„Rzeczpospolita” prezentuje założenia projektu finansów UE na lata 2021-2027, który Komisja Europejska ma przedstawić 2 maja. Projekt zakłada, że zmniejszą się środki przeznaczone na politykę spójności dla Polski. Mowa jest nawet o kilkunastu miliardach mniej, niż w perspektywie z lat 2007-2014. Dla Polski to duża zmiana, bowiem według ostatnich danych za rok 2016 byliśmy krajem, który najwięcej zyskiwał na unijnym budżecie.
Skąd zmiana?
Tymczasem już w 2027 roku możemy zacząć więcej wpłacać, niż otrzymywać – twierdzi informator „Rzeczpospolitej”, który uczestniczył w przygotowywaniu projektu. Powodem takiej sytuacji jest po pierwsze zmniejszenie budżetu na politykę spójności, ale też bogacenie się poszczególnych regionów Polski i zbliżanie się do średniej unijnej liczonej w PKB na mieszkańca. Oznacza to, że będą one tracić prawo do części pieniędzy z polityki spójności. W nowym budżecie na ten cel ma być przeznaczone o 6 proc. mniej. Za sprawą inflacji ubytek będzie jednak znaczniejszy – szacunkowo 7-20 proc.
Pieniądze a praworządność
Cięcia są także efektem brexitu i zmiany priorytetów, które mają być niekierunkowane mocniej na obronę i bezpieczeństwo. Wciąż otwarta pozostaje kwestia uzależnienia unijnych wypłat od praworządności. Główntm kryterium ma być niezależność sądownictwa, a jak powszechnie wiadomo, unijne organy mają duże zastrzeżenia do Polski w tym zakresie. UE chce mieć jasną gwarancję, że w razie nieprawidłowości w gospodarowaniu unijnymi pieniędzmi, sporne kwestie zostaną rozstrzygnięte przez niezawisłe sądu.