u nas językiem urzędowym.
Resetowanie komputera nic nie dawało. Cały czas był zablokowany. Jak go zatem odblokować? Można kupić kody paysafecard i zapłacić oszustom. Czy odblokują? Nikt tego nie zagwarantuje. Można też zadzwonić na policję, co wiele osób robi. Dzwonią z pretensjami, rozżaleni, że przecież nic złego nie robili a mają zablokowany komputer. Gdy dowiadują się, że to nie policja, zwykle oddychają z ulgą - mówi Krzysztof Hajdas z KGP. Jak sobie radzą ze złośliwym wirusem? Pewnie płacą przestępcom, albo - jak ja - szukają pomocy w sieci i odblokowują komputer. Część pewnie trafia do specjalistycznych serwisów.
Oszuści mogą działać bezkarnie, bo nikt ich nie ściga. A nie ściga ich, bo policja nie ma zgłoszeń o oszustwach. Nic zresztą dziwnego. Nikt nie chce dawać policjantom dostępu do swojego komputera - bo jeszcze funkcjonariusze znaleźliby jakiś nielegalny program. Zresztą, jak wyjaśnia olszyńska policja, żeby próbować znaleźć oszustów, konieczne byłoby zabranie komputera na jakiś czas. Policjanci zajmujący się przestępczością komputerową w KGP monitorują sprawę - mówi Hajdas. Na razie jednak nikogo nie złapali.
Wydaje się, że póki policja sama nie złapie wirusa, przestępcy mogą spać spokojnie. Ale nawet jeśli złapie – i tak nie ma gwarancji, że oszuści wpadną. Jeśli działają inteligentnie - to nie. Metoda zarabiania na naiwnych jest naprawdę dobrze opracowana. Ofiary nie są zainteresowane ściganiem, oszuści nie zostawiają śladów: żadnych numerów kont, żadnej gotówki, tylko kody paysafecard, które nie wiadomo do kogo trafiają.
Tu przeczytasz jak pozbyć się wirusa blokującego komputer - sprawdź
Komputer miał zostać zablokowany za naruszenie któregoś z przepisów prawa, wymienionych poniżej. Za odblokowanie miałem zapłacić 300 złotych w ciągu 48 godzin - inaczej sprawa miała trafić do sądu. Sposób płatności? Poprzez kody paysafecard.
Na planszy były dwa błędy widoczne nawet dla nieznającej prawa, potencjalnej ofiary. Logo policji pochodziło - nie wiedzieć czemu - z Sępólna Krajeńskiego. Oszuści mogli się lepiej postarać i skopiować logo na przykład ze strony komendy głównej. Był tez duży napis „cyberprzestępczość department” - czego jak czego ale żadnego „departmentu” w polskiej policji zapewne nie będzie. Przynajmniej dopóki polski jest u nas językiem urzędowym.
Resetowanie komputera nic nie dawało. Cały czas był zablokowany. Jak go zatem odblokować? Można kupić kody paysafecard i zapłacić oszustom. Czy odblokują? Nikt tego nie zagwarantuje. Można też zadzwonić na policję, co wiele osób robi. Dzwonią z pretensjami, rozżaleni, że przecież nic złego nie robili a mają zablokowany komputer. Gdy dowiadują się, że to nie policja, zwykle oddychają z ulgą - mówi Krzysztof Hajdas z KGP. Jak sobie radzą ze złośliwym wirusem? Pewnie płacą przestępcom, albo - jak ja - szukają pomocy w sieci i odblokowują komputer. Część pewnie trafia do specjalistycznych serwisów.
Oszuści mogą działać bezkarnie, bo nikt ich nie ściga. A nie ściga ich, bo policja nie ma zgłoszeń o oszustwach. Nic zresztą dziwnego. Nikt nie chce dawać policjantom dostępu do swojego komputera - bo jeszcze funkcjonariusze znaleźliby jakiś nielegalny program. Zresztą, jak wyjaśnia olszyńska policja, żeby próbować znaleźć oszustów, konieczne byłoby zabranie komputera na jakiś czas. Policjanci zajmujący się przestępczością komputerową w KGP monitorują sprawę - mówi Hajdas. Na razie jednak nikogo nie złapali.
Wydaje się, że póki policja sama nie złapie wirusa, przestępcy mogą spać spokojnie. Ale nawet jeśli złapie – i tak nie ma gwarancji, że oszuści wpadną. Jeśli działają inteligentnie - to nie. Metoda zarabiania na naiwnych jest naprawdę dobrze opracowana. Ofiary nie są zainteresowane ściganiem, oszuści nie zostawiają śladów: żadnych numerów kont, żadnej gotówki, tylko kody paysafecard, które nie wiadomo do kogo trafiają.
Tu przeczytasz jak pozbyć się wirusa blokującego komputer - sprawdź