Pod hasłem #ventyourrent na Twitterze znajdziemy głównie historie najemców z Wielkiej Brytanii, najczęściej z Londynu. Hasztag od kilku lat zbiera najgorsze historie związane z wynajmem mieszkań. Od horrendalnych cen za uwłaczające warunki po opętanych obsesją kontroli agentów nieruchomości czy właścicieli furiatów. By nie wspominać o szczurach i karaluchach. W gorącym okresie na rynku nieruchomości związanym z migracjami studentów do miast akademickich, także w Polsce warto przypomnieć o różnego rodzaju bolączkach najemców.I o dokładnym czytaniu umów przed podpisaniem!
Galeria:
#VentYourRent - najdziwniejsze historie brytyjskich najemców mieszkań
„Właściciel mieszkania zatrzymał kaucję, bo codziennie brany prysznic spowodował łuszczenie tapety w łazience. Widocznie normalnie ludzie biorą prysznic co kilka dni” – napisała @Malteasermilly. „Przed opuszczeniem mieszkania na piętrze, osoby z firmy wynajmującej kazały mi skosić trawnik, chociaż na miejscu nie było kosiarki. Nie chcieli oddać kaucji. Kolega przyniósł swoją kosiarkę, a oni patrzyli jak wypełniam zadanie” – napisał @theMattachines.
„Spałam w sypialni, w której cała ściana pokryta była czarną pleśnią. Agent nieruchomości powiedział mi, że to przez moje oddychanie we śnie” – opowiedziała @_kathrynroyal. „Właściciel miał założoną blokadę rodzicielską na internet. Chciał po 100 funtów od każdego (5 dorosłych najemców) za jej zdjęcie” – opowiadała @bonniemcliff. „Właściciel kazał zapłacić 50 funtów za wyniesienie lodówki, którą zostawiłam. Musiałam mu przypomnieć, że to była jego” – napisała @XxJCBxX.
Czytaj też:
Chemnitz. Irakijczyk i Syryjczyk podejrzani o zabicie Niemca. Zamieszki na ulicach