Od niedawna w każdej sprawie cywilnej obowiązuje prekluzja dowodowa, czyli reguła, zgodnie z którą „Sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody” (art.207 §6 kodeksu postępowania cywilnego). Oznacza to (z małymi wyjątkami), że jeżeli w pozwie nie zawarliśmy wszystkich znanych nam dowodów, nie uda się ich później skutecznie użyć.
Już starożytni wiedzieli, że w procesie cywilnym korzystniejszą sytuacje mają pozwani niż powodowie, o czym przypomina nam jedna z inskrypcji na kolumnach Sądu Najwyższego: Favorabiliores rei potius quam actores habentur. Uprzywilejowana pozycja wynika z tego, że pozwany broni się przed akcją powoda, na którym spoczywa ciężar dowodu, wniesienia i opłacenia sprawy
Ta mniej korzystna sytuacja powoda sytuacja w wielu sprawach przez wprowadzenie prekluzji dowodowej została jeszcze pogorszona. Wyobraźmy sobie, że pozwanym jest osoba nieuczciwa, o której powód wie, że w zależności od twierdzeń powoda będzie próbowała przedstawiać podstawionych świadków lub sfabrykowane dowody. Nie zawsze uda się wykazać w procesie, że świadkowie zeznają nieprawdziwie lub że dokumenty są antydatowane.
Przed wprowadzeniem prekluzji powód mógł „schować” określony dowód na później, aby, czekając na procesowe przedstawienie stanowiska pozwanego, wykazać nieprawdziwość jego twierdzeń albo zeznań świadków. Dziś takiego asa do rękawa chować nie można, co dodatkowo wzmacnia i tak silniejszą pozycję pozwanego. Pozwany wie, że prekluzja dowodowa zmusza powoda do pokazania wszystkich kart, a jeśli pozwany jest nieuczciwy, pozwala mu odpowiednio ukształtować dowody i argumentację.
Wprowadzenie prekluzji podyktowane było słusznym zamiarem przyśpieszenia procesów. Skutek jednak jest taki, że procesowa sytuacja powoda doznała dalszego, nieznanego rzymskiej myśli prawniczej, osłabienia. A przecież na innej kolumnie Sądu Najwyższego napisaliśmy: Alienus dolus nocere alteri non debet, czyli że nikogo nie powinien obciążać cudzy podstęp.
Ta mniej korzystna sytuacja powoda sytuacja w wielu sprawach przez wprowadzenie prekluzji dowodowej została jeszcze pogorszona. Wyobraźmy sobie, że pozwanym jest osoba nieuczciwa, o której powód wie, że w zależności od twierdzeń powoda będzie próbowała przedstawiać podstawionych świadków lub sfabrykowane dowody. Nie zawsze uda się wykazać w procesie, że świadkowie zeznają nieprawdziwie lub że dokumenty są antydatowane.
Przed wprowadzeniem prekluzji powód mógł „schować” określony dowód na później, aby, czekając na procesowe przedstawienie stanowiska pozwanego, wykazać nieprawdziwość jego twierdzeń albo zeznań świadków. Dziś takiego asa do rękawa chować nie można, co dodatkowo wzmacnia i tak silniejszą pozycję pozwanego. Pozwany wie, że prekluzja dowodowa zmusza powoda do pokazania wszystkich kart, a jeśli pozwany jest nieuczciwy, pozwala mu odpowiednio ukształtować dowody i argumentację.
Wprowadzenie prekluzji podyktowane było słusznym zamiarem przyśpieszenia procesów. Skutek jednak jest taki, że procesowa sytuacja powoda doznała dalszego, nieznanego rzymskiej myśli prawniczej, osłabienia. A przecież na innej kolumnie Sądu Najwyższego napisaliśmy: Alienus dolus nocere alteri non debet, czyli że nikogo nie powinien obciążać cudzy podstęp.