Lepsze niż lokata bankowa

Lepsze niż lokata bankowa

Po dyplomie trzy czwarte absolwentów może liczyć na podwyżkę wynagrodzenia, a co drugi na awans

Studia MBA są inwestycją pieniędzy i czasu. Ci, którzy zdecydują się wyłożyć od 17 do 60 tys. zł i poświęcać na naukę każdy weekend przez dwa lata, muszą kalkulować zwrot z takiej inwestycji. Jest on podwójny – po pierwsze, w długim okresie dyplom otwiera możliwości kariery zawodowej, po drugie, w krótkim czasie daje wymierne korzyści finansowe. Z ankiety przeprowadzonej przez BusinessWeek w szkołach biznesu prowadzących studia MBA wynika, że trzech na czterech absolwentów studiów może w ciągu roku po zdobyciu dyplomu liczyć na podwyżkę, a co drugi również na awans zawodowy. Wzrost wynagrodzenia zależy od koniunktury gospodarczej. Gdy jest dobra – tak jak teraz – liczba stuzłotowych banknotów w portfelu menedżera może wzrosnąć od 25 do nawet 100 proc. W okresie bessy też nie jest najgorzej, 10-proc. podwyżka uposażenia jest standardem.

Jest więc o co się bić. Kto jest na to gotów? Bogdan Gorczyca, dyrektor ds. nauczania i MBA w Wyższej Szkole Zarządzania The Polish Open University (WSZ/POU) w Warszawie, wyróżnia trzy grupy osób chętnych do inwestowania w siebie.

Po pierwsze, są to menedżerowie średniego i wyższego szczebla w wieku powyżej 30 lat, liczący na to, że dyplom przyspieszy ich awans lub ułatwi im zmianę pracy na atrakcyjniejszą zawodowo i finansowo. – Ci na zimno kalkulują zyski i straty – mówi Gorczyca.

Drugą grupę stanowią menedżerowie wysokiego szczebla z dużych korporacji i eksperci np. z PricewaterhouseCoopers, Deloitte czy KPMG. Inwestują po to, by odświeżyć swoją wiedzę, wzmocnić motywację do pracy, zyskać nowe inspiracje. Cenią kontakt ze środowiskiem biznesowym. – Ludzie ci kierują się motywami czysto praktycznymi: wielu stawia na rozwój kariery za granicą, dyplom MBA im to ułatwia – komentuje Gorczyca. Jest też całkiem pokaźna liczba menedżerów około 30. roku życia, którzy stracili pracę i znaleźli się na zawodowym rozstaju dróg. Niektórzy podejmują studia, uznając, że jest to lepsza inwestycja niż założenie własnej niewielkiej firmy.

Nie ma przegranych

Ryzyko, że kosztowny dyplom MBA nie przyniesie profitów, jest niewielkie. Jak przyznają szefowie programów, którzy monitorują kariery swoich absolwentów, zdarzają się sytuacje, kiedy firma nie doceni wartości MBA, ponieważ uznaje, że taki dyplom jest już rynkowym standardem, a nie legitymacją otwierającą drzwi do awansu. Są to jednak wyjątkowe przypadki. Jeśli ktoś nie awansuje w "starej" firmie, gdzie indziej szuka szans na zwrot z inwestycji.

Ankieta BusinessWeeka potwierdza tezę, że gros absolwentów MBA uzyskuje korzyści finansowe, aczkolwiek są one dość zróżnicowane. Dane Warszawskiej Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, która szczyci się blisko tysiącem absolwentów studiów MBA, pokazują, że 71 proc. absolwentów uzyskuje podwyżkę wynagrodzenia średnio o 43 proc. w stosunku do płacy sprzed studiów, a 73 proc. awansuje. Wśród byłych studentów warszawskiej szkoły są menedżerowie takich firm, jak: Bank BPH, BGŻ, Polfa Kutno, Telekomunikacja Polska, Bank Handlowy, Agora, Merck Polska.

Program CEMBA w Szkole Głównej Handlowej zapewnia 80 proc. studiujących korzyść w postaci wzrostu uposażenia średnio o jedną czwartą.

Okres zwrotu z inwestycji w studia UW i University of Illinois sięga 18 miesięcy, przyjmując, że student pokrywa 100 proc. kosztów, tj. 11 tys. USD, i uzyskuje podwyżkę po sześciu miesiącach o co najmniej 50 proc. wcześniejszego wynagrodzenia.

Tomasz Ludwicki, koordynator programu MBA Uniwersytetu Warszawskiego i University of Illinois, podkreśla, że już podczas studiów MBA często dochodzi do zmiany pracy, co zwykle wiąże się z awansem finansowym. – W połowie lat 90. nawet 5-10 studentów z 40-osobowej grupy zmieniało zawodowe barwy. Gorzej to wyglądało tuż po 2000 roku, ale teraz sytuacja jest podobna do tej sprzed 10 lat – ocenia Ludwicki.

Do większości podyplomowych awansów dochodzi w ciągu 6-12 miesięcy od ukończenia studiów. Jednak awanse to nie jedyne korzyści. Około 10 proc. studiujących to właściciele małych firm i wielu z nich podczas kursów szuka wiedzy do błyskawicznego zastosowania we własnym biznesie. Dwa lata temu na MBA UW i University of Illinois student – prezes spółki Chemo Service – jako pracę końcową wybrał projekt restrukturyzacji firmy. Rozwiązanie zostało z powodzeniem wdrożone i uratowało firmę przed bankructwem. W firmie dystrybuującej sprzęt gospodarstwa domowego Dajar zarządzanej przez Dariusza Zarębę, też studenta tego kursu, jego praca końcowa posłużyła za podstawę zrealizowanego programu rozwoju spółki.

Nawet w dużych korporacjach wykorzystuje się studia przypadków rozpracowane podczas studiów MBA.

– Świadczy to o jednym – jak ważne są jakość kształcenia i ścisły związek wiedzy z praktyką – ocenia Ludwicki.

Koniunktura decyduje o kosztach

Firmy przekonane o korzyściach płynących z kształcenia pracowników na poziomie MBA z zasady regularnie co roku wysyłają swoich menedżerów na polecone przez poprzedników kursy. I tak na przykład studia MBA Uniwersytetu Gdańskiego kończą pracownicy Grupy Lotos czy Prokom Software SA, a w Wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości (WSPiZ) – kadra zarządzająca Prochemu, m.in. prezes Marek Garliński.

To jednak koniunktura gospodarcza decyduje o tym, w jakim stopniu pracodawca chce dofinansowywać studia. Obecnie średnio połowa studentów czołowych kursów korzysta z pieniędzy pracodawcy. W tłustych latach 90. było to 2/3 studentów. Rzadko się jednak zdarzała – zarówno w przeszłości, jak i obecnie – pełna refundacja kosztów studiów. Standardem jest dzielenie się wydatkami po połowie.

Są szkoły, które preferują tych, którzy płacą z własnej kieszeni. W WSZ/POU, gdzie 80 proc. studentów płaci samemu, zniżka dla samofinansujących się sięga 25 proc. od bazowej kwoty 4,5 tys. funtów. Ci, którzy skończyli w tej szkole studia magisterskie, mogą liczyć nawet na 40-procentowy upust.

W firmach, w których ścieżki kariery są zablokowane, studia MBA są swego rodzaju nagrodą. Tak jest np. w firmie SAP. – Jako firma technologiczna mamy zbyt mało stanowisk menedżerskich, by każdy pracownik mógł być usatysfakcjonowany regularnym awansem. Współfinansujemy więc studia, zwykle pokrywając połowę ich kosztów tym, którzy czują potrzebę dokształcania się. Jednak ukończenie kursu nie jest bezpośrednio związane z ich ścieżką kariery – wyjaśnia Katarzyna Głowacka, szef działu kadr w SAP. Od pięciu lat firma wysyła jednego ze swoich pracowników na studia MBA UW i University of Illiois.

Prestiż dyplomu weryfikuje rynek

Zdaniem prof. Witolda M. Orłowskiego, studia MBA to jedyny w pełni urynkowiony segment branży edukacyjnej.
– Mamy do czynienia z rynkiem konsumenta, który domaga się najwyższej jakości studiów – a to oznacza żądanie obecności wykładowców-gwiazd typu Alastair Nicholson z London Business School czy prof. Stefan Szymanski, dyrektor Tanaka Business School, a także zajęć z praktykami z najlepszych korporacji – wymienia Orłowski. Poza tym, według Orłowskiego, o wartości dyplomu na rynku decydują: miejsca w prestiżowych rankingach, partnerzy zagraniczni i rodzaj otrzymywanego dyplomu (ważne, by był zagranicznego partnera, bo to otwiera granice), a także zawartość merytoryczna programu, networking.

W ankietach szefowie programów jako wyznaczniki prestiżu kursu wymieniają również zróżnicowaną strukturę grupy studiującej (ważne jest jej zróżnicowanie branżowe), jakość rozpracowywanych studiów przypadków, akredytacja europejska AMBA. – Najlepsze polskie programy są konkurencyjne wobec średnich programów z Wielkiej Brytanii. Są o wiele tańsze, a programowo na tym samym poziomie. Nasze MBA to są europejskie średniaki – podsumowuje szef Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej.

Dla szkół pozawarszawskich, klasyfikowanych w drugiej połowie pierwszej dziesiątki, ważne jest to, by ich dyplom miał nie tylko prestiż i swoją wartość na rynku pracy. Liczy się zaoferowanie czegoś, czego nie ma najbliższa konkurencja. Tadeusz Kowalski, kierujący programem MBA w Lubelskiej Szkole Biznesu, zwraca uwagę, że ceniony jest język polski jako wykładowy czy dostęp do zasobów internetowych uczelni partnerskiej, no i oczywiście niższa niż w stolicy cena (16,9 tys. zł za cały kurs).

Dlatego każda ze szkół biznesu chce mieć wśród swoich absolwentów znane twarze, bo to tworzy renomę uczelni i przynosi czysto PR-owskie efekty. Uniwersytet Warszawski i University of Illinois wykształciły m.in. Zdzisława Ingielewicza, obecnie prezesa Dworów Oświęcim. Dyplom CEMBA z SGH uzyskał Michał Mierzwiński, członek zarządu Oriflame Poland, a MBA Poznań-Atlanta Mariusz Jędrzejewski, członek zarządu PepsiCo. General Bottlers Poland. WSZ/POU w swoim folderze reklamowym chwali się takimi nazwiskami absolwentów jak Martyna Wojciechowska (dziennikarka), Anna Mamczur (aktorka, wokalistka, prezenterka TV) czy Grzegorz Chełmicki (współtwórca warszawskiego klubu Piekarnia).

Dyplom MBA jest swego rodzaju papierem wartościowym, wycenianym przez rynek podobnie jak akcje każdej spółki. Liczą się jakość programu szkoły, nazwiska zarządzającego i wykładowców, prestiż partnerów i cena. Mając te dane, można zdecydować, czy w taki papier warto zainwestować. Rocznie w Polsce taką decyzję podejmuje około tysiąca menedżerów. Od roku dodatkowym bodźcem dla kandydatów jest dostęp do europejskiego rynku pracy, na którym dyplom MBA ma swoją wymierną wartość.

Co zyskasz dzięki dyplomowi MBA
Szkoła prowadząca kurs MBA Roczna Liczba absolwentów Procent uzyskujących podwyżkę Procent awansujących Co, zdaniem szkoły, decydujeo prestiżu kursu Miejsce w rankingu MBA "Wprost" 2005
Akademia Ekonomiczna w Poznaniu i Georgia State University wAtlancie 35 60 45 studenci, wykładowcy, pozycja uczelni partnerskiej,program zajęć 5
Centrum KształceniaMenedżerów przy UW MBA CMT 30 25-100 100 jakośćkadry i jej dorobek oraz doświadczenie, np. stanowisko w radzienadzorczej 2
Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu 25 45 40 renomowany partnerzagraniczny, dyplom zagranicznej uczelni, umiędzynarodowienie programu 4
Gdańska FundacjaKształcenia Menedżerówi UniwersytetGdański 40 50 50 prestiż uczelni partnerskiej, akredytacja programu,rzetelność wymagań 2
Lubelska Szkoła Biznesu 25-75 40 25-30 zgodność programu z programami uczelni zagranicznych, akredytacja 8
Szkoła BiznesuPolitechniki Warszawskiej 102 71 73 prestiż partnerów, pozycjaw rankingach, wykładowcy 3
Szkoła GłównaHandlowa – CEMBA 30 80 30 dyplom uczelni z USA lub Europy, wysoka pozycja w rankingach 1
Szkoła GłównaHandlowa – WEMBA 40 66 36 organizator programu, ranga dyplomu, reputacja absolwentów 2
Uniwersytet Gdański 22 50 - rozwój karier absolwentów 11
Uniwersytet Łódzki 24 - - renoma uczelni i partnera 3
Uniwersytet Toruński 25 70 50 akredytacja, amerykański dyplom 7
Uniwersytet WarszawskiWarsaw – IllinoisExecutive MBA 32-46 30 58 renoma uczelni status i ranga dyplomu, poziom studiów 1
Wielkopolska SzkołaBiznesu 100 66 62 ranga dyplomu, poziom słuchaczy jakość programu, kadra 3
Wyższa Szkoła Handlu i FinansówMiędzynarodowych 25 - 10 autorskieprogramy nauczania przy współpracy z trzema uczelniami zagranicznymi 9
Wyższa SzkołaKupiecka w Łodzi 8 55 35 nauczanie ukierunkowane na praktykę, kadra, poziom studentów 7
Wyższa SzkołaPrzedsiębiorczościi Zarządzania im. L.Koźmińskiego 50 90-95 70-75 międzynarodowy charakter, współpraca zdwiema najlepszymi niemieckimi uczelniami 5
Wyższa SzkołaZarządzania (POU) około 200 75 75 prestiżowe akredytacjeAMBA, AACSB 4
ZachodniopomorskaSzkoła Biznesu 15-20 40 30 renoma uczelni i partnerów program studiów, kadra – praktycy 15

Źródło: Ankiety BusinessWeeka. Tylko szkoły, które odpowiedziały na akietę