Warszawska Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa, uzasadniając decyzję w pięciu punktach. Najważniejszym powodem jest brak popełnienia przestępstwa. Śledztwo prowadzone było w związku "w z zawarciem przez niego (szefa MON) z Bartłomiejem Misiewiczem w dniu 16 listopada 2016 pomimo nieposiadania kompetencji zawodowych umowy o pracę na stanowisku szefa gabinetu politycznego ministra obrony narodowej".
Inne punkty mówią m.in o tym, że zatrudnienie Bartłomieja Misiewicza w radzie nadzorczej PGZ nie było działaniem na szkodę spółki. Podobnie nieprawidłowości nie dopatrzono się w zatrudnieniu Misiewicza w radzie nadzorczej w Energa Ciepło Ostrołęka sp. z o.o. Doniesienie w sprawie rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza złożył poseł PO Cezary Tomczyk.
Kariera Misiewicza
Misiewicz to 26-latek, którego błyskawiczna kariera w MON i innych instytucjach urosła już do rangi symbolu. Jako rzecznik ministerstwa został on odznaczony złotym medalem za zasługi dla obronności kraju. Kilka tygodni później mimo tego, iż nie ukończył studiów wyższych, został powołany na członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Aby jego nominacja była możliwa, zmieniono statut spółki. Po wielu krytycznych słowach, Misiewicz zrezygnował z funkcji, a Antoni Macierewicz przystał na jego prośbę o zawieszenie w pełnieniu obowiązków rzecznika MON.
20 października ministerstwo Obrony Narodowej na Twitterze poinformowało o powrocie 26-latka do resortu. "Informujemy, że zajmuje Bartłomiej Misiewicz zajmuje się w Gabinecie Politycznym MON analizą dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa" – zakomunikowano.