Ben Affleck – Nocne Życie

Ben Affleck – Nocne Życie

Do kin właśnie wszedł jego nowy film „Nocne życie”. Ben Affleck opowiada o zmaganiach reżysera i aktora oraz o trudnościach roli nowego Batmana. W wywiadzie wyznaje również, co jest dla niego najważniejsze w życiu i czego żałuje z czasów dzieciństwa.

Los Angeles – Oskar za film „Argo” w 2013 roku wyniósł Bena Afflecka, aktora/pisarza na zupełnie inny poziom. W końcu udało mu dobić do wysokiej poprzeczki, jaką sam sobie postawił w roli scenarzysty. Dwadzieścia lat temu on i jego przyjaciel z dzieciństwa w Bostonie, Matt Damon, otrzymali Oskara za „Buntownika z wyboru”. W rzeczy samej, później Affleck uratował swoją hollywoodzką karierę dzięki pracy reżysera, po tym, kiedy jego aktorska gwiazda mocno przygasła. Zagrał w kilku mało udanych produkcjach jak: „Uwikłany” (2000), „Gigli” (2003), „Przetrwać Święta” (2004), „Jersey Girl” (2004) i jako hazardzista w „Ślepym trafie” (2013), którym udowodnił, że pomimo bycia w najlepszej formie w „Argo”, może być w tym samym momencie w najgorszej w innym filmie. Dziwne.

Reżyseria to pasja. Grając w doskonałej „Zaginionej dziewczynie” dwa lata temu, Affleck miał wiele czasu, aby nauczyć się techniki kręcenia filmów od legendarnego reżysera, Davida Finchera. Przygotował się w ten sposób do przejęcia marki Batmana, planując wcielenie się w rolę nocnego korsarza, najpopularniejszego z superbohaterów wykreowanych przez Hollywood. Miał zamiar również reżyserować najnowszy odcinek jego losów.

Na początku lutego jednak wycofał się z projektu, tłumacząc prasie: - Zagranie tej roli wymaga skupienia, poświecenia i pokazu najlepszych umiejętności, na jakie mnie stać – mówił. – Stało się dla mnie jasne, że nie jestem w stanie wykonywać obydwu prac na poziomie, którego wymagają. W porozumieniu ze studiem podjęliśmy decyzję o znalezieniu reżysera, który będzie ze mną współpracował przy tej gigantycznej produkcji. Wciąż w tym siedzę i wspólnie tworzymy ten film. Pozostaję ogromnie oddany projektowi i nie mogę się doczekać, aby wcielić go w życie dla wszystkich fanów historii Batmana z całego świata – podsumował Affleck.

Jego ostatni film “Nocne życie” mógł być czynnikiem wstrzymującym jego apetyt do pełnienia funkcji aktora i reżysera jednocześnie. Nie wszyscy są jak Clint Eastwood. Właściwie nikt nie jest, prócz pana Eastwooda, oczywiście.

Affleck napisał, wyreżyserował, był współproducentem oraz zagrał główną rolę w „Nocnym życiu”, składając tym samym hołd klasycznym filmom gangsterskim. Miał szansę, aby wykorzystać wiedzę, którą zdobył we współpracy z Fincherem. Podobnie jak Eastwood (jeden z jego idoli), Affleck buduje swoją reputację poprzez pracę po obydwu stronach kamery w tej emocjonującej gangsterskiej sadze, osadzonej w latach 20-tych w okresie prohibicji.

Ogółem jest to bardzo dobry film, nawet jeśli dość trudno przyzwyczaić się, że Ben Affleck ze swoim zachowaniem dobrego gościa i wyglądem super bohatera – pamiętamy go z roli Georga Reevesa, człowieka który był telewizyjnym Supermanem w latach 50-tych – przekształca się w seryjnego mordercę. Brakuje mu tego maniakalnego niezrównoważenia, jaki posiadał Warren Beatty w roli Bena Siegela w filmie Bugsy z 1991 roku. Tym niemniej Affleck chętnie opowiada o swojej pracy reżysera.

- Przyglądałem się karierom innych reżyserów, ludzi jak John Huston. Widziałem, jak tworzyli wielkie hity i jednocześnie wielkie klapy. Taki model jest dla mnie w porządku – przyznaje Affleck w wywiadzie z dziennikarzem „Wprost”. – Nie przeszkadza mi wysokie ryzyko tej profesji. Jeśli film okazuje się hitem to i ty stajesz się hitem, a jeśli porażką, to i ty nią jesteś. Taki jest porządek rzeczy. Jest w tym coś wyjątkowo amerykańskiego.

W “Nocnym życiu” Affleck wcielił się w role Joe Couglina, odważnego przemytnika, który lubi styl „Bonnie-and-Clyde”, współtworząc go z inną gwiazdą, Sienna Millerem. Razem wspinają się po drodze na szczyt szmuglerki na Florydzie. W filmie występują: Elle Fanning, Scott Eastwood, Chris Cooper, Zoe Saldana, Chris Messina, i Brendan Gleeson (ojciec Afflecka), zaś sama fabuła bazuje na bestsellerze autorstwa Dennis Lehane.

Jest to przykład kolejnej współpracy między Affleckiem a innym Bostończykiem, Lehanem. Affleck debiutował jako reżyser filmem „Gdzie jesteś, Amando?”, opartym na motywach powieści Lehana o tym samym tytule. W tej produkcji główną rolę zagrał jego brat Casey Affleck, który obecnie cieszy się większą renomą wśród krytyków niż jego bardziej popularny, brat Ben. Ci dwaj nie mogliby bardziej różnić się od siebie. Ben Affleck mierzy 1,92 metra wzroku i waży 95 kilo, tym samym zupełnie dominuje nad swoim lekko zbudowanym bratem Casey, mierzącym 1,75 m. W rzeczywistości nawet nie pomyślelibyście, że są braćmi. Ben gra bohaterów, Casey zaś anty-bohaterów.

44-letni Affleck, przystojny, pełen sukcesów mężczyzna wygląda dzisiaj na znacznie szczęśliwszego niż rok temu, kiedy zmagał się z groźbą rozwodu z Jennifer Garner. Dzisiaj uśmiech nie schodzi mu z ust i pozostaje w wyraźnie dobrym na stroju. Najwidoczniej cieszy się dzieleniem z Garner rodzicielskich obowiązków nad ich trójką dzieci: Violet (11), Seraphiną (7) i Samem (4). W tym roku wspólnie spędzili Święta Bożego Narodzenia na rodzinnym wyjeździe narciarskim w Montanie, w towarzystwie długoletniego przyjaciela Matta Damona i jego rodziny. Plotki głoszą, że Ben i Jennifer wciąż mogą uratować swoje małżeństwo. Kiedy go jednak pytam o Garner, Affleck grzecznie odmawia odpowiedzi. Tłumaczy, że nie jest to coś, co chce przekazywać prasie. Nazywa ją jednak „najlepszą na świecie mamą”, czego moglibyśmy oczekiwać od gentelmana.

Co jest takiego w „Nocnym życiu”, że Ben zdecydował się na kolejny skok na głęboką wodę kariery reżysera?

Affleck odpowiada, że spojrzał na niego, jako na klasyczny film gangsterski, który przypomina mu produkcje tworzone przez Warner Brothers przez cały okres od lat 30-tych do 70-tych. – Zawsze kochałem sposób, w jaki te filmy przenosiły widza do innej epoki, a kiedy zaczęliśmy zdjęcia do tej produkcji, nie mogłem się doczekać, aby odtworzyć wszystkie realia i zobaczyć aktorów ubranych w stroje oddające wygląd i atmosferę tamtych czasów – przyznał.

Czy od początku było zaplanowane, że właśnie on będzie grał główną rolę w tym filmie?

Affleck uśmiecha się i mówi – Pomogło, że znaliśmy się z reżyserem całkiem dobrze, ale również od początku wiedziałem, że jest to wspaniała rola, która umieszcza aktora w centrum wciągającego dramatu. Wydawało mi się bardzo interesujące, jak kształtuje on swój własny kodeks moralny i pomimo tego, że jest wyjęty spod prawa, wciąż czuje się lepszym od irlandzkich i włoskich gangsterów, którzy rządzą miasteczkiem.

Podwójna rola reżysera i aktora nie jest łatwym zadaniem, nawet jeśli to on był autorem scenariusza. Jak udało się Affleckowi pogodzić te funkcje?

- Uwielbiam grać w filmach, które jednocześnie reżyseruję, ponieważ jest znacznie łatwiej zaoponować w momencie, gdy nie podoba ci się sposób kręcenia sceny! – dodaje ze śmiechem. – Oczywiście masz znaczenie więcej kontroli nad całym procesem i jesteś w stanie wytworzyć taki rodzaj atmosfery na planie, jaki twoim zdaniem stymuluje ciebie i aktorów do jak najlepszej pracy. Jako aktor pozostajesz całkowicie zależny od wizji reżysera i od kwestii, które akurat musisz wypowiedzieć danego dnia. Zagrałem w wystarczającej liczbie filmów, aby poznać to uczucie, kiedy nie jest się zadowolonym z tego, jak sprawy się układają. Pełniąc funkcję reżysera, podejmujesz twórcze decyzje, nawet jeśli to oznacza, że czasem przynoszą one wiele zmartwień – przyznaje. Dla Afflecka najlepszą stroną reżyserii jest możliwość pracy w komfortowym tempie. – Nie lubię, jak na niektórych planach filmowych czujesz, że nie masz czasu, aby wykonać rzeczy odpowiednio dobrze, ponieważ boisz się, że stracisz korzystne światło lub pod presją czasu przenosisz się w kolejny plener.

Klasyczne filmy gangsterskie jak „Wrogowie publiczni” z Jamesem Cagneyem, „Człowiek z blizną” z Paulem Muni czy „Mały Cezar” z Edwardem G. Robinsonem opowiadały o samotnikach wyjętych spod prawa i o porządku uformowanym przez prohibicję, a później amerykański wielki kryzys. Ci gangsterzy w filmach i w rzeczywistym świecie (Dillinger, Bonnie and Clyde, Pretty Boy Floyd, Machine Gun Kelly) byli wielbieni przez opinię publiczną, która jednocześnie się ich bała. Pozostawali symbolami rebelii w rozpadającym się społeczeństwie. FBI stało się popularne właśnie dzięki zabójstwu Dillingera. Jednak po jego śmierci opinia publiczna szybko zaczęła tęsknić za czarującym przestępcą, który raz uciekł z więzienia przy pomocy pistoletu wyrzeźbionego z drewna i pomalowanego na czarno pastą do butów. Istniała bliskość między kryminalistą a społeczeństwem, która dzisiaj byłaby nie do pomyślenia, kiedy przemoc jest kwestią wyspecjalizowanych terrorystów lub karteli narkotykowych, którzy nie cofną się przez zabiciem zwyczajnych ludzi. Wtedy dla gangstera śmierć cywila była stratą uboczną, ale nigdy celem działania. Policja lub ktokolwiek inny, który mierzył do nich z broni, był jedynym pełnoprawnym przeciwnikiem. Jak napisał Hunter S. Thompson: „W świecie, gdzie wszyscy są winni, tylko przestępcy są łapani”.

Czy Affleck studiował te dawne gangsterskie filmy przed nakręceniem “Nocnego życia”?

- Obejrzałem tak wiele gangsterskich produkcji z lat 30-tych i 40-tych, ile tylko mogłem – odpowiedział. – W szczególności filmy Humphreya Bogarta i Jamesa Cagneya, jak „Aniołowie o brudnych twarzach”. Starałem się wiele nauczyć nie tylko ze sposobu gry aktorskiej tamtych czasów, ale również tego, jak reżyserzy kreowali poziom napięcia i dodawali kolejne poziomy fabuły oraz tworzyli gęstą atmosferę.


Pomimo wczesnego oscarowego triumfu za „Buntownika z wyboru”, ten naśladowca superbohaterów przeszedł w swojej karierze przez wiele sukcesów i porażek. Wiele osób uznałoby, że jego najlepszym filmem jest „W pogoni za Amy”. Mając w pamięci tasiemce, w których grał we wczesnych latach dwutysięcznego roku oraz zaskakujący przełom w karierze jego brata, który ma szanse otrzymać Oskara w 2017 roku za film „Manchester by the Sea”, czy Ben wciąż ma zamiar wystawiać swoje szczęście na próbę? Czy może czuje presję, by podejmować bardziej rozważne kroki?

- Chciałbym powiedzieć, że robię obecnie bardziej ostrożne plany, ale mówiąc szczerze wciąż nie podchodzę do tego biznesu, myśląc o moim statusie lub o tym, jak dana rola wpłynie na moją karierę. Szukam projektów, które mnie interesują i w jakiś sposób inspirują. Nie mógłbym być szczęśliwszy lub bardziej wdzięczny za wszystkie możliwości, jakie teraz posiadam.

Affleck z pewnością nie boi się rywalizacji. Nie jest również synkiem mamusi. Sam przyznaje, że pozostaje uzależniony od alkoholu i od 2001 roku znajduje się raz na wozie a raz pod wozem. Lubi kobiety – w ich zróżnicowaniu. Jest także hazardzistą, który został wyrzucony z kasyna za liczenie kart. Czy czuł, że granie roli Batmana stanowi ryzyko, w szczególności po negatywnych recenzjach, z jakimi spotkała się produkcja „Batman contra Superman”?

Affleck wzrusza ramionami i mówi: – Wiedziałem, że mój sposób grania Batmana stanie się prawdopodobnie kontrowersyjny, ponieważ nie jest to coś, czego większość osób oczekiwała. Jednak moim celem było wykonać jak najlepszą robotę, mając nadzieję, że ludzie to docenią. Wiem, że mój Batman był troszkę starszy i bardziej załamany, niż publiczność się tego spodziewała. Jednak to uczyniło go bardziej interesującym i dało mi inną perspektywę do odegrania tej roli. Batman zawsze będzie fascynującą postacią, ale trzeba pamiętać, że jest człowiek ze swoimi słabościami, wątpliwościami i sprzecznościami, jakie wszyscy posiadamy.

Wszystko jest formą hazardu, czyż nie?

Tak, ludzie lubią proste zwroty akcji – przyznaje. – Jesteśmy przyzwyczajeni do takiego opowiadania historii. Niektóre fragmenty mojego życia pasują do tego modelu, inne nie. Części, które nie pasują są odrzucane, ponieważ okazują się niewygodne. Wszyscy ludzie robią rzeczy, które im wychodzą i te, które nie wychodzą. Ja zaś nie mogę być odpowiedzialny, za to jak się sprawy mają w świecie popkultury.

Czy bycie ojcem wpływa obecnie na jego karierę i czas, który poświęca pracy nad filmami?

- Z pewnością martwi mnie cały okres, który spędzam bez moich dzieci. Tęsknię za nimi, kiedy nie mogę odebrać ich ze szkoły lub nie jestem w stanie poświęcić im tyle uwagi, ile bym chciał. Bycie ojcem zmienia bardzo wiele, czujesz ogromną odpowiedzialność, jaka na tobie ciąży.

Jest coś uderzająco wrażliwego w sposobie, jaki Affleck mówi o swoim życiu rodzinnym. Wręcz ma się wrażenie rozmowy z bliskim przyjacielem. W jego poprzednim filmie „Księgowy” ojciec uczy bohatera sztuk walki jako formy dyscypliny i samoobrony. Czy prawdziwy ojciec Afflecka nauczył go czegokolwiek, co jest wypowiedziane w tych kwestiach?

- Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem 11 lat – mówi – Potem mieszkałem z moją mamą. Czasami myślę sobie, że byłoby lepiej, gdybym się nauczył czegoś artystycznego. Nie wiem, może gry na pianinie. Najczęściej rodzice zmuszają dzieci do nauki gry na instrumencie, a one ich za to nienawidzą. Jednak potem, kiedy dorastają, zdają sobie sprawę, że cała praca i ćwiczenia, jakie musiały, w to włożyć, dała im niezwykły dar w życiu.

Mama Bena nie miała jednak czasu na takie rzeczy.

- Pracowała od rana do wieczora, więc dorastałem głównie samemu. Nikt mnie nigdy nie zmuszał do niczego, prócz szybkiego stawania się dorosłym. Przypuszczam, że byłoby ciekawiej posiadać przykładowo czarny pas karate, choć wiem, że znając mój charakter, narzekałbym przed wyjściem na każde zajęcia – przyznaje ze śmiechem.

Affleck pozostaje bardzo szczery, jeśli chodzi o jego życie osobiste i pracę. Czy jest coś, co znaczy dla niego w życiu najwięcej? Co jest zawsze najważniejsze?

- Narodziny moich dzieci były najpiękniejszym i najważniejszym wydarzeniem mojego życia. Obserwowanie, jak dorastają zmieniło mnie na wiele sposób i uczyniło lepszym człowiekiem. Uważam to za moją rolę i przywilej pomaganie im w stawaniu się lepszymi ludźmi, tak samo jak uczenie ich, jak szanować innych, być troskliwym i opiekuńczym – podsumowuje Ben Affleck.

Ostatnie wpisy

  • Dlaczego Keanu to Keanu? - JOHN WICK 25 kwi 2017, 11:35Berlin– Gdzieś w korytarzu kinowym znajduje się groteskowy portret Keanu Reevesa. Niemożliwe, aby on wciąż wyglądał tak dobrze, w końcu minęła już niemal dekada od czasu trylogii Matrixa, która uczyniła go jedną z największych gwiazd historii kina.
  • Sojourn in San Escobar19 sty 2017, 15:32Part 1 "If San Escobar had not already existed, someone would have had to invent it" Ryszard Kapuściński I never would have gone to San Escobar—such a trip was the farthest thing from my mind—ifit hadn’t been for my buddy, Waszczykowski. I call...
  • The Poet of the Sandinistas11 sty 2017, 23:51Managua, Nicaragua: Carlos Mejia Godoy wrote the soundtrack to the Sandinista movement. Let's revisit the year 1974. managua is still recovering from a devastating earthquake that destroyed almost every building in the city centre including the...
  • The Ghosts of Christmas Past5 sty 2017, 21:07In Charles Dickens great tale A Christmas Carol, three ghosts visit the miserly Ebeneezer Scrooge, who has been so busy piling up and counting his fortune, that he has forgotten the terrible toll it has taken on his character.
  • These Polish Republikans22 gru 2016, 13:53I was on a flight to New York from Warsaw on the day, 22 December 2001 when Grzegorz Ciechowski, founder of Republika. It was a shock, not just because he was a great musician and artist, but because this was a time of shocks. It was just three...