Wyborcy z cmentarza

Wyborcy z cmentarza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie. To nie będzie tekst o fałszerstwach list poparcia Twojego Ruchu w zachodniopomorskim. Gdzie "popierającymi" okazali się dawno zmarli obywatele. Tam sprawa jest oczywista. Każdy sfałszowany podpis, osoby żyjącej czy zmarłej, jest przestępstwem. I Ci, którzy podpisy podrabiali, winni ponieść karę.
Wielu wyborców, idących w dniu wyborów do lokali wyborczych, nawet o tym nie wie. Że aby znaleźć się na listach wyborczych, każdy komitet wyborczy musi zebrać ileś tam "podpisów poparcia". W przypadku wyborów samorządowych nie jest to ilość duża - kilkaset. W wyborach do Sejmu - 5000 podpisów w okręgu wyborczym. Okręgów do Sejmu jest 41, więc potrzeba 200 tysięcy podpisów. Zebranie takiej ilości podpisów jest istotną barierą dla mniejszych partii i ugrupowań, chcących zaistnieć w polityce.

Mówienie o "listach poparcia" jest dużym uproszczeniem. Bo podpis na takiej liście do niczego nie zobowiązuje. Dlatego ze zbieraniem podpisów nie ma problemów partia mająca w swoim zapleczu na przykład związek zawodowy. I tysiące pracowników gotowych złożyć swój podpis. Zwłaszcza że podpisanie się na jednej "liście poparcia" nie wyklucza "poparcia" innych list, często zupełnie różnych politycznie. Sam w 2011 roku zbierałem "podpisy poparcia" nieopodal namiotu Kongresu Nowej Prawicy. Namawiając przechodniów, którzy zdecydowali się już wyjąć z portfela dowód osobisty, by za jednym zamachem "poparli" i Korwina, i Palikota.

Właśnie - dowód osobisty. By wyrazić swoje poparcie dla ugrupowania politycznego, trzeba na "liście poparcia" wpisać dane osobowe wraz z numerem PESEL. Jeśli ktoś nie wie, jak chętnie przypadkowo spotkani na ulicy przechodnie podają swoje miejsca zamieszkania wraz z PESEL-em - niech się sam przekona. Ja spędziłem w 2011 roku na ulicach i parkingach Wrocławia setki godzin. Spotkałem tysiące ludzi, wyrażających się ciepło o Palikocie. Rozmowa kończyła się po słowach: "dowodzik poproszę". I wcale mnie to nie dziwi. Tyle jest doniesień o wyłudzaczach kredytów. Poprę Palikota, a za miesiąc przyjdzie mi płacić raty za telewizor lub lodówkę - myślało wielu moich rozmówców. I dobrze, że większość z nas dba o poufność własnych danych osobowych. Tego nie zmieniajmy. Zmieńmy raczej "listy poparcia".

Wiem, że jakaś forma wstępnej selekcji chętnych do startu w wyborach musi istnieć. Byśmy w lokalach wyborczych nie otrzymywali grubych ksiąg z setkami komitetów wyborczych. Łudzących się, że właśnie im uda się przekroczyć próg wyborczych. I przekonanych, że "startować każdy może". Ale obecny system "list poparcia" ma niewiele wspólnego z poparciem czegokolwiek lub kogokolwiek. Jest jedynie sprawdzianem umiejętności logistycznych i organizacyjnych komitetów wyborczych. Stare partie mają swoje "systemy" zbierania podpisów. Dla nowych formacji wieleset tysięczne "listy poparcia" są barierą nie do pokonania. Jestem za zmianą tego anachronicznego systemu, proponując dwa alternatywne rozwiązania.

Internetowe listy poparcia.

Ponad dwie trzecie Polaków korzysta z internetu. Z powodzeniem mogliby deklarować poparcie dla formacji politycznych, korzystając ze specjalnego portalu. Prowadzonego, na przykład, przez Państwową Komisję Wyborczą. Ilość popierających sumowałaby się, ale dane osobowe pozostawałyby poza zasięgiem zbierających podpisy. A co z tymi, co nie mają internetu? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zbierający podpisy ustawiali "kioski internetowe" w swoich namiotach wyborczych.

Liczebność partii.

Zamiast "list poparcia", które i tak nic nie znaczą, może przyjąć minimalną ilość członków partii, która chce brać udział w wyborach. Na przykład do Sejmu, nie mniej niż 4000 członków w kraju i minimum pięćdziesięciu w każdym okręgu wyborczym. Członków regularnie płacących składki przez ostatnie pół roku. Byłby to dodatkowy bodziec dla tworzenia lepszych struktur. A nie uganiania się działaczy po... cmentarzach.

Za rok wybory do Sejmu. Jeśli nie zmieni się Kodeks Wyborczy, na ulicę ruszą znów "zbieracze poparcia". Niech to, co zdarzyło się Twojemu Ruchowi w Szczecinie, będzie przestrogą dla desperatów. Szukających poparcia na cmentarzach. Bo na podpis nieboszczyka raczej nie ma co liczyć.

Ostatnie wpisy

  • Moja grecka Wielkanoc27 mar 2016Grecja jest jednym z nielicznych krajów świata, w których chrześcijaństwo jest konstytucyjnie uznane za religię państwową. Mówiąc wprost: nie ma rozdziału kościoła i państwa. Dlatego nie może dziwić wszechobecność duchownych podczas świąt...
  • Edukacja przed12 lut 2016Nigdy nie zażywałem i nie będę zażywał pigułki "dzień po". Ten temat zainteresował mnie po doniesieniach prasowych, że sprzedaż "tabletki po" bije rekordy popularności. Będąc jeszcze w Sejmie bardzo mocno wspierałem kierunek zmierzający do pełnej...
  • Urząd5 gru 2015To nie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są celem "zamachu" rządzących. Na celowniku PiS-u są ponad dwa miliony polskich przedsiębiorców.
  • Trybunał albo śmierć28 lis 2015Platforma Obywatelska zawsze dbała o białe rękawiczki swoich polityków. PiS robi to gołymi rękami.
  • Wiejska od kuchni25 sie 2015Gdy usiedliśmy przy kawie, powiedział krótko. Prezesowi zależy, abym został posłem następnej kadencji. Dlatego chciałby wspomóc moją kampanię. Oczywiście legalnie! Po czym przeszedł do rzeczy.