"Zapiski z tygodnia" redaktora naczelnego tygodnika "Wprost" Sylwestra Latkowskiego.
13 października poniedziałek
Zapomniany Polak
W miejscowości Pietrasanta w Toskanii odbył się pogrzeb wybitnego polskiego rzeźbiarza Igora Mitoraja. Artysta zmarł 6 października w Paryżu, w wieku 70 lat. Wiadomość ta trafiła na czołówki światowych mediów. Jego prace znane są na całym świecie. W czasie pogrzebu odczytano list od prezydenta Włoch. Nasz prezydent i premier uznali, że na pożegnanie artysty nie warto marnować czasu i tonera w drukarce. Polski ambasador RP stwierdził, że nie ma powodu, by męczyć się wyjazdem na włoską prowincję i na uroczystości pogrzebowe wysłał jedynie dyrektora Instytutu Polskiego w Rzymie. Dobrze, że inni potrafili docenić wielkiego Polaka. Smutne, że sami nie potrafiliśmy tego zrobić.
14 października wtorek
Konkurs na narodową sprężynkę
Rozpoczęło się internetowe głosowanie na logo Polski. Logo stanowić ma wizytówkę polskich produktów i usług oraz być odzwierciedleniem naszej zdolności do zmian, kreatywnych poszukiwań i innowacyjnych rozwiązań. Bla, bla, bla… Tyle z opisu projektu na internetowej stronie. Co wybrano jako godny zamiennik Orła Białego? Czerwoną sprężynkę. Dlaczego? „Symbolika sprężyny w pełni wyraża charakter i energię Polaków. Nasze niepokorne, ale jednocześnie konstruktywne podejście do świata. Im bardziej jako naród byliśmy ograniczani, tym większą energię i twórcze napięcie generowaliśmy. Odradzaliśmy się silniejsi i jeszcze dynamiczniej działaliśmy. Okres 25 lat wolności udowodnił, że uwolniona energia pobudza nas do konstruktywnego i innowacyjnego działania. Polacy zawsze próbowali osiągać to, co wydawałoby się niemożliwe, nie akceptując zastanego status quo”. Wytrzymaliście ten bełkot? Ja nie. Narodowa sprężynka przypominająca logo hiszpańskiego Seata ma być naszą wizytówką? Ktoś tu chyba upadł na głowę. Raz już była próba zabaw z godłem w tle. Akcja „Orzeł może” spektakularnie upadła. Rozumiem więc, że ktoś znowu chce wyciągnąć pieniądze pod pretekstem poszukiwań logo dla narodu. Bo to nic innego niż biznesowa akcja i niemała kasa do podziału. Niestety pod patronatem honorowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tak, czas na odświeżenie symboli narodowych, tak jak zrobiono to w innych krajach. Ale może tak jak tam warto to wreszcie zrobić z głową.
Blef Kamińskiego
Michał Kamiński miałby zostać sekretarzem stanu w KPRM? Przecież on dostaje z parlamentu 25 tys. zł odprawy miesięcznie (6200 euro). I miałby to zamienić na 8 tys. w kancelarii? Są granice poświęcenia. Misiek za bardzo kocha życie – śmieje się współpracownik nowej premier. Tego dnia gazety piszą o rosnącej pozycji Kamińskiego i jego przejściu do KPRM. A także o wielkiej roli, jaką miał odegrać podczas tworzenia exposé. – To wszystko pic i lans w stylu Michała. Nie odgrywał żadnej roli, bo wszyscy wiemy, że jak dopuścili byśmy go do czegoś, to całe miasto wiedziałoby o tym – mówi jeden z ministrów. Najsłynniejsze zdanie z wystąpienia Kopacz w Sejmie: „Zdejmijmy z Polski klątwę nienawiści”, które było przypisywane Kamińskiemu, tak naprawdę wymyślił Ostachowicz.
16 października czwartek
Technologia mordowania Kaczyńskiego
Otrzymałem książkę z dedykacją od Tomasza Sakiewicza, jego autorstwa, „Testament I Rzeczypospolitej”. Jest rok 2014. Trochę czasu upłynęło od katastrofy w Smoleńsku. Poznaliśmy trochę faktów. Fakt, śledztwo idzie kulawo i jest obarczone wieloma błędami. Kompromituje państwo polskie. Ale zaskoczyło mnie, że Tomek nadal wierzy w zamach i w rozdziale wymownie zatytułowanym „Technologia mordowania” idzie daleko, uważając, że ci, którzy przeżyli upadek, zostali dobici strzałami. „Nawet jeżeli nikt nie przeżył, to zgodnie z dobrą szkołą bolszewików trzeba było się upewnić, że istotnie nie będzie świadków” – pisze Sakiewicz. Motyw zamachu też jest jasny: „Była to cena za realizację nowej polityki – »piastowskiej«”.
PR-owscy agenci pod przykryciem
Czytam rozmowę z eksdziennikarzem, który wrócił do dziennikarstwa i znów poucza, prawi o złej kondycji mediów. Twierdzi, że jest jeszcze gorzej niż w czasach, gdy porzucał zawód. Zapomniał dodać, że nawet kiedy wrócił, nadal bierze pieniądze od dużych spółek, w tym Skarbu Państwa, za doradzanie prezesom. Ma rację, jest bardzo źle, jeśli PR-owcy przywdziewają płaszcze dziennikarzy.
Kolejne "Zapiski z tygodnia" ukażą się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od poniedziałku będzie dostępny w kioskach.
Zapomniany Polak
W miejscowości Pietrasanta w Toskanii odbył się pogrzeb wybitnego polskiego rzeźbiarza Igora Mitoraja. Artysta zmarł 6 października w Paryżu, w wieku 70 lat. Wiadomość ta trafiła na czołówki światowych mediów. Jego prace znane są na całym świecie. W czasie pogrzebu odczytano list od prezydenta Włoch. Nasz prezydent i premier uznali, że na pożegnanie artysty nie warto marnować czasu i tonera w drukarce. Polski ambasador RP stwierdził, że nie ma powodu, by męczyć się wyjazdem na włoską prowincję i na uroczystości pogrzebowe wysłał jedynie dyrektora Instytutu Polskiego w Rzymie. Dobrze, że inni potrafili docenić wielkiego Polaka. Smutne, że sami nie potrafiliśmy tego zrobić.
14 października wtorek
Konkurs na narodową sprężynkę
Rozpoczęło się internetowe głosowanie na logo Polski. Logo stanowić ma wizytówkę polskich produktów i usług oraz być odzwierciedleniem naszej zdolności do zmian, kreatywnych poszukiwań i innowacyjnych rozwiązań. Bla, bla, bla… Tyle z opisu projektu na internetowej stronie. Co wybrano jako godny zamiennik Orła Białego? Czerwoną sprężynkę. Dlaczego? „Symbolika sprężyny w pełni wyraża charakter i energię Polaków. Nasze niepokorne, ale jednocześnie konstruktywne podejście do świata. Im bardziej jako naród byliśmy ograniczani, tym większą energię i twórcze napięcie generowaliśmy. Odradzaliśmy się silniejsi i jeszcze dynamiczniej działaliśmy. Okres 25 lat wolności udowodnił, że uwolniona energia pobudza nas do konstruktywnego i innowacyjnego działania. Polacy zawsze próbowali osiągać to, co wydawałoby się niemożliwe, nie akceptując zastanego status quo”. Wytrzymaliście ten bełkot? Ja nie. Narodowa sprężynka przypominająca logo hiszpańskiego Seata ma być naszą wizytówką? Ktoś tu chyba upadł na głowę. Raz już była próba zabaw z godłem w tle. Akcja „Orzeł może” spektakularnie upadła. Rozumiem więc, że ktoś znowu chce wyciągnąć pieniądze pod pretekstem poszukiwań logo dla narodu. Bo to nic innego niż biznesowa akcja i niemała kasa do podziału. Niestety pod patronatem honorowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tak, czas na odświeżenie symboli narodowych, tak jak zrobiono to w innych krajach. Ale może tak jak tam warto to wreszcie zrobić z głową.
Blef Kamińskiego
Michał Kamiński miałby zostać sekretarzem stanu w KPRM? Przecież on dostaje z parlamentu 25 tys. zł odprawy miesięcznie (6200 euro). I miałby to zamienić na 8 tys. w kancelarii? Są granice poświęcenia. Misiek za bardzo kocha życie – śmieje się współpracownik nowej premier. Tego dnia gazety piszą o rosnącej pozycji Kamińskiego i jego przejściu do KPRM. A także o wielkiej roli, jaką miał odegrać podczas tworzenia exposé. – To wszystko pic i lans w stylu Michała. Nie odgrywał żadnej roli, bo wszyscy wiemy, że jak dopuścili byśmy go do czegoś, to całe miasto wiedziałoby o tym – mówi jeden z ministrów. Najsłynniejsze zdanie z wystąpienia Kopacz w Sejmie: „Zdejmijmy z Polski klątwę nienawiści”, które było przypisywane Kamińskiemu, tak naprawdę wymyślił Ostachowicz.
16 października czwartek
Technologia mordowania Kaczyńskiego
Otrzymałem książkę z dedykacją od Tomasza Sakiewicza, jego autorstwa, „Testament I Rzeczypospolitej”. Jest rok 2014. Trochę czasu upłynęło od katastrofy w Smoleńsku. Poznaliśmy trochę faktów. Fakt, śledztwo idzie kulawo i jest obarczone wieloma błędami. Kompromituje państwo polskie. Ale zaskoczyło mnie, że Tomek nadal wierzy w zamach i w rozdziale wymownie zatytułowanym „Technologia mordowania” idzie daleko, uważając, że ci, którzy przeżyli upadek, zostali dobici strzałami. „Nawet jeżeli nikt nie przeżył, to zgodnie z dobrą szkołą bolszewików trzeba było się upewnić, że istotnie nie będzie świadków” – pisze Sakiewicz. Motyw zamachu też jest jasny: „Była to cena za realizację nowej polityki – »piastowskiej«”.
PR-owscy agenci pod przykryciem
Czytam rozmowę z eksdziennikarzem, który wrócił do dziennikarstwa i znów poucza, prawi o złej kondycji mediów. Twierdzi, że jest jeszcze gorzej niż w czasach, gdy porzucał zawód. Zapomniał dodać, że nawet kiedy wrócił, nadal bierze pieniądze od dużych spółek, w tym Skarbu Państwa, za doradzanie prezesom. Ma rację, jest bardzo źle, jeśli PR-owcy przywdziewają płaszcze dziennikarzy.
Kolejne "Zapiski z tygodnia" ukażą się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od poniedziałku będzie dostępny w kioskach.