Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oficjalnie potwierdziło informację o zatrzymaniu mężczyzny, który w ubiegłym tygodniu zostawił bombę we wrocławskim autobusie. Skonstruowany domowymi metodami ładunek dzięki interwencji kierowcy eksplodował na zewnątrz pojazdu. W wyniku wybuchu lekko ranna została jedna kobieta. Jak podkreślają policjanci, ofiar byłoby o wiele więcej, gdyby bomba wybuchła w autobusie pełnym ludzi.
Czytaj też:
Ładunek wybuchowy we wrocławskim autobusie. Starsza kobieta ranna w eksplozji
Osiedle di Trevi
Mężczyzna, którego od pięciu dni poszukiwano listem gończym, został zatrzymany w mieszkaniu we Wrocławiu na osiedlu Lokum di Trevi. Informację tę potwierdziło MSWiA. O godzinie 20:30 odbędzie się konferencja prasowa z udziałem Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka, zastępcy Prokuratora Generalnego Marka Pasionka oraz ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka, który z tego powodu skrócił swoją wizytę w Macedonii.
twitter
12 wozów policyjnych
W obławie na konstruktora bomby wzięła udział wrocławska policja i antyterroryści. Na miejsce przyjechało 12 busów policyjnych, 3 karetki oraz jednostka straży pożarnej. Na terenie osiedla odłączono prąd i zablokowano ulice dojazdowe. Według portalu Wyborcza.pl w piwnicy bloku znaleziono samowary podobne do tych, jakich mężczyzna użył w czwartek. Podano też, że mieszkał w odległości zaledwie 120 metrów od przystanku, na którym tego dnia wsiadł do autobusu, aby podłożyć bombę.
Czytaj też:
400 dodatkowych policjantów skierowano do Wrocławia
Kolejne alarmy
Według nieoficjalnych doniesień Onetu mężczyzna przyznał się do winy. Obecnie przebywa w Wojewódzkiej Komendzie Policji. W międzyczasie w mieście miały miejsce kolejne alarmy bombowe. Służby przeprowadziły ewakuację Placu Dominikańskiego oraz centrum handlowego Magnolia.