78-latek spędził w karetce dziewięć godzin. „Może zabrakło czasu, może dobrej woli”

78-latek spędził w karetce dziewięć godzin. „Może zabrakło czasu, może dobrej woli”

Karetka transportująca osobę zakażoną koronawirusem
Karetka transportująca osobę zakażoną koronawirusemŹródło:Newspix.pl / Bogdan Hrywniak
Chory na koronawirusa 78-letni mężczyzna przez dziewięć godzin krążył w karetce pomiędzy Włocławkiem i Bydgoszczą, zanim został przyjęty do szpitala. Dyrektorka ds. lecznictwa bydgoskiego szpitala przyznała w rozmowie z TVN24, że w tej sprawie zostały popełnione błędy.

Historię pana Bronisława opowiedziała TVN24 córka mężczyzny. 78-latek z Włocławka od kilku dni choruje na . Gdy w sobotę, w ósmym dniu choroby jego stan się pogorszył, rodzina wezwała karetkę pogotowia.

78-latek spędził w karetce dziewięć godzin

Karetka została wezwana o godzinie 14. Mężczyzna w pierwszej kolejności został przewieziony do szpitala we Włocławku. Jednak nie został przyjęty na oddział, bo ratownicy podejrzewali, że oprócz koronawirusa starszy pacjent mógł doznać udaru, a we Włocławku nie ma odpowiedniego oddziału.

Dlatego karetka z pacjentem została skierowana do oddalonego o 100 kilometrów szpitala w Bydgoszczy. Tam po zbadaniu na SORze okazało się, że to nie udar i chory z powrotem pojechał do Włocławka.

Jednak we Włocławku lekarz odmówił przyjęcia pacjenta, tłumacząc, że w szpitalu nie ma wolnych miejsc covidowych. Miejsc dla pacjenta zaczęto szukać w najbliższych szpitalach w Aleksandrowie Kujawskim i Inowrocławiu. Ale ich nie znaleziono i pacjent w nocy z soboty na niedzielę ponownie trafił do Bydgoszczy, do Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. J. Biziela.

W karetce 78-latek spędził 9 godzin.

Chory krążył między szpitalami. Te komentują

Dyrektor szpitala we Włocławku w rozmowie z TVN24 poinformowała, ze nie przyjęła pacjenta, bo nie miała już wolnych łóżek covidowych. Nie chciała szerzej odnieść się do sytuacji.

O wypowiedź dziennikarz TVN24 poprosił też dyrektorkę ds. lecznictwa bydgoskiego Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. J. Biziela.

– Trudno nam powiedzieć, dlaczego pacjent z terenu Włocławka został skierowany aż tak daleko do nas, z podejrzeniem objawów takich, jakie miał. Według lekarzy, którzy badali pacjenta na SOR, rozpoznanie się nie potwierdziło. W związku z tym uznali, że zasadne będzie odesłanie pana do szpitala w rejonie miejsca zamieszkania – poinformowała Agnieszka Rogalska.

Przyznała jednak, że w tej sytuacji zostały popełnione błędy. – Być może zabrakło czasu, może dobrej woli, może nasz lekarz z SOR powinien więcej staranności dopełnić w tym zakresie – wymieniła dyrektor Rogalska. – Natomiast w sytuacji, kiedy mamy pacjentów bardzo dużo, nie jesteśmy w stanie całą logistyką zarządzić tak dobrze, jakbyśmy chcieli – dodała.

Jak informuje TVN24, Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział już pilne wyjaśnienie tej sprawy.

Czytaj też:
Morawiecki o czwartej fali pandemii: Będzie miała charakter wydłużony, ale nie tak gwałtowny. Jest nadzieja