– Statystycy i matematycy przeanalizowali dane o liczbie zgłoszonych przypadków COVID-19 oraz wyniki badania przeprowadzonego na grupie losowo wybranych mieszkańców Sztokholmu i doszli do wniosku, że szczyt nowych zakażeń minął 15 kwietnia – ogłosił na konferencji prasowej zastępca głównego epidemiologa kraju Anders Wallensten. Jak powiedział, z modelu naukowców wynika, że 1 maja jedna trzecia mieszkańców stolicy Szwecji (ok. 600 tys.) będzie zainfekowana COVID-19. W zdecydowanej większości koronawirus nie wywołał lub nie wywoła u nich choroby. Z kolei badania Instytutu Karolinska na grupie 100 dawców krwi ze Sztokholmu dowiodły, że u 11 z nich wykryto przeciwciała na koronawirusa.
We wtorek 21 kwietnia Urząd Zdrowia Publicznego podał, że w Szwecji odnotowano kolejnych 185 zgonów na COVID-19, a bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 1765. Do tej pory potwierdzono 15322 przypadki koronawirusa. Obejmujący stolicę Region Sztokholm uważany jest za główne ognisko epidemii w Szwecji. Odpowiada za 6,2 tys. przypadków koronawirusa oraz 1022 zgony.
Pytany przez dziennikarzy Wallensten zaprzeczył jakoby celem szwedzkiej strategii było nabywanie przez społeczeństwo odporności na koronawirusa. – Nabywanie odporności jest pozytywne, ale koncentrujemy się na możliwościach służby zdrowia – odparł Wallensten.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk
Czytaj też:
Kiedy kolejny etap znoszenia obostrzeń związanych z koronawirusem? Piotr Müller komentuje