Były premier tłumaczył, że obecni liderzy europejscy różnią się od poprzednich wizją, determinacją w dążeniu do celu, czy potrzebą integracji europejskiej. – Chodzi o takie pragnienie, żeby Europa się głębiej integrowała, bo tylko wtedy możemy być właściwą konkurencją dla innych potęg gospodarczych i nie tylko mam na myśli naszego tradycyjnego rywala Stany Zjednoczone, ale także te potęgi gospodarcze, które wyrastają w Azji. Są także olbrzymie kłopoty z integracją polityczną, nie bez powodu mówi się że Unia Europejska to jest kolos gospodarczy, ale na pewno nie kolos polityczny – argumentował.
Leszek Miller stwierdził, że trudno dopatrzeć się przesłanek optymistycznych w przyszłości UE, m.in. dlatego, że mamy bardzo poważne problemy z napływem imigrantów. – Pani Merkel najpierw zawiesiła prawa azylowe, bez konsultacji z nikim zaprosiła w wewnętrzne granice UE, a teraz próbuje sobie z tym poradzić. To budzi napięcia, rosną mury na zewnętrznych granicach UE. Nie wygląda to dobrze – ocenił.
Były przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej odniósł się także w rozmowie do referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, które odbyć się ma w czwartek 23 czerwca. – Jak patrze na obecnego premiera Wielkiej Brytanii, przypominam sobie Tony'ego Blaira. On by zrobił wszystko, żeby do tego nie dopuścić. To właśnie à propos tej różnicy między współczesnymi liderami europejskimi, a obecnymi – tłumaczył.
Zaznaczył przy tym, że Polska droga do UE również była bardzo trudna. – Trudno wyobrazić sobie nasz kraj bez tych 12 lat w UE – przekonywał Miller. – Dzisiaj nam pozostał główny cel, aby jak najszybciej doszlusować do najlepiej rozwiniętych państw Unii – mówił.