Nowe obostrzenia. Co z przedszkolami i żłobkami?

Nowe obostrzenia. Co z przedszkolami i żłobkami?

Przedszkole, zdjęcie ilustracyjne
Przedszkole, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / archideaphoto
W czwartek 25 marca Ministerstwo Zdrowia przedstawiło kolejne restrykcje, mające zahamować rozwój trzeciej fali epidemii koronawirusa w naszym kraju. Podjęto m.in. decyzję o zamknięciu żłobków i przedszkoli.

W środę 24 marca liczba przypadków śmiertelnych COVID-19 w Polsce przekroczyła 50 tys. Tylko tego dnia zmarło kolejny 575 osób, a 30 tys. innych otrzymało pozytywne testy na obecność SARS-COV-2. Przedstawiciele rządu od tygodnia do wszystkich informacje dotyczących koronawirusa dołączali alarmujące tony i apele o rozwagę. Można było spodziewać się, że za przestrogami pójdą wkrótce kolejne obostrzenia.

Już wcześniej zapadła decyzja o wycofaniu ze szkół uczniów z klas 1-3, którzy przeszli na nauczanie zdalne. Teraz obostrzenia dotyczące najmłodszych posunięte zostaną jeszcze dalej. W czwartek 25 marca na konferencji prasowej poświęconej kwestiom walki z epidemią ogłoszono, że zamknięte będą także przedszkola i żłobki. Wyjątkiem będzie sprawowanie opieki nad dziećmi pracowników medycznych i służb porządkowych (m.in. żołnierzy, funkcjonariuszy policji i straży pożarnej). Nowe obostrzenia wejdą w życie w sobotę 27 marca i będą obowiązywać co najmniej przez dwa tygodnie.

W trzeciej fali dzieci chorują na COVID-19 częściej, ale nie mocniej

Czy podejmowanie dodatkowych działań w tym zakresie oznacza to, że mutacja brytyjska zagraża dzieciom bardziej niż poprzednia? Prof. Magdalena Marczyńska w rozmowie z Polską Agencją Prasową zapewniała, że choć więcej pacjentów z grupy dzieci i młodzieży ma pewne objawy, to nie notuje u siebie w szpitalu lawinowego wzrostu ciężkich przypadków. – Chciałabym uspokoić rodziców, bo na ten temat trzeba wyjaśnić wszelkie niuanse, a nie tylko rzucić hasło, że dzieci mocniej chorują na COVID-19 – podkreślała.

Wynik pozytywny, ale przyczyna hospitalizacji inna

– Nie mamy pełnych danych w tym zakresie, bo zliczenie sumy takich przypadków w grupie 0-10 lat wszystkiego nie mówi. Zakażeń dzieci z klas I-III wśród obecnie hospitalizowanych wydaje się, że jest zdecydowanie mniej – mówiła. – Gdy lekarze rodzinni mają pacjenta, który gorączkuje trzy dni, to wysyłają go do szpitala. Dotyczy to zwłaszcza niemowląt, a na pewno dzieci z potwierdzonym COVID – tłumaczyła.

– Tam często okazuje się, że wynik testu jest pozytywny, ale przyczyna hospitalizacji jest inna. Często jest to inna infekcja bądź choroba: zapalenie ucha, zakażenie układu moczowego plus zakażenie koronawirusem. To trzeba jasno wytłumaczyć – dodawał.

Brak odwiedzin, ale rodzic może być przez cały czas z dzieckiem

Z dzieckiem z COVID-19 w trakcie pobytu w szpitalu zawsze może przebywać jeden rodzic, niezależnie od jego statusu COVID (zaszczepiony, na kwarantannie, czy w izolacji). Pozostają razem w izolatce, z której można wyjść wyłącznie na badania zewnętrzne – na prośbę personelu.

Prof. Marczyńska przypomniała przy okazji, że jeden rodzic może przebywać z dzieckiem w szpitalnej izolatce, którą mogą opuszczać jedynie na badania zewnętrzne. W czasie pandemii w szpitalach nie ma za to odwiedzin. Do dziecka z opiekunem nikt nie może przychodzić. Brakujące rzeczy przekazuje się przez personel.

Autor wywiadu z prof. Marczyńską: Tomasz Więcławski







Czytaj też:
Kontrole policji w domach podczas świąt? Mariusz Ciarka zabrał głos